Klasa mundurowa pomaga w pakowaniu rzeczy dla Ukrainy. Źródło: Facebook/Fundacja Dziękujemy za Wolność
Klasa mundurowa pomaga w pakowaniu rzeczy dla Ukrainy. Źródło: Facebook/Fundacja Dziękujemy za Wolność

Jesteśmy zmęczeni wojną. Polacy coraz mniej angażują się w pomoc Ukraińcom

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 44
- Pomoc dla Ukrainy to nie jest bieg krótkodystansowy, to jest maraton - mówi Adam Zawadzki, prezes Fundacji Dziękujemy za Wolność, dziennikarz, instruktor ZHP, inicjator i koordynator akcji „Apteczka dla Ukrainy". Po pierwszej fali entuzjazmu działania i fala pomocowa opadają - dodaje w rozmowie z Salon24.pl.

Po fali entuzjazmu nastąpiło zmęczenie wojną

Jak zauważa Adam Zawadzki, pierwszy miesiąc pomocy był niesamowity. Jako Polacy pokazaliśmy ogromną solidarność z Ukraińcami. – To „pospolite ruszenie” było niezwykłe budującym doświadczeniem. Po trzech miesiącach wojny fala pomocowa opada. Niestety, można dostrzec pewne „zmęczenie” konfliktem na Ukrainie - ocenia. 

Na granicy w Centrum Pomocowym jest punkt przerzutowy, do którego przychodzą osoby przekraczające granicę i tam mogą otrzymać rzeczy pierwszej potrzeby, np. szczoteczki do zębów, ręczniki, maszynki do golenia, bieliznę, skarpetki, ubranka dla dzieci. Po przejściu fali uchodźców takich podstawowych rzeczy zaczyna brakować, wolontariusze, organizacje pomocowe próbują zorganizować te produkty, ale nie ma ich skąd brać, bo skończyła się większość zbiórek.

Polecamy: Wielka zmiana dla milionów Polaków zatwierdzona. I to z poprawkami Senatu

Działacz podkreśla, że po spontanicznych akcjach zbierania ubrań i żywności, organizowaniu noclegu dla przybywających do naszego kraju uchodźców, przyszedł czas na bardziej zorganizowaną pomoc. Zawsze pomagać trzeba z głową, żeby artykuły były rzeczywiście przydatne, a środków finansowych nie wydawać na próżno.

- Ważne, żebyśmy weryfikowali zarówno potrzeby, jak i organizatorów akcji – mówi prezes Fundacji Dziękujemy za Wolność – Musimy pamiętać, że agresja Rosji trwa nadal, a pomoc potrzebna jest regularnie. Dziś pomagamy naszym sąsiadom. Obyśmy nie musieli sami potrzebować takiej pomocy – ostrzega.

Duża część pomocy przeniosła się na środowiska lokalne, gdzie mieszkają uchodźcy z Ukrainy. Społecznik obawia się jednak, że niedługo może zdarzyć się tak, że będziemy spotykać się z odwrotną reakcją - nastąpi fala zobojętnienia albo agresji w stosunku do Ukraińców.

Apteczka dla Ukrainy

Fundacja Dziękujemy za Wolność od początku konfliktu na Ukrainie skupiła się na organizacji i wyposażeniu plecaków ratowniczych i IPMED - ów (indywidualnych pakietów medycznych) Szczegóły akcji można śledzić na stronie apteczkadlaukrainy.org. Jak mówi Adam Zawadzki, takie skompletowanie plecaka trochę trwa, ponieważ zaczęło brakować niektórych towarów, np. towarem deficytowym stały się kosztujące 16 zł nożyczki ratownicze służące do rozcinania ubrania czy opatrunki osobiste wojskowe. 

- Apteczka dla Ukrainy to realna odpowiedź na potrzeby ukraińskiego wojska, ratowników medycznych. Staramy się przekazać te rzeczy, które mogą uratować ludzkie życie. A ono nie ma ceny – podkreśla. Apteczki i plecaki ratują ludzkie życie i są stosunkowo niedrogą formą pomocy w porównaniu np. do kamizelek taktycznych, z których jedna kosztuje ok. 5 tys. zł.


6 apteczek ufundował Salon24.pl. Wiele instytucji czy osób indywidualnych wsparły akcję finansową, ale akcją się nie zakończyła. - Każda osoba, która pomogła jest istotna i te osoby staramy się motywować i przypominać, że to nie akcja jednomiesięczna, ale pomoc długofalowa - przypomina Zawadzki.

Co chwila pojawiają się nowe potrzeby, np. aktualnie potrzebne baniaki do transportu benzyny, albo żołnierzom brakuje butów. Już niedługo będzie trzeba wyposażyć 200 nowych plecaków i zawieźć do Przemyśla, skąd trafią do Lwowa i zostaną rozdystrybuowane przez Ukraińców do najbardziej potrzebujących.


Mnóstwo tragedii, ale i odrobina radości

Adam Zawadzki w rozmowie z Salonem24 podkreśla rolę wolontariuszy, którzy nadal pomagają na granicy np. w ramach akcji ZHP „Zastęp Granica”.

- Każdy dzień przynosi dla nich nowe trudne doświadczenia. Często trudne i bolesne. Trzeba szybko reagować i pomagać. Pomimo zmęczenia robić to z uśmiechem i życzliwością dla drugiego człowieka – mówi Zawadzki i dodaje – Ten egzamin z człowieczeństwa zdają doskonale.

Według społecznika to także lekcja pokory, docenienia tego, co mamy. Narzekamy na inflację, ceny benzyny, ale nie musimy stawiać się w takiej sytuacji, że zostawiamy wszystko, co mamy i uciekamy w nieznane.

Młodzi Ukraińcy, młodzież i studenci, którzy również pomagają wolontariacko, mają o Polakach dobre stanie, a to dobry prognostyk na przyszłość. - Bez względu na to, co się stanie później, myślę, że ta nić porozumienia została nawiązana i młode pokolenie nie będzie wchodzić w przyszłość z obciążającym bagażem historycznym - mówi prezes Fundacji Dziękujemy za Wolność.

Proponuje również polskiej klasie politycznej wizytę i jeden dzień pracy wolontariackiej na granicy. – Może wtedy zrozumieliby co tak naprawdę w życiu jest ważne i potrzebne – podsumowuje.

red.

Czytaj także:

Wakacje kredytowe i wydłużenie tarcz antyinflacyjnych. Sejm uchwalił ustawę

Sejm odrzucił poprawki do nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Projekt trafi do Dudy

Ostre wystąpienie Morawieckiego w Sejmie: Nie idźcie tą drogą, nie donoście na Polskę

Gronkiewicz-Waltz z Honorowym Obywatelstwem Warszawy. Ostry komentarz Śpiewaka





Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka