Właśnie dostajemy lekcje której tematem jest wartość papierowych gwarancji. Danych nie przez moskiewskiego żulika ale przez kraj pretendujący do roli światowego wzorca, Stany Zjednoczone Ameryki i niegdysiejsze światowe mocarstwo Wielką Brytanie.
To że łamie dane słowo poręczone podpisem moskiewski żul nie jest niespodzianką (przynajmniej w tej części świata która od jego kurateli się uwolnoła). Nowością jest to że dokładnie tak samo postępują USA I GB.
Wprawdzie wiadomo było od dawna że do altruistów nie należą ale to że nie dotrzymują międzynarodowych zobowiązań jest jednak zaskoczeniem. To że to niehonorowe mogą nie wiedzieć wszak honor trzeba mieć, doskonale jednak znają język biznesu a więc powinni wiedzieć co to gwarancja.
Dali taką w Budapeszcie robiąc interes z Ukrainą. Ukraina oddawała arsenał atomowy który pozostał jej w spadku po ZSRR a oni W ZAMIAN dali jej gwarancje integralności granic. To był biznes. Nie oszukujmy się, doskonały biznes,wszak pozbywali się w ten sposób militarnego konkurenta, trzeciej co do wielkości (wówczas) siły atomowej świata.
Dzisiaj przyszedł czas rozliczenia. Ukraina ma prawo DOMAGAĆ się danych gwarancji. Panowie Amerykanie i Brytyjczycy czy nie czujecie że tracicie twarz i zaufanie wszystkich którzy zaufali Waszym zapewnieniom ? Nocne telefony do Moskwy i telewizyjne oświadczenia nie wystarczają. Czas na zdecydowane działanie.
A my ?
No cóż, wyciągnijmy wnioski !
