trescharchi trescharchi
2314
BLOG

"Beznadziejna kampania PiS".

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 110

 

 

Jako „beznadziejną” określiła profesor Staniszkis kampanię PiS przed warszawskim referendum. Zwolennikom partii Jarosława Kaczyńskiego trudno będzie wysuwać wobec pani profesor zarzuty jakie mogliby spokojnie wysunąć wobec innych dyżurnych telewizyjnych ekspertów – kto jak kto, ale Staniszkis nieprzychylna PiS na pewno nie jest. Tylko czy największe ugrupowanie opozycyjne wyciągnie jakieś wnioski z jej słów, aby nie przegrać kolejnych bitew, tym razem do Parlamentu Europejskiego i do samorządów?

Zdaniem Staniszkis zabrakło PiS-owi skupienia się na problemach poszczególnych dzielnic. Zamiast tego potraktowano Warszawę jako jeden organizm, z centralnym miejscem w postaci ratusza. Ludzie żyjący sprawami stolicy wiedzą natomiast, że każda dzielnica przypomina udzielne księstwo, luźno związane z władzami miasta jako takimi; o czym innym marzy mieszkaniec Pragi, czego innego oczekuje od ratusza mieszkaniec Ursynowa.

Tutaj kłania się najpoważniejszy błąd PiS. Pozwolono, żeby Adam Hofman grał po raz kolejny pierwsze skrzypce. Człowiek, który Warszawy nie rozumiał i nie rozumie nadal – o czym świadczy niesmaczny pomysł z wykorzystaniem na plakatach litery „W” (a później jeszcze bardziej niesmaczne i kłamliwe tłumaczenia Hofmana, że to żadną miarą nie jest nawiązanie do Powstania Warszawskiego). Albo wypowiedzi rzecznika prasowego PiS o „odbijaniu” Warszawy, czy wreszcie wypowiedzi w mediach już po podaniu wyników referendum, gdzie Hofman odleciał w całkowite polityczne absurdy, co podkreślali i zauważali nawet kojarzeni z prawicą dziennikarze. Bez dwóch zdań, przegrana w warszawskim referendum powinna być dla Hofmana gwoździem do partyjnej trumny.

Drugi błąd PiS to profesor Gliński. Zacny, ceniony człowiek, który sam doszedł wreszcie do wniosku że jest przez partię wykorzystywany – o czym świadczy choćby jego (podobno) emocjonalny list do samego Kaczyńskiego, punktujący wszystkie potknięcia podczas kampanii. Profesor Gliński był więc już: kandydatem na premiera (chyba jest nadal, bo nigdzie nie widziałem aby to odwołano), możliwym kandydatem na prezydenta Polski (o czym wspominał półgębkiem Jarosław Kaczyński), kandydatem do Parlamentu Europejskiego w przyszłorocznych wyborach (o czym mówi się w partii) i wreszcie na koniec, niejako przy okazji – kandydatem do startu w ewentualnych przedterminowych wyborach na prezydenta Warszawy. Mieszkańcy stolicy wszystkie te cyrki obserwowali i z pewnością zapamiętali, że Prawo i Sprawiedliwość – zdecydowanie najsilniejszy gracz wśród wszystkich dążących do referendum – chce zaproponować im kandydata z politycznej łapanki, uprzednio dyżurnego chętnego na wszystkie możliwe (czy raczej niemożliwe do osiągnięcia) stanowiska.

Obserwując politykę PiS względem krytyki (nawet przez osoby zaprzyjaźnione, jak Staniszkis czy Gliński) ich poczynań, jestem niemal pewien że dobre rady zostaną zlekceważone. Hofman na razie pozostanie na eksponowanym stanowisku, w dalszym ciągu psując wizerunek i notowania Prawa i Sprawiedliwości. Profesor Gliński zostanie przy Kaczyńskim jako…jako w sumie nie wiadomo kto, albo rzuci to wszystko w diabły, zbulwersowany narażaniem na szwank swojego naukowego autorytetu który budował całe życie.

Pamiętam dobrze, jak zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości powtarzali górnolotne hasło: dziś Elbląg i Rybnik, jutro Warszawa. W momencie najważniejszego politycznego wydarzenia tego roku siły PiS-u zawiodły.

Chyba trzeba wyciągnąć poważne wnioski, bo silna i konstruktywna opozycja zawsze jest najlepszym motywatorem dla rządzących. Albo można dalej posługiwać się retoryką rodem z „Gazety Polskiej”, która tuż po referendum zrodziła tytuł „Hanna Gronkiewicz Waltz na razie zostaje”.

Pewnie, że można się tak pocieszać – że na razie, że kiedyś będzie lepiej i wszystko się nam uda. Ale wybory same się nie wygrają.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka