Małpoludzką czeredą nazwał niejaki Bratkiewicz, w swoim artykule, napisanym dla Gazety Wyborczej, zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Bratkiewicz, to prawa ręka niesławnego Radosława Sikorskiego, kiedy ten piastował funkcję ministra spraw zagranicznych. Facet jest po moskiewskich szkołach i Bóg wie o jakich koneksjach po tamtej stronie? Być może właśnie to, w kontekście spijanie sobie z dziobków jego pryncypała z ministrem Ławrowem, spowodowało, że był on ulubionym totumfackim Sikorskiego?!
Całą sprawę można było by wrzucić do szuflady z napisem: "nadęci KOwscy mitomani po rosyjskich szkołach i o pro rosyjskich poglądach", ale to tylko jeden z wielu głosów, jakie nawołują do rewanżu i to nie tylko w stosunku do działaczy Prawa i Sprawiedliwości, ale także w stosunku, do głosujących na tą partię, sympatyków. Wszyscy pamiętają Donalda Tuska, który obiecywał rozprawienie się się z Prezesem Narodowego Banku Polskiego, zapowiedzi o działaniach wbrew prawu, na zasadzie mściwego lumpenproletariatu. Po wyborach, mamy już nawet listy, jakie tworzy Gazeta Wyborcza, wszystkich tych, którymi nowa, demokratyczna władza musi się po lumpenproletariacku zająć!
Lis, Sadurski i niemiecki korespondent Die Welt - Klaus Bachmann jasnym przekazem nawołują aby rozliczać nie tylko działaczy Prawa i Sprawiedliwości, ale także ludzi, którzy na tą partię głosowali. Niemiec Bachmann wprost nawołuje aby do pacyfikacji "pisiorów" wykorzystać siły policyjne państwa. Wszystko to, jak nic zaczyna przypominać klimat, jaki dziadek pana Bachmanna z lubością wdychał w trzydziestym ósmym na ulicach Berlina, podczas przemówień pana z czarnym wąsikiem. Nie wiem w jakie klimaty, pisząc o rozliczeniach, wchodzą Lis i Sadurski, myślę, że bardziej w swojskie - ubecko partyjne!
Innym skojarzeniem, jakie przychodzi mi do głowy jest nagonkowy klimat roku 68-go jaki zafundował Polakom towarzysz Wiesław, z tą różnicą, że teraz rolę Żydów przejęli zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości! I choć współcześnie, towarzysz Donald, chce tylko deptać konstytucję i "wyprowadzać gościa" z NBP, ot tak wbrew prawu, przy milczącej zgodzie Unii i za pomocą silnych ludzi, o których wspominał towarzysz Siemoniak, antologia jest jak najbardziej uzasadniona.
Przez ostatnie osiem lat opozycja totalna straszyła Polaków brakiem praworządności, dyktaturą kaczora i odbieraniem wolności. Jak się jednak okazuje, to nie PiS i jego zwolennicy są zaczynem politycznego terroru i zamordystycznej, lewacko liberalnej urawniłowki, odbierającej pracę, dobre imię, a może i coś więcej, wszystkim tym, którzy myślą inaczej niż Michnik, Tusk, Sadurski i Lis. Może warto też zacząć chować, co wartościowsze książki, bo w imię liberalnej, poprawnościowej dyscypliny, przyjdą i spalą je tak jak na filmie "Fahrenheit 451", albo nie daj Boże, jak w latach trzydziestych, przed Reichstagiem w Berlinie, kiedy niemieccy naziści palili książki największych pisarzy i myślicieli! Nie wiem czy Tusk i jego ludzie oraz wyznawcy są do tego zdolni? Dzisiaj z pewnością nie, ale pierwszy krok na tej drodze w swoich bucikach za trzy kafle, Tusk już postawił. Postawi i następne...
