Ostatni Prezydent II Rzeczypospolitej Ryszard Kaczorowski spocznie w poniedziałek w wilanowskiej świątyni Opatrzności Bożej.
Przez kilka godzin była we środę nadzieja, że miejscem jego pochówku będzie wawelska krypta bezpośrednio przylegająca do tej pod wieżą Srebrnych Dzwonów, w której od 1937 roku leży Józef Piłsudski (wcześniej złożono jego trumnę w krypcie Świętego Leonarda). Takie sygnały dotarły do części krakowskich mediów od najbliższego otoczenia księdza kardynała Stanisława Dziwisza. Zaczęto nawet mówić o tzw. krypcie prezydenckiej, w której mogliby spocząć obok siebie Lech Kaczyński i Ryszard Kaczorowski.
Jako konsekwentny zwolennik wspólnego pochówku obu prezydentów przyjąłem te nieoficjalne informacje z wielką radością, podobnie jak wielki przyjaciel rodziny ostaniego prezydenta II RP - jasnogórski kapelan żołnierzy niepodległości, ojciec Eustachy Rakoczy, paulin. Rozmawiałem z nim telefonicznie po południu, kiedy jechał omawiać m.in. ten właśnie temat z bliskimi śp. Ryszarda Kaczorowskiego.
Okazało się jednak, że rodzina zdecydowała się już wcześniej na pochówek w świątyni Opatrzności Bożej, na co zgodę wyraziły władze państwowe i kościelne. Wyrażając wdzięczność wszystkim, którzy podnieśli inicjatywę złożenia zwłok Ryszarda Kaczorowskiego w wawelskiej nekropolii postanowili nie zmieniać podjętej już decyzji. Jest ona zgodna z wolą samego śp. prezydenta.
Szanując wolę jego najbliższych, jestem zarazem przekonany, że gdyby przygotowania do pogrzebu Marii i Lecha Kaczyńskich w pobliżu krypty Józefa Piłsudskiego przebiegały w spokojniejszej atmosferze, mogliby oni jednak w osttniej chwili zmienić zdanie. Taki wspólny pochówek ostatniego przezydenta II RP, rezydującego na obczyźnie oraz tej głowy państwa, która starała się czynnie realizować testament II Rzeczypospolitej miałby symboliczne znaczenie.