Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik
444
BLOG

Rosyjski tancerz, polskie zboże a wyborczy sukces

Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik Rolnictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Polski problem zbożowy, w wyniku wczorajszego głosowania w Sejmie nad trzema ustawami rzeczywiście odszedł na razie w niepamięć a pozytywistyczna praca na złagodzenie tego kryzysu rządu Zjednoczonej Prawicy może uspokoić nastroje na wsi. I nawet dobrze, że dotacje zbożowe, będą do posiadanego hektara versus tony, bo dzięki temu osobnicy spekulujący zbożem od zeszłego roku nie będą wpływać manipulacyjnie na rynek rolny (zbożowy) jesienią 2023.

Oczywiście we wczorajszym artykule podałem za przykład dyskusji w narodzie scenkę przed bankiem obok dyskontu spożywczego. Jako analityk mogę opcyjnie założyć, że scenka ta była wybudowana na potrzeby słuchającego na przykład. Na podstawie scenek nie robi się analiz, a ja osobiście jestem synem śp. rolnika i do ukończenia 23 lat pracowałem w rolnictwie jako zwykły rodzinny pracownik bez wynagrodzenia. Stąd wiedza o rolnictwie i jego mankamentach. Scenka służyła tylko za przykład pomocny w załatwieniu kryzysu zbożowego.

Moim skromnym zdaniem na dotacjach najlepiej wyjdą rolnicy posiadający na własność dużą ilość hektarów ziemi uprawnej, tacy po 300 h, ale nie ci rolnicy, którzy skubią rzeczywistość na 15-25 hektarach. Dla tych małych gospodarstw Państwo Polskie mogłoby w ramach wyrównywania poziomu życia na wsi z poziomem życia w mieście dawać przez kolejne dwa lata vouchery po 500 i 1000 zł do wykorzystania w dyskontach spożywczych typu Biedronka, Lidl, Netto, Dino. W rozdaniu na jedną osobę w gospodarstwie rolnym, która z właścicielem tworzy rodzinę, jest zameldowana na wsi na stałe i pomaga w gospodarstwie ubezpieczona w KRUS. Vouchery o określonych kwotach w/w dyskonty odejmowałyby sobie od podatku CIT, jeśli płaciłyby go w Polsce. A Urząd Celno-Skarbowy poprzez Inspektoraty Skarbowe na wyrywki kontrolowałby zasadność użycia vouchera i odjęcia go od podatku przez dyskont.

Te Dyzmy współczesne problemy ze zbożem, którego była w zeszłym roku nadprodukcja, trącą myszką. Aczkolwiek przy cenie za tonę w zeszłym roku na poziomie 1600zł, a dzisiaj 800zł rolnicy, którzy uwierzyli poprzedniemu ministrowi rolnictwa, że zboże należy przezimować na magazynach dziś się złoszczą. Minister mówił, jak Dyzma, że trzeba magazynować, by cena była wyższa  w kolejnym roku. Brak wyczucia współczesnego rolnictwa u byłego ministra świadczy o tym, że na rolnictwie się w ogóle nie znał. Rolnictwo to biznes obarczony dużym ryzykiem, każdy rolnik musi zakładać, że a to pogoda nie będzie pod uprawę dobra, a to ceny będą niższe. Rolnicy zarobią sporo na tym, że dekoniunktura przyszła w obecnym roku wyborczym. Aczkolwiek nie wiem, czy wszyscy rolnicy zarobią zasadnie. Niemniej jednak coś trzeba zaproponować tym rolnikom, którzy mają małe gospodarstwa na wzór pomysłu opisanego wyżej.

Wskazałem w poprzednim artykule, na wcześniej kiedyś prezentowanych zaletach podatku cukrowego dla Skarbu Państwa, podatek od rejestracji leku w Polsce. Kwota tego podatku musiałaby być tak skorelowana, że przychody Skarbu Państwa z tego tytułu byłyby przeznaczane na:
-system tańszych leków w aptekach,
-na wykorzystanie taniej drogich leków w szpitalach, niższe koszty obsługi pacjenta z groźnymi chorobami,
- jako dotacje na rozwój jednostek medycznych, badawczych i laboratoriów farmaceutycznych przy wdrażaniu leków przez polskie firmy farmaceutyczne,
- na podwyższenie 500+ do 650+,
- na 13 i 14 emerytury.
Zarobki wielkich firm farmaceutycznych, które wprowadzają na rynki lub już wprowadziły drogie leki licencyjne są tak globalnie wysokie, szczególnie po sprzedaży szczepionek, że firmy te stać na miliardowe odszkodowania w pozwach zbiorowych w Stanach Zjednoczonych dla oszukanych pacjentów. Nikt w Polsce wielkich koncernów medyczno-farmaceutycznych z powodu dodatkowego podatku lub wyższych kosztów rejestracji, nie będzie żałował. Żaden pacjent i żaden emeryt.

Nawiązując do wczorajszej analizy ujętej w mało zgrabny felieton chciałbym dodać, że by opozycja mogła wygrać jakiekolwiek wybory w tym lub przyszłym roku 2024 musiałoby do wyborów iść co najmniej 75% uprawnionych do głosowania, a najlepiej dla opozycji jakby głosowało 100% uprawnionych do głosowania w progu wieku 18-29. Z tym, że akurat tu jest jeden mankament wynikający z utraconych przez Prawicę rządzącą 11% poparcia w 2020 roku przy jesiennej pacyfikacji pałkami teleskopowymi kobiet na wiecach. Otóż te kobiety mogą dziś głosować na Lewicę (w triumwiracie) lub Hołownię. A panowie w wieku 18-29 lat w większości głosować mogą na Konfederację Mentzena. Dlatego wyprzedzająco Jarosław Kaczyński założył, że należy uruchomić wyborców na wsiach i małych miejscowościach, gdzie urny wyborcze były poza zasięgiem głosowania dla nich, bo nie mogli dojechać, albo transport był za drogi. Przy wyborach oprócz ścisłej kontroli pod kamerami liczenia głosów, liczyć się też będzie wdrożenie darmowych dojazdów dla wyborców do urn w miastach, czy gminach, dla będących w słabej kondycji PKS-ów, a nie (Broń Boże) prywatnych firm obskakujących dojazdy pracownicze. To firmy, które z dotacjami marszałkowskimi do przewozów niepełnosprawnych prawie wyrzuciły PKS-y z rynku transportu. PKS-om urzędy marszałkowskie transportu nie dotują, a prywaciarze rzadko kiedy naprawdę przewożą niepełnosprawnych.

I na koniec dywagacja z innej beczki. W artykule w Polityce nr 18/19/2023 Olaf Szefczyk doskonale opisuje „I bitową wojnę” światową Rosji. Mam nadzieję, że szefowie cyber-jednostek wojskowych wnikliwie zapoznali się z jego treścią. Swoją drogą, żeby jakikolwiek haker zza granicy, taki na przykład pracujący w opisywanym Killnecie mógł zahaczyć się o system jakiegokolwiek urzędu, czy zakładu chemicznego, to musi mieć pośrednika, który mu to ułatwi wiedzą i wskazaniem drzwi.

Swego czasu monitorowałem wyniki wykrytych przestępstw kradzieży środków chemicznych w Zakładach Chemicznych Police w latach 2003/2005. Działała tam grupa przestępcza, która kradła nie tylko środki nawozowe, ale też takie, z których można zbudować bombę chemiczną, czy środek działający na ośrodkowy układ nerwowy człowieka zabójczo. W grupie przestępczej, prawdopodobnie pod przykryciem na innym nazwisku, był niejaki Arkadiusz M., który został skazany przez szczecińską prokuraturę na wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności, po poddaniu się karze bez procesu sądowego. Mniemam na drodze przeprowadzonego postępowania sprawdzającego owego Arkadiusza, który jeździł wtedy cytrynowym daewoo matizem, mając na uwadze rozmowy telefoniczne przeprowadzane przez niego z kart pre-paidowych przez telefon stacjonarny w Policach, że to on jest obecną furtką dla "Killnetu" w zakładach w Policach. W jakiej jednostce ów tajniak pracował lub pracuje, po jakich związkach zawodowych w służbach się snuje, do czego ma dostęp, nie wiem. Ale jako behawiorysta stawiam swą wiedzę na szali wskazania go jako furtki rosyjskich hakerów w polskich zakładach o strategicznym znaczeniu. Warto mu się możliwie jak najwnikliwiej się przyjrzeć.

Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności. Being There.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka