zdjęcia DIE WELT
Zamieszczam swobodny przekład wybranego przeze mnie fragmentu komentarza, jakim znany niemiecki bard i poeta Wolf Biermann opatrzył najnowsze dzieło poetyckie kolegi po piórze Güntera Grassa
Szanowny Grassie, muszę Ci jednak coś powiedzieć.
Wygląda na to, że z poezją jest u Ciebie niedobrze. To, co napisałeś, jest tworem szewca dratewki i hańbą dla literatury. Jest bełkotliwą erupcją prozy, którą na domiar złego pociąłeś nożyczkami licząc, że sprzedasz poukładane jeden pod drugim strzępy zdań jako poezję wolną od rytmu i rymów. Mówiąc krócej – dopuściłeś się poetyckiego grzechu śmiertelnego.
To fakt, na powieściach znam się mało. Za mało. Ale dobrą poezję rozpoznaję, nawet kiedy jest mi obca i nawet kiedy mnie wkurza! Twojego wybuchu złości jednak, mój szanowny Grassie, nie sposób nazwać wierszem. To są nieudolnie pozszywane myśli, które nieważne - mylnie czy celnie, głęboko czy płytko, Tobie się pomyślały.
Dawniej w czasach Twojej młodości byłeś dobrze zapowiadającym się autorem powieści, ale poetą nawet jako stary koń już nie zostaniesz.
Teraz wszyscy Ci dołożą. Dziennikarze dla zwiększenia nakładu, politycy, żeby znowu wygrać wybory, koledzy po piórze z autentycznej zawiści i autentycznego oburzenia. Nawet Twoi wyznawcy odwrócą się ze wstrętem od Ciebie, a Ty zasmarkany będziesz się bronił i do ostatniej kropli swojego atramentu odpierał ataki w bunkrze Twojej sławy od Nobla.
Jednak najgorsza kara jeszcze Cię czeka. Muza poezji, piękna Erato, już teraz skręca się z bólu i śmiechu, kiedy czyta ten Twój żałosny kicz małego politykiera.