Fronda Młodych Fronda Młodych
214
BLOG

Otworzyć granice?

Fronda Młodych Fronda Młodych Polityka Obserwuj notkę 1

 Rośnie ruch „Open Borders”, który dąży do otwarcia granic, aby każdy człowiek mógł mieszkać tam gdzie będzie mu najlepiej. Ludzie go wspierający uważają, że mógłby to być ostateczny cios w walce z ubóstwem. Ponadto, czy moralne jest zmuszanie kogoś do śmierci z głodu, bo nie chcemy, by obcy włazili nam na podwórko?

Gdy myślę o wielkich falach migracji, widzę dwa obrazy.

Pierwszy, pokazuje Stany Zjednoczone. Najpotężniejszy kraj świata, który został zbudowany przez imigrantów, którzy w dalszym ciągu do niego napływają. Anglicy, Francuzi, Niemcy, Irlandczycy, Żydzi, a ponadto Afrykanie i Azjaci, stworzyli jeden, bardzo patriotyczny naród Amerykański. Tworząc przy okazji bogate i potężne państwo.

Drugi, to tureckie dzielnice w niemieckich miastach, francuskie przedmieścia zamieszkane przez przybyszów z Afryki i ich potomków, gdzie policja woli nie zaglądać, a które cyklicznie są areną zamieszek oraz zamachy w londyńskim metrze organizowane przez dzieci imigrantów. Przywódcy Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji, niedawno zgodnym chórem przyznali, że polityka multi-kulti nie działa tak jak powinna. Europa nie sprostała wyzwaniu, ale też nie ma pomysłu jak rozwiązać problem.

Jak ocenić nowy pomysł? Państwo przyjmujące emigrantów mimo wszystko, jest w dobrej sytuacji. Asymilacja zależy od dwóch czynników. Pierwszy to znalezienie przez przybysza pracy, która z natury wymaga przestrzegania zwyczajów i prawa, kontaktów z obywatelami tego kraju oraz zapewnia byt. Drugi to dostęp do edukacji, która powoduje, że ich dziecko chłonie miejscową kulturę równie intensywnie co w domu własną oraz wbudowuje się w tkankę społeczeństwa. Dobrze by było, gdyby państwo organizowało testy językowe i ze znajomości kultury przed uzyskaniem obywatelstwa. Warto także mieć na uwadze, że imigranci wykonują z reguły prace niezbyt chętnie podejmowane przez ludność miejscową, więc nie pogarszają sytuacji miejscowych na rynku pracy. Prawdopodobnie w innych sektorach gospodarki wzrosłoby zapotrzebowanie na pracowników, na czym korzystaliby miejscowi.  Tłumaczyłoby to, dlaczego wolnorynkowe Stany Zjednoczone zasymilowały przybyszów, a socjalizujące kraje Europy, motywujące ludzi do życia z zasiłków, nie zrobiły tego. Problemem mogłaby być zbyt duża liczba migrantów na raz.

Mniej korzystnie wygląda to dla kraju opuszczanego. Najzdolniejsi i najbardziej przedsiębiorczy opuszczaliby biedniejsze kraje w jeszcze większym stopniu niż obecnie, a ci w gorszej sytuacji i tak nie mogliby wyjechać, więc kraj zostałby ogołocony z całej elity, inteligencji czy inżynierów. Te państwa tkwiłyby w długiej i bolesnej dla pozostających w nich, agonii. Niewiele pomógłby fakt, że już dziś więcej pieniędzy przesyłają do rodzin emigranci, niż jest dostarczana krajom rozwijającym się przez wszystkie akcje pomocowe, a pewnie ta ilość by wzrosła.

O ile pomysł otwartych granic jest raczej utopijny, to jednak widać na świecie działania mające na celu rozluźnienie granic. M.in. Stany Zjednoczone mają zamiar ułatwić przyjazd ludziom, którzy chcą żyć w USA. Patrząc na światową gospodarkę, również Europie i Polsce mogłoby wyjść na zdrowie przyciągnięcie ludzi z innych regionów świata. Tylko, że nie są do tego zdolne.  Skoro w Stanach Zjednoczonych dyskusja nad nową ustawą imigracyjną jest burzliwa i pewność czy uda się ich zasymilować jest chwiejna, to Polska z obecnym systemem polityczno-gospodarczym, biurokracją czy wielką ilością utrudnień w rozwijaniu i prowadzeniu biznesu nie ma szans na wykorzystanie imigrantów. Prędzej ich masowy przyjazd rozsadziłby niewydolne państwo. Starzejące się kraje europejskie mogą spokojnie wymierać za zamkniętymi granicami lub gwałtownie upaść otwierając je zupełnie.

 

Jakub Cichuta
Fronda Młodych

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka