W filmie „Mgła” Jacek Sasin mówi: (5`00 –5`05):
W pewnym momencie powiedział (prezydent Lech Kaczyński – uzup. C. P.)nawet coś takiego że ma nadzieję iż Rosjanie wydadzą mu wizę.
Czy Rosjanie wydali wizę prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu?
O tym już Jacek Sasin nie mówi.
Czy i jakie mamy tego poświadczenia?
Z tego co wiem takich nie było i nie ma, a w każdym razie publicznie nie było o tym mowy.
Nie okazano nam w ramach wspominania o Lechu Kaczyńskim, które było tak intensywne od 10.04 2010 do czasu pogrzebu zwłaszcza, owego zezwolenia wizowego jako pamiątki, symbolicznej i smutnej, bo tragicznie niewykorzystanej jak ów wieniec i inne rzeczy.
Może wizy nie było?
Przypominam że nie było zgody na wlot do Rosji co stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli.
Jeśli nie było zgody na wlot to może i nie było wizy?
Jeśli nie było w jaki sposób prezydent mógł udawać się w podróż bez wizy?
Jak mógł też, oczywiście, udawać się do Katynia bez zgody na wlot.
Choć z drugiej strony jeśli nie było potrzeba zgody na wlot to nie było potrzeba i wizy.
Skoro bez zgody na wlot możliwe że trzeba byłoby sforsować obronę powietrzną Rosji (Tak latają debeściaki!), ominąć lub mieć przede wszystkim nadzieję że nie będą strzelać, a nawet i nie wezwą do wylądowania i podporządkowania się poleceniom otaczających myśliwców to i nie trzeba było wizy.
Zaznaczę jeszcze że owa nadzieja prezydenta (nie wiem czy to prawdziwa wypowiedź prezydenta czy nie) kieruje nas w kierunku prywatności owej wizyty, tak pożądanej przez zamachowców, pożądanej ogólnie przez stronę rosyjską, jak i nieodwzajemnioną miłość Jarosława Kaczyńskiego czyli rząd PO i wyrastające z niego przyległości jak Komorowski.
Także jednak ową prywatność (oficjalnie jeden zamawiany samolot) wizyty swoimi działaniami, ale i wypowiedziami ferowała Kancelaria Prezydenta.
Mieści się w tym i owo przytoczenie Sasina.
„Mam nadzieję że będę miał wizę, bylebym miał tylko wizę. Jakoś się tam dostanę prywatnie, jakoś się wcisnę, ja i generałowie i inne ważne osobistości, bo muszę tam być i muszę oddać hołd a za mną inni”. – Taki jest kontekst wypowiedzi.
Czy jako prywatną traktował prezydent, a raczej ściśle, czy chciał aby była tak traktowana?
Co się tak naprawdę stało 10 kwietnia o świcie : „Zdradzeni o świcie”.?
Czy między Jarosławem Kaczyńskim a Tuskiem był jakiś układ, który zapewniał w ramach przygotowywanego zamachu wyjście z sytuacji, brak trupów, a druga strona nie wypełniała z jakichś powodów swoich zobowiązań?
Przecież zdrada jeśli była to daleko wcześniej niż o świcie. O świcie było już posprzątane, nawet jeśli wielu czy większość o świcie jeszcze żyło.
Skoro nie tylko w Smoleńsku, ale i w Katyniu mamy inscenizację a w niej oprócz innych rzeczy i płaczące specjalnie do kamery posłanki,
Skoro w obu filmach przedstawianych jako filmy z wyjazdu pociągu specjalnego do Katynia 9/10 nie widzimy żadnego posła,
Skoro jakiem przyleciała część Kancelarii Prezydenta razem z dziennikarzami i tak wróciła do Warszawy (Pogorzelski),
Skoro także urzędnicy Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego po „zamachu stanu” dokonanym przez Komorowskiego pracują w niej spokojnie do listopada,
To najbardziej logiczne wytłumaczenie jest takie że wcześniej był układ między „zdradzonymi o świcie” a oskarżanymi o ich zdradę. Co z jakichś powodów nawaliło.
I zginęli, chociaż mieli nie zginąć ( oprócz niektórych prawdopodobnie żyjących z lewicy i PO).
Czy na taką prawdę Polacy mają być nieprzygotowani?
No to jak z tą wizą prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
................................................
Poprzednia notka, jedyna zresztą od czasu opublikowania listu -apelu blogerów do Radia Maryja na początku maja
Nie, nie chodzi w niej o wspominanie.
http://cyprianpolak.salon24.pl/439529,homilia-biskupa-polowego-nie-wygloszona-w-katyniu-10-04-2010
Polecam także ukrytą notkę Mmarioli
http://mmariola.salon24.pl/439929,10-04-2010-kalendarium-dzialan-policji