www.jednomandatowe.pl www.jednomandatowe.pl
195
BLOG

Dowód na zebranie podpisów

www.jednomandatowe.pl www.jednomandatowe.pl Polityka Obserwuj notkę 2

Działacze JOW z Koszalina dysponują pismem urzędowym z Sejmu z 2005 r., potwierdzającym zebranie wymaganej liczby podpisów w ramach akcji "4 x tak" o referendum m.in. w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych. Zniszczenie tych podpisów, o którym była mowa w filmie "Władcy marionetek" nie może więc oznaczać niemożności powołania się na nie przy domaganiu się referendum.

Oto to pismo:

Warszawa, 22 września 2005 r.

Kancelaria Sejmu

Biuro Listów i Skarg

ul. Wiejska 4/6/8 00-902 Warszawa

Pan

Stefan Romecki

BLS-II/151/39358/2005

W związku z nadesłanym drogą elektroniczną w dniu 29 sierpnia 2005 r. listem w sprawie obywatelskiego wniosku o referendum, złożonego przez Platformę Obywatelską, wyjaśniam.

Wyżej wymieniony wniosek wpłynął 20 stycznia br. i po uzupełnieniu braków formalnych i merytorycznych przeprowadzono wobec niego procedurę oceny prawidłowości złożenia wymaganej liczby podpisów. Zgodnie z Regulaminem Organizacyjnym Kancelarii Sejmu komórką właściwą w tej sprawie jest Biuro Listów i Skarg. W wyniku czynności podjętych przez BLS stwierdzono, że wykaz z osobami popierającymi wniosek obejmuje 84 100 kart, z czego zweryfikowano 517 062 podpisów znajdujących się na 56 198 kartach. Wśród zweryfikowanych podpisów 508 931 złożono prawidłowo, co pozwoliło stwierdzić, że wymóg złożenia 500 000 podpisów pod obywatelskim wnioskiem referendalnym został spełniony.

Nie zweryfikowane podpisy znajdowały się na 27 902 kartach wykazu, co pozwala przypuszczać, że całkowita liczba złożonych wraz z wnioskiem podpisów wynosiła ok. 750 000.

Biuro Listów i Skarg nie posiada uprawnienia do merytorycznego wypowiadania się w kwestii przyczyn nierozpatrzenia wniosku przez Sejm. Podkreślić należy, że sprawa ta stanowiła przedmiot dyskusji i licznych opinii, w przeważającej mierze kwestionujących dopuszczalność referendum obywatelskiego w tym przedmiocie. Przykładem tego może być polemika wybitnych konstytucjonalistów P. Winczorka i K. Działochy, prowadzona na łamach "Rzeczypospolitej" (artykuły z 19 i 28 października oraz 5 listopada 2004 r.).

Mam nadzieję, że powyższe wyjaśnia większość wątpliwości podniesionych w Pana liście. Jednocześnie przepraszam za opóźnienie w udzieleniu odpowiedzi, co spowodowane było wyłącznie obiektywnymi przesłankami.

(-) Włodzimierz Zając

p.o. dyrektora Biura


Natomiast p. Tadeusz Rogowski w korespondencji ze mną pisze tak:

Pani Krzysztofie,
nie mamy skanu, ponieważ to była odpowiedź nadesłana internetowo (zresztą po kilku interwencjach, bo nie kwapili się do tego). W niczym to nie umniejsza rangi pisma, ponieważ nosi ono wszystkie znamiona pisma urzędowego (w razie wątpliwości, tak orzeknie sąd) - posiada numer kancelaryjny, oznaczenie, funkcje i nazwisko urzędnika oraz zawiera fakty znane w tym czasie tylko Kancelarii Sejmu. Jeśli chodzi o naszych konstytucjonalistów, to urzędnik nie identyfikuje się z tą opinią i zastrzega, że nie jest upoważniony do wypowiadania się w kwestiach merytorycznych, ale.... ja to skomentowałem wówczas tak:

Co tam wola 750 tys. obywateli, co tam Konstytucja, co tam ustawy, wystarczy, że Winczorek i Działocha napisali w gazecie, że referendum owszem, ale nie w sprawie systemu wyborczego. Można robić referendum w sprawie drogi do Koziej Wólki, ale nie można w sprawie systemu politycznego państwa. Od dawna też wiadomo, że demokracja polega na tym, że podpisy 750 tys. obywateli można wyrzucić do kosza, jeśli dwóch innych obywateli powie, że im się to nie podoba. Nie narzekajmy jednak, w czasach liberum veto wystarczył głos jednego człowieka, żeby zadecydować o losach państwa, dzisiaj trzeba już dwóch głosów, co jednak oznacza jakiś postęp.

Ale z naszego punktu widzenia są to sprawy bez znaczenia. Ważne, że mamy ten dokument i że możemy się na niego powoływać. Najgorsze co możemy teraz zrobić, to zgodzić się z tym, ze już jest po wszystkim, kwity zostały zniszczone w Sejmie na niszczarkach i cała akcja wzięła w łeb. Platforma to chętnie zaakceptuje, co tam, chwila wstydu, ludzie jutro o tym zapomną, a z ustrojowego zobowiązania będzie zwolniona. 

Mogli sobie te kwity spalić, my mamy urzędowe potwierdzenie, że akcja zbierania podpisów była ważna, zobowiązanie PO nadal istnieje, obietnica nadal nie zostala spełniona.

Tadeusz Rogowski                                                     

 

Ps. W filmie "Władcy marionetek" jest pokazana m.in. wypowiedź Tuska z 2005 r., który mówił wtedy, że jeśli Sejm stchórzy i nie ogłosi referendum, to jedną z pierwszych rzeczy, które zrobi nowy rząd będzie powrót do sprawy tego referendum. Tak więc, Panie Premierze, obietnica nie została spełniona!

Krzysztof Kowalczyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka