Nieoceniona gazeta ludzi, którym nie jest wszystko jedno, pośpiesznie donosi, że przełożony za plecami działa stresogennie, co może prowokować błędy popełniane przez podwładnych.
"Zdaniem byłego szefa szkolenia wojskowych pilotów płk. Piotra Łukaszewicza, już sama obecność takiej osoby w kabinie pilotów mogła mieć w czasie lądowania niekorzystny wpływ na załogę."
To fantastyczne odkrycie powinno rzutować na całość transportu w armii. Proponuję zatem w celu uniknięcia podobnych katastrof w przyszłości, aby:
-dowódcy lotnictwa przemieszczali się wyłącznie samochodami opancerzonymi
-dowódcy wojsk opancerzonych przemieszczali się wyłącznie ciężarówkami
-dowódcy wojsk technicznych przemieszczali się wyłącznie okrętami
-dowódcy floty latali samolotami
-dowódcy piechoty nie przemieszczali się w ogóle
Po wprowadzeniu reform w transporcie dwódcy piechoty mogą wykorzystać czas wolny i spróbować odpowiedzieć na pytanie - czy zasada forowana przez GW ustami jednego z pułkowników, może powodować, że dziennikarz pisze idiotyzmy zwłaszcza wtedy, gdy czujne oko red-nacza zezuje w jego monitor.
