Dzisiaj po południu trafiłem na program w TVP Info, w którym ekspertka rzekomo reprezentująca jakichś naukowców z UW wygłosiła tezę, która jest nie tyle kontrowersyjna, co zwyczajnie głupia. Pani ta, powołując się na badania naukowe stwierdziła, że pięćset złotych na dziecko spowoduje powstanie procederu zarabiania na rodzeniu dzieci. Opinię tę wyraziła z dezaprobatą. Ot, rodzi się kolejna patologia.
Są granice odporności ludzkiej na brednie. Tym razem te granice zostały przekroczone. Jeżeli nie była to konfabulacja, to za takie badania, a właściwie za wnioski z nich wysnute powinno odbierać się profesury, habilitacje, doktoraty, magisteria, a nawet matury. Oczywiście można założyć, że pani ta nie rozumie tego o czym mówi, co jest typowe dla większości telewizyjnych ekspertów. Piramidalna bzdura została przyjęta ze zrozumieniem przez prowadzącą program, bowiem wpisała się błyskotliwie w nurt krytyki nowego rządu.
Zdarza się, iż wyniki różnych badań socjologicznych (i nie tylko) okrutnie weryfikuje rzeczywistość. Zdarza się też ich niewłaściwa interpretacja, ale w tej sprawie bzdurność jest oczywista. Sytuacja demograficzna Polski wygląda fatalnie i każdy czynnik stymulujący dzietność jest pożądany. Nawet jeżeli ktoś chciałby robić „interes na własnych dzieciach” – niech go robi. Zresztą na zdrowy rozum: co ta za interes?
„Patologię” rodzenia polskich dzieci przez polskie matki należy usilnie wspierać.
