Powoli robi to się już nudne, co kilka dni, ktoś z PO, z rządu lub z tzw. autorytetów spieszą z doniesieniem, że PIS jest sektą. Nie są przy tym oryginalni, bo zdaje się, że pierwszy wypowiedział to zdanie kilka miesięcy temu Norman Daves.
Tym razem taką tezę postawił min. Rostowski, ale w ciekawym kontekście.
Przytaczam fragment jego rozmowy z GW:
- Dla mnie PIS jest bardzo niebezpieczną sektą. Swoim zachowaniem w sprawie elastycznej linii kredytowej z MFW dali dowód na to, że przedkładają partyjny interes nad dobro Polski - mówi "Gazecie Wyborczej" Rostowski. - Myśmy wystąpili o przedłużenie ELK w najostrzejszym momencie kryzysu greckiego, gdy nie można było wykluczyć nawet rozpadu strefy euro. Wtedy nawet Polska miałaby olbrzymie problemy z kursem złotego, z finansowaniem firm prywatnych. (...) A oni mówili, że nie ma żadnych zagrożeń dla Polski, a jeśli minister finansów ma problemy, to niech się do tego przyzna. Po to, by dać jakiś dodatkowy argument Jarosławowi Kaczyńskiemu w wyborach prezydenckich, byli gotowi wystawić na szwank bezpieczeństwo Polski."
Wydaje mi się, że elastyczna linia z MFW nasze bezpieczeństwo właśnie na szwank wystawia. Czy nie przypadkiem z tego powodu św. pamięci Sławomir Skrzypek był niewygodny, bo nie chciał jej podpisać ( a co skwapliwie zrobił teraz Belka)?.
Z tego co mi wiadomo ta linia nie jest nam do niczego potrzebna, ale po to by ją mieć płacimy słony haracz MFW. Tylko dlaczego Rostowski w tej sprawie tak „ściemnia”?