Od rana dzis media bombarduja nas wiadomoscia o zatrzymaniu bylego senatora Aleksandra G. Nazywanie pana G - ubeckiego biznesmena III RP - bylym senatorem , jest jak nazywanie G. Czempinskiego prezesem aeroklubu , Andrzeja Strzeleckiego - zapalonym golfista , czy Aleksandra Kwasniewskiego bylym prezesem zwiazku zeglarskiego.
A czy Wladimir Putin - to nie slynny w swiecie obronca fok i polarnych niedzwiedzi ? Maly epizod ucieczki przed wymiarem sprawidliwosci pana G. do senatu , nie oznacza , ze przy jego bogatej biografii ZMS , PZPR i glownie nomenklaturowego biznesmena - czyli lodziarza i oszusta , w tytulach newsow ma on wystepowac - jako byly senator . Chyba , ze przechodzimy na stałe okreslenia typu - zasluzony mysliwy Bronislaw Komorowski , milosnik futbolu i cygar Donald Tusk czy zapalony strażak-ochotnik Waldemar Pawlak ... A wtedy juz kazdy w zyciu publicznym moze byc nazywany kazdym - tylko nie tym kim jest . Czy o to wlasnie chodzi ?