Magda Figurska Magda Figurska
588
BLOG

Zielona wyspa o wymiarach 105 x 68 m

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 1

 

Żonglerzy obietnic, kuglarze marzeń                

         Zielona Wyspa

 
Między Pruszkowem a Wołominem, w stolicy Polski zawłaszczonej całkowicie przez jedynie słuszną partię, stoi na ulicy Wiejskiej okrągła izba polskiego parlamentu. W jednej z jej pomieszczeń trwa specjalna narada antykryzysowa. Prowadzi ją, ciągle ten sam od pięciu lat, prezes cyrku w budowie, prestigitator wszech czasów, zwany premierem, człowiek o gumowym ciele i kręgosłupie oraz bogatej gestykulacji i niezwykle żywej mimice twarzy, na której radość, gniew czy agresja, zmieniają się jak w kalejdoskopie myśli, emocji i nastrojów.Na ścianach pokoju, do którego dostępu broni wyspecjalizowany w ochronie wszelakiej, również niemieckich obiektów, halabardnik Paweł, smętnie dogorywają wyblakle plakaty z dawno już nieaktualnymi hasłami:  „Cyrk w budowie”,  „By żyło się lepiej w naszym cyrku” i „Każdej małpie po bananie” oraz wielkie, na całą ścianę zdjęcie za długiego o dwie kadencje Cyrkobusu z zaciemnionymi szybami, z hasłem „Zrobiliśmy już kupę, zrobimy jeszcze więcej”. Fajerwerki wyborcze już się wypaliły,  obrażeniapo nich mogą mieć dalsze konsekwencje, a i posprzątać nie ma komu.
Głos zabrał więc dyrektor cyrku w budowie. – Wszyscy obecni? - Nie ma ministra cyfryzacji, złamał nogę i nie można się do niego dodzwonić – zameldował rzecznik. - Jak to? – zdziwił się premier. - Do ministra cyfryzacji nie można się dodzwonić? Może jeszcze nie wybrał play? Mam więc do was jedną prośbę i  potraktujcie ją jak rozkaz. Od dziś wszyscy jesteśmy w play, gramy do jednej bramki, naciskamy ten sam guzik przy głosowaniu i słuchamy przekazów dnia. Dosyć już Piłatów w naszej partii, kochani. Znaleźliśmy się  w klinczu i nasza trupa stacjonarno-objazdowa może niedługo zamienić się w prawdziwego trupa POlitycznego. Żarłoczne lwy z opozycji stroszą grzywy, czyhają na naszą arenę, by odstawiać swojepokazowe numery, a naszagonić do klatek. Chcecie gnić w klatkach jak przyjaciel naszych przyjaciół od złotej piramidy? I zamiast bananów jeść ziemniaki? Czy macie inne propozycje? Myślicie, że arena to boisko, na którym może przejść każdy kiks, byle tylko sędzia się zagapił? Albo odebrał telefon od Arabskiego? Na arenie nie ma lekko. Numer z Pędzącym Królikiem  z kapelusza już był grany. Zielona wyspa się skończyła, clowni z czerwonymi i białymi nosami na Florydzie, a reszta popłynęła wpław na wyspy brytyjskie. Został tylko ciemny lud i my, o którym mówią, że od kokosów odbiła nam palma. Więc musimy wreszcie wziąć się do roboty, bo słupki lecą na głowę i nawet dzieci wykryły nasz fałsz. Sześciolatki protestują, że muszą siedzieć w klasie razem z siedmiolatkami, a jedzące z plastików marzą o luksusie fajansu. Podobnie jak gimnazjaliści o laptopach, na których wy oglądacie pornole.
Myślicie, że ludzie nie widzą, jak obijacie się po boiskach lub w godzinach pracy buszujecie po fryzjerach lub sklepach ze stringami? A konkurencja organizuje debatę za debatą. I to wszystko jest w internecie.  W dodatku otoczyła się samymi profesorami, a ja szacunek dla nauki mam, nawet opozycyjnej, jak najbardziej. Od dziś narady będą co tydzień, a wy będziecie zdawać relacje z pracy swych resortów. A propos pracy. Co tam u najmłodszego ministra koalicyjnego? Minister dwojga nazwisk wywołany do tablicy wstał jak uczeń klas I-IV. - Obniżyliśmy becikowe o 200 zł, ale zwiększyliśmy zasiłki rodzinne o 9 zł, by ratować demografię. Do 2015 roku chcemy wydłużyć urlop macierzyński i wybudować kilka żłobków.  - Dobrze, dobrze, a skąd na to pieniądze? – zatroskał się premier. - Zaoszczędziliśmy na zasiłku pogrzebowym, a resztę dołożą gminy z dotacji oświatowej. - A minister edukacji o tym wie? – Tak – odezwała się minister. -  Zwolnimy 7 tys. nauczycieli, reszcie obetniemy wszystko, co możliwe. Damy radę. – No, to jestem spokojny – odetchnął z ulgą premier.
 
 - A jakie wieści ze szczebla edukacji najwyższej?  - Cały czas wdrażamy reformę nauki i szkolnictwa wyższego oraz projekty infrastrukturalne – wyrecytowała minister, która zgubiła w CV przynależność do PZPR. – Tylko w światowym rankingu wyższych uczelni zajmujemy ostatnie miejsce – zauważył dyrektor cyrku.  – Ale do 2020 roku to się zmieni – ripostowała minister. - Oby, oby.
- A co robi nasza najpiękniejsza minister od sportu? – zapytał premier. -Latam, a właściwie biegam. Wzięłam udział w imprezie „Biegnij Warszawo” i cieszę się, że tylu ludzi chce się ruszać. Planuję też uruchomienie programu „Kibice razem”, choć trudno mi sobie to wyobrazić. Dlatego liczę na pomoc MSW i policji – dodałapoprawiając na głowie dzieło nowego fryzjera. - Jak wyczytałem w prasie – wspomniał premier – obie firmy mają kłopoty z CBA, więc na razie musi pani sobie sama radzić. A my im daliśmy podwyżki! Ale przecież wypuściliśmy gangsterów i to podobno już całkiem inni ludzie. Więc może by tak w ramach rewanżu? – głośno pomyślał zwracając się do reszty i przeszedł do tematu.  - Mam pomysł na exposé.  - To moja działka i mój pomysł i moich ministrów – odpowiedział z miną szachisty minister gospodarki. - Ty mi tu Waldek o działkach nie gadaj, bo wiesz, że za to się siedzi.  A co do pomysłów. To ty wymyśliłeś tę nową piramidę, o której mówił mi Vincent? Ty to masz łeb! Prawdziwe wejście smoka, jak mówi Budzanowski.Wyciągniemy kasę ze spółek i wy, mordy wy moje, będziecie się cieszyć. Spółkę obsadzimy swoimi i wszyscy będą zadowoleni, łącznie z Vincentem vel Jackiem, że  pozbędzie się długu i rozmnoży złotówkę. Nawet Janek Hartman pochwali nas za nową lodziarnię.
 
 - Co będzie w nowym expose? – zapytał nieśmiało minister od zdrowia, szczęścia i pomyślności. – Ty mnie Bartosz nie prowokuj, bo nawet Niemcy po nas jadą, a konkretnie po tobie i twoim resorcie, więc ja zostawiam ten tematNie będę wyliczał sukcesów, bo jedyne co nam wyszło, to harówa do 67 lat. Więc nie ma się czym chwalić. Nie będę mówił o tym, gdzie jest źle: szkolnictwie, polskiej wsi, bezrobociu. O korupcji, aferach i ustawionych przetargach.Nic o trudnościach i wyrzeczeniach. Robię zwrot przez rufę: z oszczędności i cięć – rozdawnictwo. Same obietnice. A co. One nic nie kosztują. Ale obiecam ogólnikowo i w odległym czasie. Dopieszczę rodzinę i dzieci, młodym zaproponuję MDM, sypnę służbom mundurowym, „zielonym” i „niebieskim”, zadowolę Lewiatana, rezygnując  z ozusowienia umów śmieciowych. I, oczywiście, pogrożę palcem, by ładnie wyglądało, bogatym, którzy unikają płacenia ZUS i podatków, wykorzystując do tego rozmaite cyrkowe sztuczki. Od sztuczek to my jesteśmy, najlepsi żonglerzy marzeń. Dlatego wymyśliłem jeszcze jedną sztuczkę. Tym razem to mój pomysł, autorski i jedyny z możliwych, choć trochę gangsterski, ale przecież nie bez powodu Warszawa leży między Pruszkowem a Wołominem. - Jaki to pomysł, jaki? – prześcigali się w pytaniach zebrani.
- Najprostszy. Poproszę o wotum zaufania od własnej większości parlamentarnej. Dobre, co? Tylko mi pozbierajcie po domach i szpitalach wszystkich nieobecnych;  to dla nas ostatnie koło ratunkowe, by bezpiecznie podryfować do końca kadencji na tym oceanie kryzysu. Bo powiem wam w tajemnicy. Nie ma żadnej zielonej wyspy. Jest tylko zielony prostokąt o wymiarach 105 na 68 m.
 
 
Tekst opublikowany w nr.42/2012 Warszawskiej Gazety
 
Zapraszam do przeczytania mojej książki:
 
 
Magdalena Figurska „Hej, kto Polak!”
 
Nie tylko sędziowie są na telefon, także książki: (22)  339 05 41
 

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka