Wyjaśniła się sprawa, dlaczego premier Tusk wymknął sie przed końcem ważnego, bo poświęconego pogrążonej w kryzysie Grecji, szczytu w Brukseli. Tłumaczenia były dwa: Donald Tusk tłumaczył, że kiedy opuszczał szczyt, znał już stanowisko przewodniczecego Rady Europejskiej Hermana van Rompuya, a także musiał wracać "ze względów technicznych", bo otrzymał sms, że piloci nie mogą czekać, bo kończy się ich czas pracy.
Gdy w TVPInfo zobaczyłam właśnie przemawiającego przewodniczącego Dudę, któremu wyłączono fonię, bo w tym samym czasie premier Tusk zorganizowal briefing, odpowiadając bez pośpiechu na wszystkie pytania dziennikarzy, zrozumiałam, że to nie względy techniczne, ale polityczne. I że to niebywałe świństwo, które wespół z telewizją publiczną, wyrządził Polakom.