zbigniewstefanik zbigniewstefanik
2288
BLOG

Nie dla jednomandatowych okręgów wyborczych. Garść argumentów

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 43

        Jednomandatowe Okręgi Wyborcze - JOW-y. Zdaniem ich obrońców i zwolenników mają one stanowić remedium na deficyt demokratyczny. Obrońcy i zwolennicy JOW-ów twierdzą, iż jednomandatowe okręgi wyborcze umożliwią polskim obywatelom i wyborcom większy wpływ na parlamentarzystów. Albowiem, zgodnie z takim tokiem rozumowania, poseł czy senator musiałby bardziej liczyć się z opinią mieszkańców swojego okręgu (czyli wyborców, którzy mogą na niego zagłosować albo nie zagłosować), niż z opinią liderów ugrupowania politycznego, do którego należy. A więc JOW-y miałyby być taką metodą wyborczą, która doprowadzi do tego, iż to wyłącznie wyborcy i obywatele (a nie liderzy partyjni) będą decydowali kto zostanie parlamentarzystą, a kto nie; z kolei parlamentarzyści będą musieli słuchać obywateli swoich okręgów, co umożliwi obywatelom RP i wyborcom pełną kontrolę nad pracą Sejmu i nad procesem decyzyjnym w Polsce.

        Jestem przeciwnikiem wprowadzenia okręgów jednomandatowych w Polsce. Albowiem, w mojej opinii, JOW-y nie są remedium na deficyt demokratyczny, a być może wręcz przeciwnie. Zaś uniezależnienie posłów od swoich liderów partyjnych, czy też odpartyjnienie wyborów parlamentarnych w systemie jednomandatowych okręgów wyborczych to mit, nie mający pokrycia w rzeczywistości (co zresztą da się zaobserwować w krajach, gdzie jednomandatowe okręgi wyborcze zostały przyjęte).

        Zwolennicy JOW-ów twierdzą, że jednomandatowe okręgi wyborcze otworzą drogę do parlamentu każdemu, kto przekona do siebie wyborców. Czy można więc w przypadku wprowadzenia JOW-ów w Polsce wyobrazić sobie niezależnych, czy po prostu obywatelskich kandydatów na posłów i senatorów? Absolutnie nie.

        W systemie JOW-oskim swą kandydaturę może przedstawić każdy - to fakt. Jednak pozostają jeszcze tzw. realia, wynikające z wymogów związanych z prowadzeniem kampanii wyborczej. Mówiąc wprost, wypromowanie kandydata wiąże się z wysokimi kosztami, zwłaszcza jeśli ów kandydat chce sprostać logistycznym wymogom działań promocyjnych. Spoty telewizyjne i radiowe, bilbordy, plakaty, ulotki, wynajem lokalu wyborczego, wynajem sal na spotkania wyborcze, catering itd. - to wszystko niesie za sobą wysokie koszty i bez wątpienia wymaga wysokich nakładów finansowych. A więc trudno sobie wyobrazić, iż przeciętny obywatel zarabiający średnią krajową będzie w stanie ponieść finansowe koszty związane z autopromocją i kampanią wyborczą. JOW-y nie otworzą drogi do parlamentu każdemu, lecz tylko temu, kogo będzie stać na zapłacenie sobie za kampanię wyborczą albo temu, komu ktoś (czy też jakaś partia) zapłaci za kampanię wyborczą.

        Jednomandatowe okręgi wyborcze w żaden sposób nie doprowadzą do uniezależnienia kandydatów na parlamentarzystów od partii politycznych. Kandydat będzie zabiegał o głos wyborców w swoim okręgu wyborczym, ale o środki na kampanię wyborczą kandydat będzie już musiał zabiegać u lidera, czy liderów partii politycznej, której będzie kandydatem. Z kolei  jako parlamentarzysta, w przypadku chęci wzięcia udziału w kolejnym wyścigu wyborczym, poseł czy senator będzie musiał starać się, aby partia, która mu zorganizowała kampanię wyborczą i za nią zapłaciła, była z niego zadowolona. Tak więc nie może być mowy o niezależności parlamentarzystów od politycznych ugrupowań. Albowiem posłem czy senatorem będzie ten, któremu ktoś za kampanię wyborczą zapłaci i kampanię wyborczą zorganizuje.

        Warto również zauważyć, iż logo partyjne ma tutaj swe bardzo istotne znaczenie. Ostatnie wybory do Senatu RP z października 2011 roku, które odbyły się w systemie JOW-owskim pokazały, że zdecydowana większość wyborców zagłosowała na partyjne logo, a kandydaci niezależni w zdecydowanej większości ponieśli w tych wyborach klęskę.

        Kto zostanie posłem, kto senatorem, a kto nie - w systemie JOW-owskim będą o tym decydowały partie polityczne. Zresztą tak, jak ma to miejsce teraz, z jedną wszak różnicą. O tym kto zostanie posłem czy senatorem, bardziej niż teraz, będzie mógł zadecydować duży kapitał, a parlamentarzysta będzie uzależniony od tego, kto mu za kampanię wyborczą zapłacił. Można więc spodziewać się, iż w przypadku wprowadzenia w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych w Sejmie i Senacie znajdzie się parę osób, których będzie można uznać bardziej za lobbystów, niż za parlamentarzystów…

        Jeśli zostaną wprowadzone w Polsce jednomandatowe okręgi wyborcze, to można się spodziewać, że ogromne rzesze wyborców i obywateli nie będą miały swojej reprezentacji w Sejmie i Senacie. Albowiem w systemie wyborczym JOW, zwycięzca wyborów w okręgu -  mówiąc kolokwialnie - zgarnia wszystko. Zaś wyborcy, którzy na niego nie głosowali, nie są w parlamencie reprezentowani. Warto tutaj przytoczyć dwa przykłady. W Wielkiej Brytanii, pomimo czternastoprocentowego wyborczego wyniku Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, wyborcy tego ugrupowania mają tylko jednego przedstawiciela w nowo wybranym brytyjskim parlamencie. Zaś we Francji, pomimo uzyskanego dwudziestoprocentowego wyniku w ostatnich wyborach parlamentarnych, Front Narodowy uzyskał tylko dwa mandaty do krajowego parlamentu.

        Warto również wspomnieć o mniejszych ugrupowaniach politycznych, które w systemie wyborczym JOW de facto nie mają żadnej szansy na uzyskanie mandatu poselskiego czy senatorskiego. Dlaczego? Dlatego, iż jednomandatowe okręgi wyborcze nieuchronnie prowadzą do zabetonowania sceny politycznej, na której najczęściej dwie, a czasem (choć rzadko) tylko trzy partie mogą liczyć na parlamentarną reprezentację.

        Wprowadzenie w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych może doprowadzić do pogłębienia podziałów pomiędzy umownie nazywaną ścianą zachodnią i umownie nazywaną ścianą wschodnią. Można przewidzieć, iż w systemie wyborczym JOW Polska zachodnia będzie wysyłała do Sejmu i Senatu przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, a ściana wschodnia - przedstawicieli partii Prawo i Sprawiedliwość. Wtedy Wisła stanie się swego rodzaju granicą pomiędzy dwoma grupami, pomiędzy dwoma społeczeństwami, pomiędzy dwoma Polskami, które będzie dzieliło coraz więcej. JOW-y mogą więc przypieczętować na lata (a być może na stałe) społeczne i polityczne pęknięcie spowodowane przez polityczny konflikt i samonakręcającą się spiralę Platforma-PiS. W przypadku ich wprowadzenia, JOW-y mogą spowodować, że samonakręcająca się spirala Platforma-PiS będzie nakręcała się jeszcze bardziej…

        We Francji czy w Wielkiej Brytanii rozpoczęła się debata dotycząca zniesienia w tych krajach jednomandatowych okręgów wyborczych. Dlaczego? Dlatego, iż coraz więcej obywateli francuskich czy brytyjskich uznaje, że JOW-y są przyczyną deficytu demokratycznego w ich kraju. Na jakiej więc podstawie zwolennicy jednomandatowych okręgów wyborczych twierdzą, że są one remedium na deficyt demokratyczny występujący ich zdaniem w Polsce?

       

* * *

       

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

       

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

       

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

       

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka