W mojej łazience wisi podsufitowa suszarka do upranych rzeczy, której już nie uświadczysz w żadnym sklepie, bo to produkt z lat 80. XX wieku. Suszarka składa się z aluminiowych prętów i sznurka. Cała ma kształt prostokąta, a gdy jest taka potrzeba - obniża się ją lub podnosi. Wygodna i praktyczna. Całe pranie z pralki można rozwiesić na niej bez trudu. Sznurki były wymieniane wielokrotnie i jestem pewna, że będą jeszcze nie raz.
Zrobiłam sobie przerwę w zajęciach domowych i włączyłam telewizor, a tam - takie ważne dla ludzkości sprawy - Tusk został jakąś ważną personą w UE, a na stadionie warszawskim tłumy! Na początku połączyłam obie sprawy i krzyknęłam do męża, który był wtedy w łazience i wieszał pranie na wspomnianej suszarce
- "Tusk ma tysiące kibiców w tej Unii Europejskiej, na dodatek biało-czerwonych!"
Mąż odkrzynął - "To chyba Komorowski na warszawskim stadionie rozpoczyna igrzyska!"
Ja dalej swoje - "Nie, chodzi o Tuska w Brukseli, tylko skąd tam się wzięło tylu kibiców?"
Mąż z łazienki - "A cholera ich wie! Tam też ciągle są jakieś igrzyska! Podnieść wyżej?"
Zrezygnowałam z oglądania telewizji, włączyłam radio z muzyką classic i poszłam rozwikłać problem na jakiej wysokości od sufitu ma wisieć pranie!
Po jakimś czasie, kiedy obejrzałam sobie fragment najnowszych wiadomości doszłam do wniosku, że mój mąż, nawet nie ogladając telewizora, trafnie ocenił sytuację polityczną w kraju i UE!