zwyklak zwyklak
91
BLOG

Pamflet

zwyklak zwyklak Kultura Obserwuj notkę 2

Wnuk i syn mający za dzieciaka kłopot z porozumiewaniem się z rówieśnikami w języku obowiązującym na podwórku i z tego powodu wyszydzany, wzrastał w coraz większej nienawiści do rówieśników. W domu spokojnie mógł porozumiewać się z mamą i babcią w ich języku.
Kolędy śpiewane w języku mamy i babci były tak miłe sercu chłopca.
Poza domem zmuszany do mowy w nie swoim języku.
I tak wzrastał.
Do tego coś takiego jak pracowitość okazała się u niego czymś niezbyt znanym a potem dość boleśnie odczuwał konieczność pracy.
Krętactwo. To było coś!
Rówieśników zaczynał mieć powoli gdzieś. Na horyzoncie pojawili się nowi przyjaciele.
Mówili językiem mamy i babci.
Serdecznie przyjęli między siebie.
Pozwolili aby wreszcie mógł choć trochę odetchnąć.
Zaproponowali, że wspomogą jakby co.
Przystał do nich, czuł się tu dobrze.
Zwierzył się, że zawsze podobała mu się statuetka Oscara.
Obiecali, że załatwią.
Cieszył się, że pomagają mu w zdobywaniu wiedzy i sięganiu coraz wyżej.
Lata mijały. Przyjaciele jak mogli tak pomagali.
Nawet kiedyś urżnął się w trupa z paroma z nich, tak że ocknął się po kilku dniach dopiero a w kraju czołgi na ulicach jeździły.
Przyjaciele uspokoili. Nic się nie dzieje, jesteś bezpieczny. Do woja cię nie wezmą.
Aż zawędrował najpierw do nowego parlamentu i potem dalej piął się wyżej.
Po kilku latach z niewiadomych powodów wypchnięty poza politykę.
Jednak pomocna dłoń ówczesnego guru ekonomii uznawanego za zbawcę przywróciła go do polityki.
Wszak dużo zrobił dla chcących zadbać o kraj jego przyjaciół.
Kto by pomyślał, że papier tyle waży, a on wiedział, że nawet pocięty na kawałki wielkości banknotów i spakowany w reklamówki jest jednak ciężki.
Czas biegł.
I czas było powołać do istnienia następczynię pierwszej partii.
Towarzysze wraz z przyjaciółmi pomogli.
I po kilku latach stało się!
Wygrali rządy w kraju gdzie jeszcze wciąż czuł tą szyderę rówieśników sprzed lat .
Nareszcie.
Może teraz im odpowiedzieć.
I teraz wziął się do pracy. Tej ulubionej pracy.
Zaczął ciężko pracować dla swego ukochanego kraju, kraju swej mamy i babci (bo przecież praca od południa we wtorek do południu w piątek ciężką jest).
Dawał radę.
Już tuż tuż i będzie to co wymarzył sobie.
Szczęście go nie opuszczało. Może i nie został głową państwa, tego państwa, ale ten co mu zajął to miejsce gdzieś poleciał i wszystko się zmieniło.
Było dobrze.
Przyjaciele klepali po plecach i cieszyli się.
Współpraca się zacieśniała. Już nawet udało się taki drobiazg zrobić i strefę przygraniczną rozciągnąć jak gumę od majtek do Wolnego Miasta.
Już niedługo, zapewniali przyjaciele, i będziesz całkiem u siebie. Och jak fajnie, myślał sobie, teraz to rówieśnicy i ich rodziny będą musiały mówić w jego ukochanym języku.
Nagle bum.
Każą się ewakuować za Odrę a nawet Ren. Całe szczęście przyjaciele zadbali
Wycofał się na pozycję do przeczekania.
I znowu po kilku latach się udało.
Przyjaciele co prawda trochę go obsztorcowali za wyjście wyspiarzy z kółka kolesiów, ale wsparli i mógł wrócić.
Teraz robi wszystko szybko, nie tak jak kiedyś. Trzeba się spieszyć, przyjaciele poganiają.
Na szczęście fani są na tyle głupi, że bezrefleksyjnie chłoną wszystko co on mówi.
Hasło wyborcze ##### ### się sprawdza. Jest chwytliwe, trzysylabowe, i na taka samą "melodię" jak kiedyś hasło ojców i dziadków jego przyjaciół, inaczej się pisało #### ####(wiadomo inny język) Jednak tez osiem znaków.
Działać, działać!
Trzeba się spieszyć aby zdążyć do końca czerwca.

Potem już będzie pozamiatane rówieśnicy.

zwyklak
O mnie zwyklak

Banuję trolli. Bezwzględnie. Bana otrzymują u mnie też ci co dają mi bana.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura