flamengista flamengista
424
BLOG

Gorzka realpolitik a wojna w UA: druga kawa

flamengista flamengista Polityka Obserwuj notkę 6
Minął niemal rok od agresji roSSji na naszego sąsiada i 11 miesięcy od mojego pierwszego tekstu podsumowującego konflikt (https://www.salon24.pl/u/chlopekonomia/1210647,gorzka-realpolitik-kawa-na-lawe). Pora więc na aktualizację postawionych w nim tez.

1. Rosja wojnę już przegrała, ale jak?
Nie ulega wątpliwości, że Rosja i prezydent Putin są największymi przegranymi konfliktu. Celem podstawowym wojny było bowiem całkowite opanowanie i podporządkowanie Ukrainy, docelowo - asymilacja Ukraińców, co miało w dalszym etapie pomóc w odtworzeniu ZSRR (czy neo-imperium rosyjskiego). Dziś wiadomo, że ten cel jest absolutną mrzonką. Porażka Rosji ma wiele wymiarów:

a) Militarny - okazuje się, że mimo szumnych zapowiedzi nie tylko wyszkolenie "2 armii świata" był mitem, ale mitem było też nowoczesne uzbrojenie. Na jaw wyszło, że nowoczesnego sprzętu Putin ma jak na lekarstwo - a dodatkowo niektóre z maszyn, jak najnowszy helikopter szturmowy Ka52 są bezużyteczne na polu walki i/lub bezbronne wobec sprzętu zachodniego. Nowoczesnych czołgów praktycznie nie ma - Rosja bazuje na sprzęcie z radzieckiego demobilu, który próbuje modernizować (patrz: "nowe" wersje T72). Zapasów radzieckich jest sporo, ale pytanie w jakim są stanie i czy nadają się do odtworzenia. Patrząc na tempo dostaw na front, wygląda to bardzo kiepsko. Nowoczesne lotnictwo w zasadzie nie istnieje, jednostki rakietowe wystrzelały się z nowoczesnych rakiet. Owszem, zapasy radzieckie wystarczają na niszczenie Ukrainy, ale nie na odbicie poradzieckiej przestrzeni.

b) Tożsamościowo-cywilizacyjny - o ile Rewolucja Godności, a następnie agresja na Donbas i aneksja Krymu pozwoliły Ukraińcom na zbudowanie tożsamości nowoczesnego narodu ukraińskiego, o tyle obecna krwawa wojna i tragedie Mariupola, Buczy, Irpienia i innych miast i miasteczek pozwoliły na oddzielenie ziaren od plew. Pozostali "ruscy ludzie" albo są pod okupacją roSSyjską, albo po prostu zginęli. Na terenie Ukrainy praktycznie wszyscy mieszkańcy uważają się za Ukraińców i nienawidzą Rosji. Jakikolwiek ruch separatystyczny czy prorosyjski w czasie pokoju i demokracji wydaje się w Ukrainie niemożliwy.

c) Ekonomiczny - główna siła Putina czyli straszak energetyczny zniknął. Zniszczenie Nord Stream oraz zmiana dostawców ropy dla UE oznacza trwałą utratę rynków i politycznych wpływów w Europie. Rosja pokazuje, że jest bardzo biednym i słabo rozwiniętym krajem, a w najbliższych latach kryzys będzie się pogłębiać. Wiadomo - rosyjski eksport stał na węglowodorach, tyle że za ich wydobycie odpowiadał... Zachód. Wystarczy zobaczyć, co stało się z wydobyciem ropy w Wenezueli po odbiciu PDVSA przez Chaveza: w 1997 roku kraj produkował prawie 3,5 mln baryłek ropy dziennie, obecnie jest to... 0.65 mln. Dlaczego tak dramatyczny spadek, mimo największych potwierdzonych złóż na świecie? Ano dlatego, że produkcja wymaga ciągłych odwiertów i utrzymywania infrastruktury - wszystko to bazuje na zachodnich technologiach, których Wenezuela już nie ma... Przy czym wenezuelskie złoża są i tak stosunkowo łatwe do eksploatacji - tymczasem rosyjska ropa Urals wymaga super-nowoczesnej technologii odwiertów której Putin nie posiada. Sankcje zachodnie przyniosą efekty, spokojnie. Ale to musi potrwać. W Wenezueli załamanie produkcji nastąpiło po 10 latach, ale tego trendu nie da się odwrócić do dzisiaj. I jeszcze jedno: absolutnie nie warto sobie zawracać głowy statystykami. Rosja zawsze kłamała, kłamie i będzie kłamać nadal, a może nawet bardziej teraz niż wcześniej. Stąd przejmowanie się "stabilnym" kursem rubla, niskim bezrobociem i minimalnym tylko spadkiem PKB nie ma żadnego sensu.

d) Geopolityczny - całkowita izolacja i odwrócenie Rosji od Zachodu oznacza nieuchronną orientację na Azję, w tym na Indie i Chiny. Przy czym to bardziej Moskwa potrzebuje Pekinu i New Dehli, niż odwrotnie. No i z jednej strony mamy blisko 3 mld osób, z drugiej - 140-parę (znowu: przez zakłamane statystyki tak naprawdę nie wiemy, ilu jest Rosjan w Rosji!). Oznacza to, że z roli mocarstwa regionalnego Rosja spada do poziomu sojusznika-wasala Chin. Chiny takiej sytuacji nie odpuszczą, bo pamiętają dawne upokorzenia i cierpliwie czekają na rewanż. Im się nie spieszy. Nie będą od razu rzucać Rosji na kolana, ten proces rozciągnie się na dekady. Ale już ruszył.


2. Ukraina wojny nie przegrała, ale czy wygra?

Od razu wyjaśnienie - całym sercem jestem za Ukrainą i Ukraińcami. Mam tam wielu przyjaciół. Ale serce to jedno, a rozum - to drugie. Los Ukrainy decyduje się nie w Kijowie ani na froncie w Bachmucie, tylko w gabinetach mocarstw. A te (nie tylko Pekin!) nie są zainteresowane całkowitą porażką Rosji. Ukraina jest idealnym państwem buforowym, rozdzielającym Rosję od Zachodu. Ale strategia USA jest jasna - dawkowanie pomocy militarnej tak, by Ukraina nie przegrała, ale też nie rozgromiła Rosji. Zagrożenie rozpadem Rosji byłoby wtedy znaczne, a tym bardziej - publicznie bagatelizowane - zagrożenie użyciem broni atomowej.

Zakładam więc, że USA będą nadal podawać Ukrainie "kroplówkę", przy okazji testując skuteczność swojego sprzętu i zarabiając na sprzedaży broni Europie i Turcji. A w pewnym momencie Biden lub kolejny prezydent powie "dość" i zmusi Kijów do ustępstw: rezygnacji z Krymu, Donbasu i prawdopodobnie dostępu do Morza Azowskiego.

Pamiętajmy też, że Zachód sporo zyskał na napływie uchodźców - tych najlepiej wykwalifikowanych przechwyciły USA, Niemcy, Austria, Dania etc. Nie ma więc interesu, by od razu Ukraina stała się centrum ekonomicznego rozwoju. Wojna pewnie zostanie zamrożona, a nie zakończona. Również dlatego, że Niemcy i Francja nie chcą Ukrainy w UE. Chcą rynku ukraińskiego, ale nie ukraińskiego wpływu na europejską politykę. Ogólnie, przyszłość Ukrainy nie wygląda zbyt różowo. Owszem: będzie to kraj niepodległy, ale ciągle zagrożony ze strony wschodniego sąsiada. W takiej sytuacji trudno nie tylko o stabilizację polityczną, ale i ekonomiczną. Uważam, że jeszcze przez co najmniej 10 lat więcej Ukraińców będzie wyjeżdżało z kraju za chlebem, niż do niego wracało.


3. Stany Zjednoczone - największy wygrany konfliktu

Jeszcze w 2021 roku wydawało się, że USA to "mocarstwo na zakręcie" - kompromitacja w Afganistanie i przekonanie, że tezy Huntingtona o powolnym zmierzchu zachodniej cywilizacji są prawdziwe. Ale okazuje się, że wojna w Ukrainie dała Waszyngtonowi drugą szansę. Po pierwsze, przywróciła centralną rolę USA w zakresie bezpieczeństwa w Europie. To świetna wiadomość dla Amerykanów, bo w dobie nadchodzącej, głębokiej recesji oznacza to gwałtowny wzrost produkcji broni, rozwój przemysłu obronnego i wzrost eksportu sprzętu do Europy ale i innych krajów (Australia, Japonia, Korea, Tajwan, Izrael, ale też Turcja). Oznacza to po prostu więcej miejsc pracy dla Amerykanów. Ponadto klęska rosyjska ostudziła zapały chińskie wobec Tajwanu, a także spowodowała zmianę w polityce obronnej Japonii, która chce stawiać na rozwój swoich możliwości obronnych. Wiadomo - w sojuszu z USA i udziałem amerykańskiego przemysłu. Wreszcie wojna stała się unikalną szansą przetestowania w warunkach bojowych starszego, ale i zupełnie nowego sprzętu i wyciągnięcie właściwych wniosków, w tym popracowania nad swoimi słabszymi stronami (ewidentnie: artyleria i czołgi). Wojna wykazała też zdecydowaną wyższość militarną USA - szczególnie w zakresie rozpoznania pola walki i użycia dronów. Ale to nie tylko kwestia samego sprzętu wojskowego. Kto zapewnia Europie gaz, kto umożliwi dostęp do alternatywnych dostaw ropy (m.in. przez wspomnianą Wenezuelę no i z własnych złóż)? Ano USA i jak wiadomo, nie robi tego bezinteresownie.


4. Turcja - cichy zwycięzca

W przypadku Ankary mieliśmy niesamowity rollercoaster. Jeszcze w 2021 roku Erdogan był w tragicznym położeniu, inflacja szybowała podobnie jak niezadowolenie społeczne. A tu taki prezent... Turcja stała się kluczowym partnerem USA w regionie, kontrolując Bosfor i de facto basen Morza Czarnego. Przecież gdyby nie Turcja, Rosja mogłaby ściągnąć na Morze Czarne najlepsze okręty bojowe, a wtedy zajęcie Odessy byłoby kwestią czasu. Równocześnie Erdogan gra na dwa fronty - przez Turcję przechodzi cały handel z Rosją, z czego czerpie ona olbrzymie dochody. Turcja trzyma klucz do rozszerzenia NATO i ostro się targuje z USA, oczekując w zamian nowoczesnych myśliwców (a to pewnie nie wszystko). Ponadto osłabienie Rosji daje szanse Turcji na ekspansję w Kaukazie Południowym i nie tylko - stworzenia korytarza między Turcją a Azerbejdżanem, może docelowo nawet aneksji Armenii (przekształcenia jej w autonomiczną prowincję Turcji). A apetyt może rosnąć w miarę jedzenia - jeśli Rosja nie podniesie się z wielkiej smuty, apetyty Ankary mogą sięgać nawet Krymu (!).


5. Chiny - niejednoznaczny tryumfator

Z jednej strony Chinom na rękę jest obecna sytuacja, w której Rosja jest skazana na współpracę gospodarczą i sprzedaje jej tanie surowce. Z drugiej jednak strony nadmierne osłabienie Moskwy nie jest dla nich dobre - optymalny był sojusz w którym Chiny były mocniejsze, ale Rosja nadal groźna. Dzięki temu można było wspólnie szachować Europę ale też angażować USA. Do tego dochodzi cicha wojna technologiczna i handlowa z USA - Pekin liczył, że za demokratów sytuacja się poprawi, ale w obecnej sytuacji jest to niemożliwe. Oczywiście, w dłuższej perspektywie Chiny oczywiście zyskują, ale krótkookresowo bilans kosztów i strat nie jest już tak jednoznacznie pozytywny. Chiny wiedzą też, że w końcu będą musieli podjąć się mediacji i zmusić Moskwę do pewnych ustępstw, choćby po to by zamrozić konflikt. A oni bardzo takiej roli nie lubią.


6. Unia Europejska i państwa członkowskie - drugi przegrany konfliktu

Powiedzieć, że UE nie zdała egzaminu wobec konfliktu w Ukrainie to mało powiedzieć. Unia się po prostu o.rała. Bardzo to przykre, bo osobiście byłem zawsze prounijny i liczyłem na głębszą integrację Polski w strukturach UE. Ale obecnie nie ma co polemizować z twardymi faktami. Unia jest podzielona i bardzo słaba. Główna strategia polityki wschodniej UE - współpraca gospodarcza z Rosją - zakończyła się fiaskiem i kompromitacją. Lider UE Niemcy stoi przed koniecznością wymyślenia na nowo swojego modelu gospodarczego - konkurencyjność gospodarki niemieckiej bez taniej energii z Rosji znacznie spadnie. Francja dokonuje zwrotu w polityce zagranicznej, po raz pierwszy od dziesięcioleci flirtując z USA. Powód jest prosty - ekspansja rosyjska i chińska w Afryce, w tradycyjnej francuskiej strefie wpływów.

Można zapytać, co w takim razie z Polską? Nie podzielam ultra-optymistycznych diagnoz i tez o nowym regionalnym mocarstwie w Europie Środkowo-Wschodniej. Owszem, pod względem geopolitycznym Polska znacznie zyskuje i może być to trwała korzyść. Stajemy się kluczowym partnerem militarnym USA w Europie kosztem Niemiec. Ale pod względem gospodarczym jest źle. Nasza gospodarka zależy od prosperity w UE i Niemczech w szczególności. Dlatego nie ma co się cieszyć z problemów Berlina, bo i my za ich głupie błędy zapłacimy. Spadkiem tempa wzrostu, utratą miejsc pracy etc.


7. Jak się więc konflikt skończy? Co czeka Rosję i Ukrainę?

No więc moim zdaniem ten konflikt się nie skończy. W każdym razie nie skończy się w szczęśliwy dla Ukrainy sposób, a więc oddaniem przez Rosję zagarniętych ziem przed 2022 i 2014 i podpisaniem traktatu pokojowego. Spodziewam się raczej wariantu koreańskiego. Rosja z wojny wyjdzie skompromitowana, piekielnie osłabiona i bez szans na odbudowę pozycji mocarstwa światowego. Ale nadal groźna, bo dysponująca bronią atomową. Będzie taką większą KRLD. Strategią mocarstw na następne dekady wobec Rosji: USA i Chin, ale też Turcji, Iranu, Indii będzie nie "salami slicing", a "krojenie dynamitu". Czyli takie obkrawanie Rosji i jej wpływów, aby nie doprowadzić równocześnie do wybuchu - czyli rozpadu państwa i użycia broni atomowej. Nadniestrze, Osetia, Abchazja, Górny Karabach, Czeczenia, może nawet Kaliningrad - to regiony zapalne, w których sąsiedzi Rosji będą się starali uzyskać wpływy w następnych latach.

Nie wierzę też w sensowną sukcesję po Putinie. Owszem, prezydent Rosji w końcu odejdzie. Czy stanie się to za rok, 2, 5 czy 10 lat - nie ma znaczenia. Jego miejsce zajmie kolejna osoba z układu, a więc reprezentant sił bezpieczeństwa. A jego sposób widzenia świata będzie prawdopodobnie podobny, jak obecnie Putina. Żaden oświecony despota raczej Rosji nie grozi.

flamengista
O mnie flamengista

Założyłem bloga, bo denerwuje mnie poziom dyskusji na tematy ekonomiczne, która toczy się w polskim internecie. Szczególnie teraz, gdy wchodzimy w okres spowolnienia, a może nawet (odpukać!) recesji. Idea bloga jest prosta - przedstawienie diagnoz/opisu polskiej gospodarki w sposób przystępny, właśnie "na chłopski rozum". Na ile to się uda, zależy nie tylko ode mnie, ale i od użytkowników:)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka