Mordercy albo ich pomagierzy. Innej możliwości nie ma. Nie to, żebym miał jakieś specjalne wątpliwości, dodatkowo moja pamięć i wiedza, którą zebrałem od początku blogowania zawiera całą masę poszlak, które wskazują na taki stan rzeczy, a także umiem wyciągać logiczne wnioski. Bo nikt nie ukrywa dowodów niewinności - ten argument padał na Salonie24 wśród blogerskiej braci. Teraz już sami urzędnicy tej kryptomafii mówią wprost, kim są.
Jakie mam podstawy, żeby formułować powyższe oskarżenie? Ano takie:
"Płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, nie chciał komentować oświadczenia Janusza i Piotra Walentynowiczów. W rozmowie z Niezależną.pl przyznał tylko, że nadal będą prowadzone badania pozwalające ustalić kim były osoba, której ciało ekshumowano w Gdańsku."
Dał mi je prokurator Zbigniew Rzepa, który potwierdził, że ciało Anny Walentynowicz nie znajduje się w trumnie wydobytej z grobu, w którym Anna Walentynowicz znajdować się powinna. Wcześniej polska już tylko z nazwy władza zabroniła otwierać trumny, chociaż pierwsze, liczne wnioski o ekshumacje pojawiły się tuż po "Katastrofie" pod Smoleńskiem.
Wiedzieli albo podejrzewali. Są to albo mordercy, albo ich pomagierzy, albo ludzie, którzy celowo popełnili zaniechanie mające nie dopuścić do ujawnienia prawdy (i ciągle to robią). Ostatnie wydarzenia związane z ekshumacją Pani Walentynowicz wszystko dobitnie potwierdzają.