Voit Voit
1186
BLOG

A może by tak upiec szarlotkę?

Voit Voit Polityka Obserwuj notkę 8

 

 

Na naszym malutkim terenie kampania samorządowa zdechła, zanim w ogóle się narodziła. Kandydaci pod najprzeróżniejszymi pseudonimami obrzucają się błotem na lokalnych portalach i to by było tyle. Nic więc dziwnego, ze z zazdrością czytam wieści z zewnątrz - tam, gdzie kandydaci pokazali już co nieco.

Pan kandydat na radnego Bemowa z listy PO lansuje się przy pomocy dwuręcznego miecza i dość podejrzanej kreacji - podobno średniowiecznej. Platforma na widok spotu krewkiego i rycerskiego radnego zdębiała i wezwała go na dywanik. To ogromny błąd! Kandydat od miecza i ostróg jest jedynym znanym kandydatem w rejonie Bemowa, jako że zawisł na Joe Monster, co jest olbrzymim sukcesem medialnym. Pojawił się też rzecz jasna na You Tube, gdzie obejrzały go tysiące ludzi, napisała o nim Wyborcza. Innymi słowy - cel został osiągnięty. Do tego kandydat nie naruszył platformianych przykazów i nie uśmiechał się „zębicznie”, bowiem dolną część twarzoczaszki zakrywał mu kawałek hełmu, spod którego zębicznej mimiki widać nie było. Nie wiem, dlaczego się chłopaka czepiają. Może chodziło o to, że zbroja nie była lekko niebieska i kandydat mógł marnie wyjść w blasku fleszy?

Kolejny kandydat najwyraźniej zapatrzył się w Krzysztofa Ibisza, co zresztą już na wstępie powinno go zdyskwalifikować. Nie pomnę, skąd kandydat pochodzi, ale w każdym bądź razie nakręcił filmik, w którym pije kawę, wiąże krawat, wyprowadza psa, całuje żonę, spotyka się z umiłowanymi obywatelami, a na końcu idzie do siłowni i wyciska z siebie wszystkie poty dla dobra mieszkańców. Co robi kandydat w nocy - nie pokazano, ale gdyby tak się jednak stało zapewne mandat miałby już w garści.

Następny wymyślił lans przy pomocy psa - nakręcił filmik, w którym pies jest głównym bohaterem. Kandydat psa głaszcze, karmi, patyk mu rzuca, biega z nim, na spacer wychodzi, a na koniec siedzi przed komputerem z bohaterem spotu na kolanach. W tle leci jakaś mowa, ale nie wiem o czym, bo pies to sznaucer olbrzym i ja cały czas kombinuję, jak on się na kolanach pana zmieścił. A może to fotoszopa i psa skrócili?

Ostatnim hitem jest osobnik z Lublina, znany w mieście jako Super Zbieracz. Bardzo miły pan, piszczy sobie na tle pieca i flagi. Podobno kandydat trudni sie zbieraniem puszek i butelek, stąd jego znakomite pseudo. Nikt nie wie, skąd osobnik kandyduje, on sam milczy tajemniczo, zasłaniając się inicjałem nazwiska. Osobiście wolałabym, żeby sobie jeszcze plasterek na oczach przylepił w tym filmiku, wtedy obraz byłby pełniejszy.

No tak... Ludzie mają pomysły. A u nas? Jedynym hitem są niegramatyczne agitki drukowane na etykietówce. Porównałam trzy i wychodzi na to, że trzeba będzie głosować na wszystkich, bo wszyscy obiecują to samo. Oprócz agitek stali kandydaci, czyli obecni burmistrzowie, radni i starości przecinają zawzięcie wstęgi wszelakie. Najwyraźniej poszli jednak na pewne oszczędności, bo bliższe przyjrzenie się zdjęciom z otwierania kawałków chodnika i hitu naszej kampanii - otwierania starych budynków po termomodernizacji, czyli po obłożeniu styropianem i ochlapaniu tynkiem – ujawnia, ze ostatnio zamiast przecinać, kandydaci rozwiązują. Wstęga jest jedna i ta sama - z białego czegoś, jakby firanki - za to jest wielokrotnego użytku. Bardzo mi się to podoba. To świetny pomysł, wart opatentowania.

Swoją droga - taka ulica. Można ja otwierać na wiele sposobów, co pamiętam jeszcze z Konstancina. Najpierw otworzyli asfalt (wstęgi, orkiestra, flesze, jubel). Potem jeden chodnik (wstęgi, orkiestra, flesze, etc). Kilka dni potem drugi (wstęgi, orkiestra, etc.). Potem ścieżkę rowerową (wstęgi, etc) . A na koniec zdarli chodnik - ten pierwszy - i położyli rurę kanalizacyjną. Chwilę później rurę z pompą otworzyli. Cytat z przemówienia ówczesnego burmistrza, Ignacego Gołębiowskiego: „Ta kanalizacja, ta rura... To wspaniała sprawa! Ta rura mnie wciągnęła!” (etc. Jubel był.) O ile wiem, położenia zdartego pod wciągającą rurę chodnika, mieszkańcy nie doczekali się do dzisiaj.

No, to ja sobie poczekam, aż miejscowe tuzy coś fajnego zaproponują. Doczekać się nie mogę - może jakieś wiece w gronie rodziny i kolegów ze szkoły? A może... szarlotka?

Kilka lat temu na burmistrza Konstancina kandydował Ryszard Machałek. Ryszard jest zawodowym żołnierzem, pułkownikiem zresztą, człowiekiem szalenie sensownym. Brał udział w misjach ONZ na Bałkanach. W gronie przyjaciół uznaliśmy, ze chcemy go na burmistrza. Ryszard ma spore poczucie humoru, co u zupaków rzadkie. Ponieważ jeszcze w cywilu skończył szkołę cukierniczą, postanowiliśmy upiec szarlotkę. Ja pojechałam do Ryszarda do domu, żeby złapać zdjęcia i przepis, a w tym czasie struktury przygotowywały aukcję na rzecz Domu Opieki w Konstancinie. Szarlotka Ryszarda miała być biletem wstępu. Nazbieraliśmy sporą ilość wyjątkowo drogich fantów, ale w Konstancinie było to komu sprzedać.

Rankiem upiekliśmy z Ryszardem blaty szarlotki, przy okazji opychając się jak bąki, wieczorem, jeszcze ciepłą zawieźliśmy do Ośrodka Kultury na aukcję. Te panie w kieckach za kilkanaście tysięcy złotych, obsypane cukrem-pudrem i wypomadowane jabłkami, to był widok bezcenny.

Ryszard burmistrzem nie został, bardzo tego żałuję, ale na aukcji zebraliśmy ogromną ilość pieniędzy. Wszystko szło na pniu, a szarlotka – nominalnie kosztująca po 10 złotych za sporą porcję - zniknęła w mgnieniu oka. Stojąca obok skarbonka napełniła się banknotami. Przepis Ryszarda stał się hitem, a po kilku miesiącach spotkaliśmy się na jakiejś wódce.

- Wiesz co? Przerżnąłem, ale pamiętasz tę aukcję? To było jednak coś. Kurczę, jak łatwo pomóc ludziom. Wystarczy pomysł.

Zgadza się - i dlatego jak widzę te agitki za kupę szmalu, których nikt nie czyta, te plakaty, jakieś banery, spoty wyborcze, to mi się bebechy wywracają. Cholera, jak łatwo jest wydać kasę na makulaturę i obiecać „szybkie zmniejszenie ilości uczniów w klasach” ( co drugi pod ścianę), zamiast coś sensownego wymyślić. Może chociaż raz na cztery lata te pieniądze trafiłyby do potrzebujących? Wolę licytację na potrzeby, niż na ilość ulotek. Ulotki palę w piecu, na apel o pomoc staram się zawsze reagować.

 

 

 

 

 

 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka