axolotl axolotl
70
BLOG

Jest mi wstyd

axolotl axolotl Polityka Obserwuj notkę 3

 Na z.czuba.pl, które otrzworzyłem rano, napisali że nie wiadomo jeszcze nic pewnego o katastrofie w Smoleńsku, ale dzisiaj żonglowania byle czym o 12:00 nie będzie. Jeszcze trochę sennie kliknąłem w załączony link i mnie całkowicie zatkało. Mam potrzebę coś napisać, konkretnie w tym miejscu, gdzie zaglądam rzadko, ale skąd akurat wczoraj czerpałem sporo bieżących informacji na temat tragedii. Mam potrzebę napisać coś tutaj, bo wczoraj na własny użytek dokonałem pewnego odkrycia, które ma znaczny związek z moją niegdysiejszą działalnością na tym portalu, bo do napisania czegoś zainspirowały mnie teksty kilkorga blogerów stąd.

Wczoraj działo się tu. Najpierw domysły, wątpliwości, nadzieja, potem rozpacz, nawoływania do solidarności, modlitwy, spotkań, kasandryczne wizję upadku Polski, wezwania do walki, przeplatane oczywistymi teoriami spiskowymi. Dużo, bardzo dużo osobistych wyznań, również ze strony tych blogerów, którzy po śmierci Geremka nie omieszkali nadmienić, jak bardzo im ta śmierć lata koło ogona, a nawet jeśli nie lata, to wyłącznie z tego powodu, że takiemu szkodnikowi narodu polskiego jakie życie taki zgon, zgon, zgon, parara. Wczoraj wyjątkowo chyba obyło się bez większych sporów i poza wpadkowym trollingiem, wszyscy zgodnie pochylili głowy nad tragedią.

Ja odebrałem to chyba w nieco innym wymiarze. Zdaje się w tegorocznym wydaniu festiwalu teatralnego Malta, zawaliła się część scenografii jednego z przedstawień, przygniatając jedną z aktorek. Przez kilka chwil więksozści widzów wydawało się, że jest to zaplanowana część przedstawienia i nic złego dziewczynie się nie stało. Wokół aktorów na scenie roztacza się nimb marionetkowości, sztuczności gestów, słów, wyreżyserowania każdego ich kroku, dlatego tak trudno uznać ich za jednocześnie aktorów i ludzi, którzy mogą zginąć pod fragmentem scenografii. Zawsze miałem polityków za takie właśnie marionetki, uśmiechające się, grymaszące, gestykulujące byty wirtualne, precyzyjnie zaprogramowane i poruszające się po scenie ekranu telewizora albo informacji gazetowych, z nogi na nogę, z gestu na gest, z wielkiego słowa na wielkie słowo. Politycy to zawsze były dla mnie byty powtarzalne, przewidywalne, dostrajane przez jakiś komputerowców do nowych układów, strategii, erystycznych wygibasów, nerwów, stanowisk. Z jakiś powodów właśnie te byty obsadzono na samym świeczniku konstrukcji zwanej państwowością i z jakiś powodów ta ich obecność ma pewien wpływ na mnie jako elementu tej państwowości, jednak również tym faktem nigdy nie przejmowałem się ponad miarę, a to z tego względu, że niezależnie od prezencji zewnętrznej, która na potrzeby wyborcy jest różnorodna, z funkcjonalnego punktu widzenia, politycy niezależnie od tego gdzie ich w Sejmie osadzono, działają zasadniczo tak samo.

Wczoraj odkryłem, że to też ludzie. Spostrzeżenie może banalne, ale w społeczeństwie informatycznym, gdzie niemal wszystko jest wirtualne, wcale nie takie oczywiste. Niemal, bo przecież poza ekranem telewizora czy komputera jest jeszcze świat, w którym istnieją osobiste relacje i osobiste tragedie jak ta 1maud, która straciła Annę Walentynowicz. Tusk kilka godzin po katastrofie jest w totalnym proszku. Co się dzieje w głowie Jarosława Kaczyńskiego, boję się myśleć. Oni też przestają być wirtualni. Świat się odczarował, a niektórzy dziennikarze ze wstydem zauważają to samo co ja - że wypowiadali się o Prezydencie krzywdząco. Ale robili to zawsze bez mrugnięcia okiem, bo, mam wrażenie, Prezydent był dla nich równie wirtualny co dla mnie. Nawet jeśli spotykali się  z nim, zawsze mieli to samo ograniczonenie, co widzowie przedstawienia na festiwalu Malta - nie umieli oddzielić aktora od przedstawienia. A przecież to byli ludzie. Żaden z nich nie był bardziej człowiekiem, od innych, Gęsicka zawsze wzbudzała mój szacunek jako polityk, ale nie była bardziej człowiekiem niż Gosiewski, któremu nie szło składanie zrozumiałych zdań, Kaczyński nie był bardziej człowiekiem niż Karpiniuk, czy Szmajdziński, chociaż siedzieli po różnych stronach sali sejmowej, a w PRL'u robili zupełnie inne rzeczy.

Kiedy teraz myślę o Lechu Kaczyńskim, myślę o nim jako o człowieku może nieco stłamszonym i skrępowanym sprawowaniem najwyższego urzędu w państwie i obcowaniem z tym całym wirtualnym światem, gdzie wszystko jest tak szablonowe, ale jednocześnie dobrym, prostolinijnym człowieku, idealiście, który chciał w realiach współczesnej polityki realizować etos II RP. Człowieku, który zmęczony wracał wieczorem do pałacu prezydenckiego, siadał w fotelu i mówił: "Chodźmy spać, mam dosyć tego dnia". Chciał obejrzeć wczoraj Gran Derbi i może zastanawiał się, czy zdąży. Wszyscy pasażerowie samolotu mieli jakieś plany. Ktoś miał do skoszenia trawnik przy domu, a przecież to tyle koszenia, że do niedzieli się nie wyrobi. Ktoś inny może miał wreszcie pogadać poważnie z synem, a może będzie w weekend pogoda, więc wyskoczą w sobotę albo niedzielę gdzieś w plener. "Byle do uropu" - myślał kolejny pasażer i zastanawiał się czy dobrze wszystko zabukował, bo znów robił rezerwację na ostatnią chwilę. Ktoś miał oddać publikację do korekty, zrobić porządek w mieszkaniu, kupić jedzenie, bo w lodówce już świszczy, pójść do kina, może jeszcze grają tego Avatara, spotkać się z kolegą, co go tyle lat, a nigdy nie starcza czasu. I już nie będzie. Obraz  w telewizji, polityk, byt wirtualny, to wszystko da się zastąpić inną wizualizacją. Człowieka się nie da. I jak bym nie miał polityków w nosi, wczoraj nie zginęli politycy ale ludzie i to jest ogromną tragedią.

Taką tragedią jest śmierć Prezydenta. I jest mi wstyd, już nie z tego powodu, że czasami się z niego natrząsałem na potrzeby tej publicystycznej zabawy w nawalankę na s24.Bo taki jest urok bycia politykiem i taki charakter ma publicystyka polityczna na s24. Jest mi przykro, bo chyba dopiero teraz, po tej tragedii, zacząłem myśleć o Lechu Kaczyńskim i wszystkich innych pasażerach prezydenckiego samolotu jako o ludziach z krwi i kości, a nie jako wirtualych elementach przaśnej politycznej sceny. Jet mi przykro, tak zwyczajnie, po ludzku.

axolotl
O mnie axolotl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka