Jerzy Korytko Jerzy Korytko
556
BLOG

Uzurpatorzy w polskiej polityce.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

O tym, że swoje premierostwo w drodze realiów zamachu stanu zdobył p. Morawiecki pisałem już. Teraz w jednym zdaniu – jak to możliwe, że Premierem naszego rządu została osoba bez żadnych szczególnych kwalifikacji do pełnienia tej roli, osoba, której CV pokazuje, że jej przebieg kariery miał cudowny przebieg, nienaturalny przebieg, jak gdyby jakieś wpływowe siły dbały o to by zaszedł tak szybko i tak daleko. Że ułatwiano mu drogę, naginano wymagania, usuwano formalne przeszkody.  Że wiele wskazuje na to np. że aby podnieść jego znaczenie fikcyjnie zawyżono wysokość jego poborów jako szefa banku. Bo gdzie te pieniądze, które podobno zarobił, wyparowały? Dzisiaj on ich nie ma a chodzi o kwotę ponad 30 milinów złotych. Zadziwiający jest ostatni etap tej drogi. Z niezrozumiałych powodów dostaje się do polskiego rządu na podrzędne stanowisko. To nic że podrzędne. Ale dlaczego się tam dostał w ogóle? Nie był członkiem PiS, ani sympatykiem nawet, nie miał z tym ugrupowaniem żadnych związków. Co więcej – był doradcą finansowym przeciwnika politycznego, PO. Nie był również osobą szczególnie znaną, z uznanym dorobkiem zawodowym czy naukowym upoważniającym do zajmowania wysokich funkcji państwowych jak np. p. Zyta Gilowska, która przyszła do rządu PiS z PO.  Wkrótce p. Morawiecki zastąpił w rządzie Ministra Finansów – p. Szałamachę. Gdy wiemy jaki był ostateczny cel Morawieckiego – stanowisko premiera – to zrozumiemy że bez tego nie mógł by celu osiągnąć. Były w PiS jakieś protesty w związku z tym. Minister Szałamacha odwalił kawał dobrej roboty, zresztą stała za nim renoma uznanego finansisty. Były protesty? I co? I nic. Morawiecki zwolnił Szałamachę. To stanowisko – ministra finansów - w połączeniu z  propagandowym wyolbrzymianiem jego rzekomych sukcesów  (chodziło głównie o zwiększenie ściągalności podatku VAT, wielomiliardowy wzrost wpływów z tego tytułu – tylko gdzie są te pieniądze? Ulotniły się? Czy nigdy ich nie było?) pozwoliło mu wkrótce spowodować przesilenie rządowe i zwolnić Premier Beatę Szydło. Mimo protestów posłów PiS. Mimo protestów ogromnej części społeczeństwa, która była w różnych formach wyrażana, także na FB czy Twitterze gdzie powstał krąg ośmiuset tysięcy osób „murem_za Beatą”. To jedna z największych akcji samoorganizacji społeczeństwa po 1989 roku. I co? I nic. Gdzie tutaj jakakolwiek rola Jarosława Kaczyńskiego?  Cała  ta sprawa świadczy o tym, że Kaczyński nie miał najmniejszego wpływu na tą nominacje, że nie mógł się temu przeciwstawić, zatrzymać tego.

Ale jak spojrzymy wstecz to zobaczymy, że to nie pierwszy przykład takiej uzurpacji. Wystarczy popatrzeć w jakich okolicznościach obywatelskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przejął i zawłaszczył,  poseł wówczas,  Antoni Macierewicz. W chwili gdy doszło do powołania Zespołu Parlamentarnego w PiS działała już wewnątrzpartyjna grupa powołana do wyjaśnienia okoliczności tej sprawy. Kierował nią poseł Zieliński. Na pierwszym posiedzeniu Zespołu w trakcie utajnionych obrad przewodniczenie prac powstającego Zespołu objął Macierewicz. Nie znamy okoliczności jego powołania. Nie wiemy dokładnie czy ktoś go rekomendował (Kaczyński) czy sam się w jakiś sposób wyznaczył. Ale jedno jest pewne. Macierewicz zawłaszczył sprawę Smoleńska w celu ukrycia prawdy. Nie wiem czy o to właśnie chodziło Kaczyńskiemu. Macierewicz budował od pierwszych chwil drugą odsłonę kłamstwa, tą która miała dojść do głosu po przewidywanym upadku fikcji raportu Millera. Ta wersja – to katastrofa Tupolewa spowodowana wybuchami na jego pokładzie. Zauważmy podstawową sprawę – zarówno raport Millera jak i Macierewicz  - stwierdzają – że w miejscu wskazanym przez Rosjan rankiem 10 kwietnia wydarzyła się katastrofa lotnicza. Że tam spadł nasz Tupolew. O tym, że były jakieś wybuchy Macierewicz wywnioskował z faktu ukrycia przez komisję Millera, w wizualizacji graficznej ostatnich metrów lotu Tupolewa, zapisu #38 TAWS prostokącikiem w kolorze tła. Czyli Macierewicz „odkrył” fałszerstwo raportu. To spowodowało, że zaczął badać ten zapis TAWS, stąd te „wstrząsy” i już jesteśmy przy wybuchach. Ordynarna, prymitywna ustawka. Tak z nas robiono idiotów. Przez wszystkie te lata, mimo protestów wielu blogerów przede wszystkim (sam pisałem do nich w 2013 roku) do dziś tą wersję Macierewicz upowszechniał. A przecież już na początku 2011 roku wiedziałem dokąd to prowadzi. Skoro były wybuchy – a samolot wystartował z Warszawy – to kto ponosi odpowiedzialność? Ostatnia wypowiedź Prezydenta FR – Putina – nie pozostawia złudzeń. To ta wersja miała ostatecznie zamknąć polskie śledztwo w sprawie Smoleńska. Od samego początku to zaplanowano. Jest tylko jeden problem z tym dzisiaj.

Bo teraz Macierewicza odwołano. Dziś nie wiemy do końca dlaczego. Za wcześnie. Dużo wyjaśni postawa nowych władz w kwestii smoleńskiego śledztwa. Podkomisja powołana przez Macierewicza już opublikowała podsumowanie swoich prac. To taki pocałunek śmierci na odchodne. By trudniej było się z tego kierunku dochodzeń wycofać. Otóż podobno katastrofę Tupolewa miały spowodować eksplozje wewnątrz lewego skrzydła (kilka). To wyklucza zewnętrzne pochodzenie wybuchów. Rosjanie niewinni. Kpiny z rozumu.

Zauważmy bowiem. W październiku 2015 roku na ostatnim posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego zadał te swoje „niewygodne pytania” p. Grzegorz Braun. Jedno z nich brzmiało: „Skąd wiadomo, że te części lotnicze co leżały na polance k/Siewiernego rankiem 10 kwietnia to był wrak naszego Tupolewa”? Zrazu nikt na to nie chciał odpowiedzieć. Ale gdy p. Braun uparcie ponawiał to pytanie – w końcu mu odpowiedział p. Nowaczyk, który nota bene został później p.o. Przew. nowej KBWL. I co takiego powiedział? Że oni nie wiedzą. Że przyjmują to za „uprawdopodobnione domniemanie”. Nie wiedzą czy to był nasz samolot a od tylu lat tylko to badają. Widzicie państwo to bagno? Gdy jedyne nie-rosyjskie dowody wskazują na fałszywość miejsca katastrofy? A część z nich ustalono w trakcie prac Zespołu? Hańba i zaprzaństwo. Jawna zdrada. A stoi za nią Macierewicz. Bo to on przez wszystkie te lata kierował tym śledztwem, rzekomo „obywatelskim” śledztwem. Jakie szanse ma prawda – gdy nasze władze, nasz rząd, koalicja rządząca i opozycja – wspólnie zbudowali kłamstwo? Jak można przebić się przez to, jak odrzucić? Gdy oszukują ci, którzy mają być naszymi obrońcami? Oszukują ci, którym zaufaliśmy? Bo to przecież "nasz rząd" polski, suwerenny....

Może kogoś Macierewicz oszukał tą swoją mową o tym, że odpowiedzialność za katastrofę to ponoszą Rosjanie,  że to „zbrodnia”.... Tyle, że nigdy nie powiedział – jaka to miała być zbrodnia, co na nią wskazuje. Uciekał w bezproduktywne ogólniki. A natomiast robił zawsze coś absolutnie odwrotnego. Wszystko co robił miało w zamyśle zdjąć odpowiedzialność z Rosjan. Wspomnijcie na to co mówił Macierewicz po ekshumacjach, w którą stronę kierował dyskusję. Kto odpowiada za zaniechanie tych ekshumacji u nas. Blokowanie tego. O bezczeszczeniu zwłok, o barbarzyństwie Rosjan ani słowa. Macierewicz z ogromną energią i konsekwencją przez wszystkie te lata stał na straży kłamstwa smoleńskiego. Dlaczego?

Dosłownie w przeddzień jego odwołania ktoś namówił go (zapewne) do wyprawy do USA. To był też taki pocałunek śmierci, prowokacja. Bo ta podróż nie doszła do skutku  i jeszcze przed jego odwołaniem było wiadomo dlaczego. Bo nikt ważny nie chciał się z nim spotkać. Myślę, że wymyślono tą podróż i informację o tym upubliczniono by go w jakimś sensie dobić. Jak osinowym kołkiem. Macierewicz wydawał się być nieusuwalnym. Konflikt o Misiewicza pokazał, że żadnego wpływu na niego nie miał Jarosław Kaczyński. Dopiero Morawiecki dał radę. To daje do myślenia. Może kiedyś dowiemy się czegoś więcej.

Wydaje się, że panowie Morawiecki i Macierewicz to jakby postaci z dwóch różnych sfer wpływów.  Który z której? No cóż, domyśl się sam, Drogi Czytelniku. Pewną podpowiedź znajdziesz w tym tekście. Tylko, że jest to ponura konstatacja. Bo gdzie jest nasza suwerenność? Raczej wnioskować można, że o biegu spraw politycznych u nas nie decyduje nasz rząd, nasze władze konstytucyjne, Sejm, Senat, ale jakieś centra wpływów lokujące się na zewnątrz.

Zachęcam do przeczytania mojej notki "Tajemnica katastrofy smoleńskiej wyjaśniona".

I koniecznie tą:   https://www.salon24.pl/u/jerzy-korytko/840600,zmowa-milczenia-wokol-smolenskiego-sledztwa-cien-jalty

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka