Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
60
BLOG

Przewidywania cywilizacyjne; co to teraz będzie...

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Polityka Obserwuj notkę 7
Jak prawdopodobnie rozwinie się sytuacja na świecie?

Nie wszystko jest przewidywalne, ale pewne trendy są oczywiste - jeśli patrzeć na to z perspektywy cywilizacyjnej.

Nie jest nic odkrywczego w stwierdzeniu, że następuje podział świata na wielobiegunowy, a taki proces tworzy różnego rodzaju zawirowania, gdzie "gorące" konflikty są na porządku dziennym.

Pytaniem jest, czy dojdzie do konfliktu na poziomie cywilizacji? Zaznaczę , że nie musi to być konflikt globalny, czyli taki, który włącza wszystkie bieguny cywilizacyjne. Może to być starcie dwóch cywilizacji.

Przypomnę, że obecnie można mówić o kilku biegunach: Chiny, Indie, Rosja,  kraje arabskie, Ameryka Południowa, Afryka i oczywiście Zachód. Dodać jednak należy, że jedynie Zachód, Chiny i Indie mają skonsolidowaną koncepcję cywilizacyjną. Rosja jest silna militarnie, ale niezbyt spójna ideowo. Dalej jest jeszcze gorzej - te inne regiony dopiero dążą do wypracowania własnych koncepcji cywilizacyjnych.

Do tego dodać należy marginalizowaną ideę Cywilizacji Polskiej, które łatwo może objąć, w sprzyjających okolicznościach, inne kraje o słowiańskim rodowodzie.


Obecnie istnieją wyraźne trzy ogniska zapalne mogące mieć charakter konfliktu cywilizacyjnego. To Ukraina, gdzie dochodzi do walki o wpływy Zachodu i Rosji. Bliski Wschód - znowu Zachód kontra kraje arabskie. Trzecie miejsce konfliktu to Daleki Wschód - Chiny kontra Zachód.

Każde z tych ognisk zapalnych ma odmienne podłoże cywilizacyjne i nie ma żadnego powodu, by twierdzić, że całość należy traktować jako konflikt Zachód kontra reszta świata.

Może się bowiem zdarzyć, że nastąpi wspólne zaangażowanie dwóch lub więcej opcji przeciwko wspólnemu przeciwnikowi. I wcale to nie musi być Zachód, chociaż wydaje się to dość oczywiste.

Jest też wyraźnie widoczne zamierzenie Zachodu, by przekierować "wysiłek konfliktowy" któregoś z biegunów na lokalnie zgodny z interesami Zachodu. Tyle, że obecnie Zachód nie ma żadnych atutów mogących wpływać na takie przekierowanie: brak korzyści ekonomicznych, idea współżycia nie ma już żadnej siły przyciągania. Pozostaje jedynie strach przed możliwością użycia siły względem słabszego militarnie "obiektu wpływu".


Istniejąca sytuacja niweluje także ten czynnik. Na Ukrainie Zachód ponosi porażkę, która zaczyna oscylować wokół klęski. Tymczasem pojawiło się nowe ognisko zapalne na Bliskim Wschodzie. O ile bowiem konflikt z Hamasem w Gazie można uznać za inscenizację mającą doprowadzić do poprawienia sytuacji Izraela w regionie, to jego przedłużanie nie jest już w interesie tego kraju. Do tego Izrael zastosował "zastraszanie" Iranu w Syrii - czyli stare metody .

I tu zaczęły się problemy. Jemen wystąpił z działaniami przeciwko Zachodowi blokując żeglugę na Morzu Czerwonym, izraelska akcja zastraszania wolontariuszy pomagającym Palestyńczykom w Gazie przyniosła zdecydowany i silny sprzeciw także w społeczeństwach Zachodu, a ostatni atak terrorystyczny na konsulat irański w Syrii spowodował militarną odpowiedź Iranu.

Należy zwrócić uwagę, że nie jest ważna skala odwetu, ale sam fakt, że Iran się na to zdecydował.

Wnioski są dość oczywiste: należy stwierdzić koniec dotychczasowej dominacji Zachodu opartej na militarnych wymuszeniach.


Z czym należy się liczyć?

Zapewne będą jeszcze próby podobnych działań, na co wskazują oświadczenia władz izraelskich, jednak Zachód musi się już liczyć z możliwością adekwatnej riposty. Czyli kraje innych biegunów uznały, że mogą, także militarnie, przeciwstawiać się Zachodowi.

Czy Zachód (a faktycznie USA) stać pod względem wydolności militarnej, na eskalację konfliktów? Wszystko wskazuje, że nie.

Owszem, wśród pewnej części decydentów może wystąpić dążenie do rozpętania konfliktu na dużą skalę, gdzie założeniem jest, że obecnie USA mają jeszcze przewagę militarną i należy to wykorzystać, gdyż później relacje będą mniej korzystne. Jednak takie rozwiązanie może dotyczyć starcia z jednym z biegunów cywilizacyjnych.

I nawet takie rozwiązanie znacznie osłabi Zachód, co wymusi ustępstwa względem innych biegunów. Gra ma status "niezerowy" i zawsze ze stratą dla Zachodu. Konflikt z wieloma biegunami - to widmo szybkiej klęski Zachodu.


Wniosek jest jeden: można spodziewać się negocjacji i to w konfiguracji wielobiegunowej. Powinno to nastąpić w bliskim czasie i doprowadzić do nowego rozdania.

Oczywiście, należy też się liczyć, że będą niezadowoleni, ale to wywoła konflikt globalny z opcją zagłady. Najpierw jednak negocjacje.

I tu można jedno stwierdzić odnośnie naszego regionu: Ukraina będzie tylko mało znaczącym elementem przetargowym; wpływy Rosji sięgną Rumunii i Polski. Mołdawia raczej po rosyjskiej stronie. Możliwe, że Zachód wycofa się z Bałkanów w zamian za koncesje na rzecz Izraela. Układ dalej niestabilny, a rozwiązanie przesunięte w czasie.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka