Gdyby Lech Wałęsa "działał" w sporcie, a nie w polityce.
Gdyby Lech Wałęsa żył w USA, a nie w Polsce, czyli (jak do tej pory często bywało) nigdzie.
Jedynie dwa zwykłe "gdyby" i Lech Wałęsa z dnia na dzień byłby jak Lance Armstrong.
Dożywotnio.
Niestety - Polska to nie USA, polityka nie jest sportem, a klaka, kombinatorzy i zwykła łobuzeria nie mają mentalności/wrażliwości peletonu.
Niestety......