Magda Figurska Magda Figurska
551
BLOG

Koniec darmowych minut

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 2

 

W ubiegłym roku, na polskie ekrany wszedł amerykański film z gatunku SF pt.: „Wyścig z czasem”, w reżyserii Andrew Noccola. Utrzymany w konwencji Robin Hooda, który walcząc ze złem i niesprawiedliwością chce zmienić świat, opowiada, zdawałoby się, nierealną wizję w odległej przyszłości. Świat, w którym trzeba za wszystko płacić, którym rządzi zegar i pieniądz, rozmieniany na sekundy, minuty i godziny. Na czym polega więc oryginalna, choć katastroficzna wizja reżysera, skoro zjawisko to jest powszechne również i dzisiaj, w świecie skorumpowanym przez pieniądz, za który można kupić wszystko: zdrowie, stanowisko, sławę, zaszczyty, nawet wolność i nietykalność. Jedynym towarem, wyłączonym ze strefy pieniądza, odpornym na jego notowania i manipulacje, jest ludzkie życie, choć wielu próbowało się przed tym bronić, podpisując bez powodzenia najprzeróżniejsze cyrografy.
 
Fabuła filmu temu zaprzecza, a nawet idzie dalej. Nieśmiertelność jest możliwa, ale to domena tylko bogaczy, którzy  mogą  żyć wiecznie w swoich pięknych, zawsze młodych ciałach. Wszyscy inni, a więc 99% społeczeństwa,  muszą za nią płacić. Rodząc się otrzymują bezpłatną polisę na 25 lat, żyjąc bezpiecznie i beztrosko. Po wygaśnięciu tej „umowy” włącza się licznik biologicznego zegara. Początkowo ma on 365 dni, ale to czas bardzo krótki; może szybko skurczyć się do kilku dni lub godzin. Dlatego biedni żyją z dnia na dzień, prowadząc często ryzykowne życie, by zdobyć parę godzin więcej; nawet zamiast jazdy autobusem, która wg przelicznika to 2 godziny z życia, wybierają szybki bieg. Także praca nie gwarantuje ich ochrony, limit minut  szybko się wyczerpuje, co skutkuje natychmiastową śmiercią. Gdy główny bohater, będąc świadkiem dwóch zgonów, odkrywa prawdę o okrutnym systemie wyzyskiwania ludzi, postanawia działać walcząc o sprawiedliwość społeczną.
 
Film, zaklasyfikowany do gatunku SF jest w rzeczywistości filmem społecznym, który odzwierciedla amerykańskie frustracje skandalami rządów chciwych i bezkarnych banksterów trzymających w swoich rękach pełnię finansowej władzy. Ich postawa moralna jest nie do obronienia, a  finansowe intrygi pchają kraj w otchłań kryzysu, niszcząc życie milionów Amerykanów. Organizują się więc  w ruchach protestów, jak chociażby rosnący w siłę ruch Occupy Wall Street (Okupacja Wall Street), który zyskał wielu zwolenników   mających dość skutków kryzysu, nierówności społecznych i uprzywilejowanej pozycji banków, postulując zwiększenie podatków dla najbogatszych. Krytycy ruchu widzą w nim niebezpieczne zjawisko walki klas, zamach w celu odebrania im siłą miejsc pracy, a nawet zakusy na ich iPady.
 
Jest jednak faktem, co przyznał Paul Krugman, laureat ekonomicznej nagrody Nobla i publicysta "The New York Timesa", że jesteśmy świadkami narodzin nowej siły społecznej, przeciwnej zachłanności i bezkarności. I Ameryka nie jest tu wyjątkiem. Bo gdy rzeczywista władza milczy, ignoruje „gniew ludu”, ogranicza im demokratyczne prawo inicjatyw, decydowania i uczestniczenia w życiu politycznym, a nawet prowokuje swymi decyzjami, wyciąga zwykłych obywateli na ulice, zmusza ich do protestów,  prawdziwą władzę bierze ulica. „Chciałem współpracy, ale ten rząd pokazuje, że dialog ma gdzieś, że nasze miejsce jest na ulicy. Przyjmujemy to wyzwanie” – powiedział w wywiadzie radiowym przewodniczący NSZZ „Solidarność”, Piotr Duda.
 
Marsz „Obudź się, Polsko!” nie był okupacją żadnej ulicy ani żadnego urzędu. Był protestem przeciwko polityce rządu we wszystkich dziedzinach, bowiem w ostatnich tygodniach mieliśmy sporo kropel, które musiały przelać tę czarę goryczy. Uniewinnienie gangsterów - szefów mafii pruszkowskiej, wyrok dla Roberta Frycza, zdymisjonowanie prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku - prawniczą sitwę – jak nazwał minister J.Gowin, dwa zdjęcia godne polskiej edycji Press Foto, które mówią wprost, że Amber Gold była „spółdzielnią” działaczy PO. Mistrzowie haratania w gałę, przypadkowych spotkań na cmentarzu, partyjnego zaprzęgu do samolotu oszusta,  siedzenia obok Shakiry i przybijania „piątek”,  wpadli w panikę. Nie pomogły nawet prorządowe media, które tragiczne ekshumacje ofiar Smoleńska próbowały przykryć gołym biustem księżnej Kate. Obudził się nie tylko były lektor KC  PZPR, profesor Kazimierz Kik, ale i połowa socjologów z UW i WSPS, a prof. Jan Hartman wystosował nawet ostry apel do premiera, słowami: Tusku, k...a, zrób coś!” .
 
A Tusk nic nie może, bo ma depresję. Klasyczna „Depresja premiera”. Nie wychodzi na miasto, zaciemnia okna w KPRM, nie kontaktuje się z przyjaciółmi, czuje się osaczony i podsłuchiwany. Boi się własnego cienia, dźwigając na plecach ciężar odpowiedzialności. Nawet na jawie śni mu się A.Macierewicz w czarnym płaszczu. Ma świadomość, że jego polisa wygasa, licznik się kurczy, wykorzystany limit czasu zbliża go do politycznej śmierci. Partyjni koledzy już nie tak przyjaźni jak kiedyś, koalicjant bryka, skarb państwa pusty i lepiej, by podmyła go woda z II linii metra, a w Agencji Wywiadu zamiast funduszu operacyjnego, pocięte kartki papieru. Jedno wielkie osuwisko. Kasa Polaków na Kajmanach lub Bora-Bora, podobnie jak żona Marcina P., chroniona jak wcześniej jej mąż, póki się da. Tylko gdzie protestować, skoro Wall Street w New Yorku, i nawet pielęgniarki, faworyzowane, dokarmiane za rządów PiS-u i opiewane przez Krytykę Polityczną musiały wyjechać z Warszawy, boZarząd Dróg Miejskich nie wydał zgody na, tym razem, „europejskie białe miasteczko”.
 
Totalna agonia na noszach, totalna agonia w rządzie. Walka z czasem jest dla pacjentów walką o życie. Życiodajne sekundy kroplówki z chemią zostały zatrzymane. Co więcej, resort przerzuca odpowiedzialność za brak leków onkologicznych na dyrektorów szpitali. Śmiertelna zabawa w rządzenie.Zamiast pomocy dla szpitali, gigantyczne długi i  prywatyzacja, która pogrąża samorządy. Zamiast leczenia – limity na chorobę. Centrum Zdrowia Dziecka nie przyjmuje dzieci, mając łóżka, aparaturę i personel. Klinika nowotworów układu pokarmowego w Centrum Onkologii w Warszawie – zlikwidowana, w NFZ brakuje  600 mln zł, bo źle policzono składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Wprawdzie CBA, na zlecenie prokuratury, sprawdzała, kto nie dopełnił obowiązków zapewnienia leków onkologicznych, ale wydała decyzje o umorzeniu śledztwa, bo nie ma winnych, a jeśli nawet, to bez wpływu na bezpieczeństwo pacjentów.
 
Przyjęcie votum zaufania 10 głosami przewagi nie ma już żadnego znaczenia, bo darmowych minut na drugie, polityczne życie nie będzie. Tego licznika  doładować się już nie da. Polisa wygasła. Sekundy, minuty i godziny pożarł strach i nawet szczelne zasłony nie oddzielą premiera od odpowiedzialności. Wyścig z czasem dobiegł końca. Nadeszła pora  płacenia rachunków.
 

Tekst opublikowany w nr. 41/2012 Warszawskiej Gazety

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka