Śmierć turystów na Śnieżce. Ratownicy ujawnili dramatyczne szczegóły

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 21
Nie milkną echa tragicznego w skutkach wypadku, do którego doszło we wtorek na szczycie Śnieżki. W zdarzeniu zginęły co najmniej dwie osoby. - Zlecieli prawie kilometr lodowym zboczem - powiedział rozmowie z portalem Gazeta.pl Adam Tkocz z Grupy Karkonoskiej GOPR.

Tragedia na Śnieżce. Dwie osoby nie żyją

Jak powiedział PAP Adam Tkocz, p.o. naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR, ratownicy otrzymali zgłoszenie o trzech osobach, które idąc zboczem Śnieżki zsunęły się do Kotła Łomniczki tzw. rynną śmierci.

- Na miejsce zdarzenia wysłaliśmy ratowników, pomagają nam też ratownicy z czeskiej Horskiej Służby – powiedział Tkocz. Do akcji ratunkowej wysłano też trzy śmigłowce.

Więcej przeczytasz o tym tutaj:

Informację o śmierci dwóch osób, które spadły ze zbocza Śnieżki przekazała PAP rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze Edyta Bagrowska. - Ratownicy przekazali, że dotarli do dwóch osób; niestety, nie żyją. Trzecia jest poszukiwana - powiedziała policjantka.

Zakończono poszukiwania 

Naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR, we wtorek ok. godz. 19 poinformował PAP, że poszukiwania trzeciej osoby zostały zakończone. - Ratownicy nikogo nie znaleźli; relacje osób zgłaszający wypadek były bardzo rozbieżne — mówiono o dwóch, trzech, a nawet czterech osobach - wyjaśnił ratownik. Odnaleziono tylko ciała dwóch mężczyzn. Wiadomo już, że byli oni Polakami w wieku 23 i 47 lat.

Adam Tkocz w rozmowie z portalem gazeta.pl wyjawił szokujące szczegóły zdarzenia. Okazało się, że mężczyźni zsuwali się zboczem na długości kilkuset metrów.

- Zlecieli prawie kilometr lodowym zboczem i w trakcie tego lotu stracili w zasadzie cały sprzęt, który mieli ze sobą. Pogubili wyposażenie, pospadały z nich plecaki. Wszystko rozleciało się po całym zboczu i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co tak naprawdę mieli przy sobie. Ratownicy nie poszukiwali drobnych elementów sprzętu, tylko starali się skupić na szybkim dotarciu do poszkodowanych, a kiedy okazało się, że nie żyją, na szybkiej ewakuacji ciał - przyznał ratownik.

- To północne zbocze Śnieżki. Dość stromy, nachylony stok. Tym bardziej w tak trudnych warunkach, jakie panowały wczoraj. W zasadzie wszystkie szlaki w Karkonoszach były oblodzone. Ryzyko poślizgnięcia się na takim stoku było duże - wyjaśnił.

Ratownik GOPR przypomniał ponadto, że Śnieżka jest wyjątkowo niebezpiecznym zboczem dla amatorów przy trudnych warunkach pogodowych. Wypadki mają tam miejsce każdego roku.



MB

Fot. Śnieżka.X/KPN profil oficjalny/@me_and_themountains

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości