Magda Figurska Magda Figurska
772
BLOG

Pociąg do Hollywood. Wysiadka w polu

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 0

 

~Paweł Roehrych TLK w szczerym polu
 
Znany dziennikarz, o nazwisku skrojonym  na miarę własnej osobowości, już nawet nie może zaprzeczyć, że jego cotygodniowy program nie jest żadną publicystyką, a czymś z pogranicza show i obyczajówki; skrzyżowaniem rozmów w toku z tanią telenowelą w estetyce Wojewódzkiego i klimacie medialnej maglownicy życia na gorąco. Włączamy prąd i maglownica rusza. To nic, że ma ona atest  ruskiej „Kalinki”, zacina się i skrzypi, prycha i burczy; ważne, że jej odgłos potrafi zagłuszyć marną jakość merytoryczną eksponując moralny i obyczajowy ekshibicjonizm.
 
Tylko tak, w najprymitywniejszy sposób, można szokować widzów, manipulować, sterować jego uczuciami, wykorzystywać empatię do zwiększenia oglądalności. Ta, niestety, jest coraz słabsza i nie bez powodu w mainstreamie funkcjonuje powiedzenie, że Lis ugotowany jest na żywo. Smutne, że wraz ze sobą „gotuje” swoich rozmówców, zapraszając ich do programu, który dawno już stał się synonimem braku profesjonalizmu, złego smaku, bezguścia i zwyczajnego obciachu. I miejscem, w którym ludzie mający choć resztki kręgosłupa moralnego, niekoniecznie powinni bywać. Ta prawda powoli uświadamiana powoduje, że krąg potencjalnych rozmówców coraz bardziej zawęża się do politycznych dewiantów, choleryków, celebrytów, rozkrzyczanych feministek dublując inne, quasi publicystyczne programy, a i tematyka oscyluje wokół patologii wszelakich, moralnych i umysłowych, byle tylko słupki oglądalności rosły. Więc albo czujemy się jak w cyrku oglądając wybrane gatunki ludzkiej menażerii, albo jak na marnym melodramacie, wyciskaczu łez. Albo śmiech, albo płacz. Taka jest alternatywa misyjnej telewizji.
 
Ale ponieważ czasy nie do śmiechu, Tomasz Lis wybiera płacz i wskrzesza przebrzmiały program „Urzekła mnie twoja historia”, stawiając na patologie wszelakie, także społeczne, budzące od zawsze w widzach poziom największej empatii i najwyższego współczucia. Jeśli jeszcze dotyczy zbrodni na dzieciach, istotach najsłabszych, bo bezbronnych: małej Madzi, Szymka, dzieci zakatowanych w rodzinie zastępczej czy przemocy fizycznej i psychicznej w rodzinie, to oglądalność wzrasta. I w tym wyborze tematów i rozmówców jest metoda. Stosuje ją SLD-owska „Dwójka”, która pamięta, jak partyjni towarzysze tak chętnie fotografowali się z dziećmi na potrzeby propagandowe, legitymizując tym pustym piarowskim gestem pozory troski czy empatii.
 
Autorski program redaktora Lisa, realizujący priorytet zapotrzebowania partyjnego, kontynuuje tę linię programową, która ma stwarzać pozory troski i opieki nad pokrzywdzonymi. Nie odpowiada jednak na podstawowe pytanie o odpowiedzialność rządzących za bezpieczeństwo rodziny, dzieci, głód, bezrobocie, bowiem wybiera osoby i przykłady poprawnie politycznie, prymitywnie grając pod publiczkę, odgrzewa stare 12-letnie kotlety, głuchy na ten sam problem innej aktorki, czy drugiej żony pierwszego męża swojej obecnej żony, znanego mecenasa, b.senatora PO. Karkołomne logicznie? Ale proste do odczytania.
 
Współczuję wszystkim maltretowanym kobietom, także tym odgrywającym niesmaczny melodramat z zamkniętymi oczami, które, aby zapewnić dzieciom byt, przyjęły nawet niewdzięczną pracę w seks telefonie. Najbardziej jednak współczuję tym zwykłym żonom i matkom, które są bez szans wobec przemocy w rodzinie. Nie są aktorkami ani celebrytkami, nie grają w teatrze, w serialach, nie piszą autobiografii i nigdy nie zostaną zaproszone do programu redaktora Lisa; nie mają pieniędzy ani mieszkania, bo musiały uciekać od  męża tyrana tułając się po domach samotnej matki. Bo rząd i podlegle mu urzędy, kolejny już raz nie zdały egzaminu. Ale o tym programu nie będzie. Ani o tym, że prowadzący program taki znów szarmancki wobec  kobiet nie jest, bo z łatwością przyszło mu obrazić w TOK FM dziennikarkę Joannę Lichocką, choć powinien posłuchać swoich jękań i stękań na wizji.
 
Zapraszając więc na swoją kozetkę Katarzynę Figurę, do programu, okazał się nie tylko wtórny do wywiadu w Vivie, ale wykorzystał politycznie aktorkę nie mając świadomości, że sam też został wykorzystany przez Feminotekę i feministki z  Kongresu Kobiet nagłaśniając problem po to, by zmusić rząd do podpisania konwencji w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Konwencji, której podpisanie jest całkowicie niepotrzebne, bowiemw polskim prawie znajduje się już dziś szereg narzędzi pozwalających skutecznie zwalczać przemoc, nie godząc w instytucje małżeństwa i rodziny,  która nie jest troską o kobiety, a czystą ideologią, narusza zasadę równości wobec prawa, wprowadza błędną definicję płci, godzi w religię, chrześcijańską moralność, tradycję i kulturę, właśnie w nich fałszywie upatrując źródeł przemocy. Jest to jednak temat gorący politycznie i bardziej widowiskowy, szczególnie w wydaniu perfekcyjnym aktorsko, niż np. eksmisja na bruk emerytki z chorym synem, dramat wcale nie jednostkowy w skali kraju, ale z niebezpiecznym i ryzykownym dla piewcy władzy, przesłaniem politycznym. Że rząd Tuska oblewa egzamin za egzaminem, bo nie działają żadne struktury państwa, czego codziennie doświadczamy, od ośrodków pomocy społecznej przez policję, prokuraturę, sądy, skarbówki, nie mówiąc już o skorumpowanych ministerstwach.
 
Czy lekarstwem na niewydolność państwa, w podstawowej funkcji zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom ma być tylko Niebieska karta, którą również założyła wspomniana aktorka? Przecież, prócz rozpoznania przemocy i rejestracji jej powtarzalności nie stanowi ona podstawy do wszczęcia postępowania karnego. Jak jest wykorzystywana przez ośrodki pomocy społecznej czy komisje rozwiązywania problemów alkoholowych, widzimy z relacji medialnych. Jest więc kolejną fikcją niepoprawiającą sytuacji maltretowanej rodziny, pretekstem do odbierania dzieci, a nie kompleksowej pomocy.
 
Czy widowiskowa, choć niesmaczna spowiedź aktorki epatującej cierpieniem pomogła dręczonym kobietom i dała im jakakolwiek nadzieję? Tylko pozornie, bo ich sytuacja jest daleko mniej ekonomicznie komfortowa i nie zależy ani od dziennikarza, ani aktorki, lecz od władzy: mądrych ustaw, ich egzekwowania i wymiaru sprawiedliwości. Od tego, czy państwo jest dla wszystkich, czy istnieje równość wobec prawa, szacunek dla godności ludzkiej i praw człowieka.
 
I gdy wszyscy Polacy założymy sobie Niebieską kartę; za wyśmiewanie, poniżanie, znieważanie, groźby karalne, odbieranie praw, wolności słowa i godności przez rządzących, staniemy się jedną, wielką rodziną. I przyjdziemy do programu „na żywo”, a redaktor Lis przyjmie nas serdecznie i przyzna nam rację, że pociąg do Hollywood lub innego miasta i kraju na świecie, także obiecanej Irlandii, jest wykreślony z rozkładu jazdy. I nie jest to bynajmniej wina Rodzin Smoleńskich ani  Jarosława Kaczyńskiego.
 
Tekst opublikowany w nr.40/2012 Warszawskiej Gazety
 
  Zapraszam do przeczytania mojej książki:    Magdalena Figurska „Hej, kto Polak!”
 


 

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka