Brat Pafnucy Brat Pafnucy
1611
BLOG

Demony Węgier według Vargi

Brat Pafnucy Brat Pafnucy Polityka Obserwuj notkę 21

  Do napisania tego artykułu skłonił mnie wywiad z pisarzem Krzysztofem Vargą poświęcony wyborom na Węgrzech. Sądzę, że część zarzutów skierowanych przeciwko Fidesz, ale głównie wobec Orbana ad personam, wymagałaby komentarza.

 Jak mówi Varga, na popularność Orbana na Węgrzech znaczny wpływ ma prowadzenie przez niego polityki historycznej, że „oto powstali z kolan, że nie będą niczyją kolonią, że żadna zagranica nie będzie mówiła Węgrom, co mają robić”. Sądzę, że nie powinno być to zarzutem, choć niestety, muszę brać poprawkę na fakt, iż pisarz Varga przesiąknął w redakcji GW odpowiednim, internacjonalistycznym duchem.

 Dalej pisarz zarzuca Orbanowi, że wziął dziesięciomiliardowy kredyt od Rosji na rozbudowę elektrowni atomowej w Paks, że umowa ta w dużej mierze uzależnia Węgry od Rosji ekonomicznie.
 
 Szczerze powiedziawszy, wolałbym, żeby nasze obecne władze prowadziły chociaż w połowie tak asertywną politykę zagraniczną jak Orban (nawet w obliczu współpracy z Rosją), zamiast pod hasłami otwarcia na Zachód i przekonywania samych siebie jak bardzo europejscy się staliśmy, stać w przedsionku tej wyidealizowanej, spluralizowanej i rzekomo zegalitaryzowanej Europy. Gdzie każdy pod obrusem utkanym z frazesów o współpracy, jedności i wspólnego stanowiska w kluczowych sprawach, pod stołem kopie współbiesiadników po łydkach i gdzie państwa dominujące w Unii, jeśli tylko mają w tym interes, przekonują o konieczności wspólnego rynku, solidarności gospodarczej, dogadując się jednocześnie na zasadzie stosunków bilateralnych np. z Rosją. Przeprszam, wolę orbanową grę w otwarte karty.
 
 Sugeruje również Varga, że Orban wygrywa, ponieważ Węgrzy są podatni na hasła i slogany, m.in. socjalne.  Przyznaję, to mógłby być celny zarzut, ale tylko w przypadku, gdy za hasłami nie podążają rzeczywiste reformy. Tymczasem jako pierwszy w Europie wypowiedział wojnę bankom - zamrażając kurs franka szwajcarskiego, międzynarodowym koncernom - pozbawiając je przywilejów podatkowych, czy regulując zobowiązania wobec Międzynarowego Funduszu Walutowego. Wprowadził również liczne ulgi dla rodzin, koszty te znajdują pokrycie w budżecie. Znajduje to potwierdzenie we wskaźnikach ekonomicznych.
 
 Varga wytyka kolejno Orbanowi słabość do wystąpień publicznych, przypomina jak w 2013r. Orban walczył z powodzią dowodząc pracami zespołów antykryzysowych czy pływał motorówką. "To jest polityk, którego widzimy, jak gra w piłkę, walczy z powodzią, siedzi w kabinie motorniczego w metrze" – wymienia.
Medialny obraz Orbana zdaniem Vargi upodabnia go do Władimira Putina. "Podejrzewam, że Orbanowi Putin bardzo imponuje – jako twardziel, polityk-macho, sprawny fizycznie i twardy w polityce, potrafiący spotkać się z tzw. zwykłym człowiekiem.
 
 Przyznam, że jeśli przeczytałbym ten opis zasłaniając nazwiska, nie pomyślałbym o Putinie. Raczej o Donaldzie Tusku. O kopaniu piłeczki, o odwiedzinach w przedsiębiorstwach, o galach, o wizytach w domach u tzw. "przeciętnej polskiej rodziny" czy nawet na pogrzebach.
 Faktem jest, że współcześnie taki medialny, pop-polityczny charakter polityki jest niestety normą.
I można by się zżymać na taki sposób uprawiania polityki, gdyby rozpatrywać je bez szerszego spojrzenia na całą działalność premiera Węgier.
 Jeśli tylko nie jest to - jak w przypadku Tuska - esencja i główny cel egzystencji w przestrzeni publicznej a obraz ten jedynie towarzyszy rzeczywistym działaniom w kierunku poprawy funkcjonowania i rozwoju państwa, to według mnie jest możliwe do zaakceptowania.
 
 Wydaje się zrozumiałe, że człowiek ukształtowany przez środowisko światopoglądowo zbliżone do Gazety Wyborczej nie będzie kibicował Orbanowi, ale uważam, że tłumaczenie dzisiejszego zwycięstwa jedynie medialną charyzmą Orbana, czy rzekomą naiwnością wyborców i powierzchownością ich osądów jest sporym nadużyciem.
 
 Tymczasem Orban zdobywając konstytucyjną większość w parlamencie ma szansę na realizację kolejnych, tym razem długofalowych celów swojej polityki. 
 Czy uda mu się je zrealizować? Obserwując jego dotychczasowe dokonania, sądzę, że ma na to duże szanse, pewności nie ma, ale na kredyt zaufania zasłużył jak najbardziej.
 Czy zatem będzie próbował? Jak wyżej.
 Nasza koalicja rządząca miała dotychczas dwie kadencje na naprawę mechanizmów funkcjonowania państwa.
 Czy umiała ten czas należycie wykorzystać? Czy próbowała? 
 Na to pytanie każdy z Państwa musi sobie odpowiedzieć we własnym zakresie. Najlepiej przy urnie wyborczej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka