Pixabay
Pixabay

Policja poluje na kierowców pod stacjami paliw. Wszystko przez ten przepis

Redakcja Redakcja Paliwa Obserwuj temat Obserwuj notkę 95
Policja coraz częściej poluje na kierowców pod stacjami benzynowymi. Powód? Niektórzy właściciele pojazdów nieprzepisowo tankują paliwo na zapas. Za takie niebezpieczne zachowanie grozi mandat w wysokości nawet 3 tys. złotych. Tymczasem urzędnicy tłumaczą, że paliwa nie zabraknie.

Policja na stacjach benzynowych. Poluje na łapczywych kierowców

Skąd to zamieszanie z policją na stacjach paliw? Niektórzy kierowcy zachęceni niskimi cenami paliw dostali małpiego rozumu i tankują diesla lub benzynę na zapas do czego popadnie. A jest to zachowanie niebezpieczne i niezgodne z prawem.

Zgodnie z europejską umową dotyczącą międzynarodowego przewozu drogowego materiałów niebezpiecznych (ADR), dla osoby fizycznej dozwolony jest przewóz paliwa jedynie w szczelnych i przeznaczonych do tego celu przenośnych zbiornikach (kanistrach, baniakach) wielokrotnego napełniania, które można zamknąć.

Oznacza to, że lanie łatwopalnego paliwa do butelek po napojach czy wiaderek (takie sytuacje też się zdarzały), jest niezgodne z prawem.

- Taki plastik może rozpuścić się lub zdeformować pod wpływem paliwa, możliwy jest też zapłon paliwa ze względu na wyładowania elektrostatyczne – powiedział rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej brygadier Karol Kierzkowski.

W myśl przepisów za przewóz lub załadunek takiego towaru w niecertyfikowanym opakowaniu grozi kara 3 tys. zł. Ponadto za przewożenie w zbiornikach przenośnych – jak np. kanistry – więcej niż 60 litrów paliwa na pojazd grozi kara 2 tys. zł.

Nie wolno trzymać paliwa w piwnicy czy mieszkaniu

Bezpieczne przechowywanie paliwa wymaga także korzystania z certyfikowanych zbiorników, które wykonane są z tworzyw sztucznych. - Z uwagi na obecność w paliwach biokomponentów, metalowe kanistry starszego typu nie spełnią swojej roli - wyjaśnia dyrektor ds. regulacji Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego Jan Strubiński.

Eksperci ostrzegają kierowców, że tankowanie dużych ilości paliwa na zapas jest błędem, bowiem do 16 listopada zgodnie z przepisami na stacjach oferowane są paliwa letnie. Po tym terminie do lutego w dystrybutorach będą jedynie paliwa zimowe.

- Paliwa w czasie zimy zawierają dodatki, które umożliwiają ich wykorzystanie w transporcie przy ujemnej temperaturze, natomiast paliwa letnie ich nie mają. Kupując paliwa, które mają charakterystykę letnią, możemy mieć z tym problem za parę miesięcy, kiedy będzie bardzo zimno  - ostrzega prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski.

W zależności od miejsca są różne limity dotyczące ilości składowanego paliwa. Na przykład w wolnostojących garażach do 100 metrów kwadratowych – w tym popularnym przydomowym „blaszaku” – dopuszczalne jest przechowywanie do 200 litrów paliwa w naczyniach metalowych lub innych dopuszczonych do tego celu certyfikowanych pojemnikach.

W małych garażach, innych niż wolnostojących, dopuszczalne jest przechowywanie paliwa w pojemnikach o pojemności do 60 l i spełniających podstawowe wymogi.

Niedopuszczalne i sprzeczne z przepisami przeciwpożarowymi jest przechowywanie paliw w piwnicach i mieszkaniach, grozi za to odpowiedzialność karna.

Szef RARS: Panika na stacjach paliw nieuzasadniona

Na temat zamieszania na stacji paliw wypowiedział się szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.

Kryzys paliwowy to próba wywołania paniki przed wyborami, żeby uderzyć w rząd - wskazał w wywiadzie z portalem "Niezależna pl" Michał Kuczmierowski. Zapewnił, że paliwa nie zabraknie.

- Wszystko wskazuje na to, że jest to histeria i próba wywołania paniki przed wyborami po to, żeby uderzyć w rząd, wykazując że jest jakiś problem - powiedział prezes RARS. Dodał, że Agencja na bieżąco monitoruje sytuację na rynku. - Dbamy o to, żeby były odpowiednie zapasy paliw, które są opisane nie tylko w ustawach, ale również w przepisach europejskich. Minimum, do którego utrzymywania zobowiązane są poszczególne kraje, wynosi 90 dni. U nas spełniamy te wszystkie wymogi i mamy paliwa na pewno na ponad trzy miesiące działania całego rynku - wskazał.

Zaznaczył, że "nie grozi nam żaden kryzys", a problem, który pojawia się sporadycznie na poszczególnych stacjach, wynika z faktu, że ceny, jak na sytuację rynkową, są bardzo niskie. Ale też - jak zaznaczył - "winna jest również panika, iż paliwa zwyczajnie zabraknie, co z kolei generuje bardzo duży popyt".

Mówił, że tam problemy mogą zaistnieć na stacjach np. w pobliżu ośrodków rolniczych, gdzie przyjeżdżają rolnicy z kilkoma beczkami, na trasach tranzytowych, gdzie tankują ciężarówki, czy też w dużych miastach, gdzie ruch jest również duży, a ludzie posiadają kilka samochodów.

Kuczmierowski zapewnił, że w systemie jest paliwa pod dostatkiem, a obecna sytuacja przypomina początek pandemii Covid-19. - Wówczas zadziałał podobny mechanizm - wykupiono m.in. makaron, czy ryż i, choć pandemia nie dotyczyła w żaden sposób ryżu i makaronu, okazało się, że sklepy świecą pustkami. Jedyni, którzy wówczas zarabiali, to dystrybutorzy i producenci - przypomniał.

W ocenie szefa RARS, choć zużycie, które w tej chwili obserwujemy, jest na poziomie ponad dwukrotnie wyższym niż normalnie, to paliwa nie zabraknie.

MB

Fot. Stacja paliw. Źródło: Pixabay.com

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka