Pod jedną z moich notek, zaraz na początku mojej aktywności blogerskiej, w końcu 2010 roku, ktoś z komentujących napisał: „pamiętaj, Okęcie - Okęcie jest najważniejsze”. Dziś wiem, że ten ktoś znał dokładnie przebieg ówczesnych zdarzeń. Uznał, że tylko tyle może przekazać. Dopiero w ostatnich miesiącach uświadomiłem sobie pewną oczywistość. Wiedziałem, że rosyjskie fałszywki to droga donikąd. Wiedziałem, że poszukiwanie wyjaśnienia okoliczności katastrofy trzeba robić wyłącznie na gruncie ujawnionych w Polsce faktów, dowodów. Ale uzmysłowiłem też sobie ostatecznie, że kluczem jest sprawa "Okęcia". Wróciłem więc do niej. Szkoda, że tak dużo czasu to mi zajęło.
Pierwsze informacje o katastrofie.
O godz. 8:48 informację o problemach z lądowaniem samolotu z Prezydentem otrzymał min. MSZ Radosław Sikorski [od dyr. Depart. Wsch. MSZ - fakt oficjalnie potwierdzony przez min. Sikorskiego]
Ok. godz. 9 główne stacje telewizyjne przerywały program by przekazać pierwsze, niepełne informacje na ten temat.
Przed godz. 9.30 - rzecznik MSZ poinformował, że samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie rozbił się, podchodząc do lądowania na lotnisku w Smoleńsku.
Oto ta informacja: /za stroną internetową onet.pl/ - http://wiadomosci.onet.pl/kraj/rozbil-sie-prezydencki-samolot-sprzeczne-informacje-ze-smolenska/0bggj
„Na lotnisku w Smoleńsku doszło do katastrofy samolotu rządowego JAK40 - taką informację przekazał rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Na pokładzie jest prezydent Polski Lech Kaczyński.”
Fakty potwierdzające lot do Smoleńska Prezydenta RP samolotem Jak – 40.
- Pierwszym dowodem, bardzo ważnym, jest treść informacji przekazana przez rzecznika MSZ wczesnym rankiem, gdy nie było jeszcze niczego wiadomo od strony rosyjskiej o szczegółach katastrofy: „Na lotnisku w Smoleńsku doszło do katastrofy samolotu rządowego JAK40 - taką informację przekazał rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Na pokładzie jest prezydent Polski Lech Kaczyński.” Użycie słowa „jest” oznacza, że przed przekazaniem tej informacji opinii publicznej została ona w niezbędnym zakresie potwierdzona. Przecież jako jeden z pierwszych informację o katastrofie otrzymał min. Sikorski. To jego służby monitorowały przebieg zdarzeń tamtego dnia. Wobec tego na wiadomość o katastrofie musiał nakazać niezbędne sprawdzenie wszystkich możliwych okoliczności. Najprawdopodobniej Centrum Operacyjne MSZ skontaktowało się w tej sprawie z Dyżurnym Kontrolerem Lotów 36 SpecPułku uzyskując potwierdzenie, że Prezydent do Smoleńska poleciał samolotem JAK 40. Wskazuje na to również czas wystąpienia rzecznika MSZ. Od pierwszych informacji o problemach z samolotem, którym leciał Prezydent (8:48), minęło kilkadziesiąt minut. Było wystarczająco dużo czasu by zweryfikować podstawowe fakty. To była zbyt ważna sprawa by tego nie zrobić. Nie wychodzi się do społeczeństwa z nie sprawdzoną informacją. Nie w takiej chwili. Tu chodziło o lot samolotu z Prezydentem na pokładzie. Jeżeli więc poinformowano wówczas, że Prezydent poleciał JAKiem to jest to bardzo mocna, ważna przesłanka, że tak rzeczywiście było. Informację, że Prezydent poleciał do Smoleńska JAK-iem podano m. innymi w I Programie Polskiego Radia.
- Kolejnym dowodem są zeznania (złożone w śledztwie polskiej prokuratury cywilnej – wątek przygotowań) rosyjskiego dyplomaty Jurija Aleksiejewa. Zacytuję fragment: „…W marcu 2010 roku MSZ Rosji otrzymało notę Ambasady RP z prośbą o zgodę na przelot i lądowanie na lotnisku w Smoleńsku polskich samolotów Tu154M nr boczny 101 i JAK-40 nr boczny 044 z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Przekazał notę do załatwienia podwładnemu”.
- W uzasadnieniu umorzenia śledztwa prokuratury cywilnej w sprawie organizacji lotu jest taki opis etapu przygotowań: „…Pierwsze spotkanie organizacyjne miało miejsce u Jacka Sasina na Wiejskiej. Było to na początku marca 2010 roku. W spotkaniu udział wzięli Katarzyna Doraczyńska, Marcin Wierzchowski, dyrektor Biura Kultury, Jacek Sasin, Dariusz Jankowski z zespołu organizacyjnego. Spotkanie dotyczyło omówienia projektu programu uroczystości. Spotkanie prowadził Jacek Sasin. Program był oznaczony klauzulą jego ważności na dany dzień, czyli była to wersja programu na dzień spotkania i dotyczył wizyty Prezydenta 10 kwietnia 2010 roku, kiedy wiadomym było, że Premier złoży wizytę 7 kwietnia 2010 roku. Na tym spotkaniu omawiano listę gości, czyli skład delegacji. W pewnym momencie została podjęta decyzja, że dziennikarze polecą samolotem Jak. Przyjęte było, że dziennikarze lecieli jednym samolotem z Prezydentem”. Tłumacząc to z „nowomowy” zastosowanej z powodu kłamstwa smoleńskiego przyjetego przez nasze władze – oznaczało to: ustalono, że dziennikarze mieli polecieć samolotem JAK do Smoleńska, jak zazwyczaj,razem z Prezydentem.
- Wg raportu Millera 10 kwietnia samolotem zapasowym zgodnie z instrukcją HEAD był drugi samolot JAK. To oznacza, że tym samolotem HEAD musiał być również samolot JAK – JAK nie mógł być z oczywistych względów (wielokrotnie mniejsza ilość miejsc pasażerskich) zapasowym dla Tupolewa. To tłumaczy również dlaczego w ogóle wybrano JAKa. Ponieważ drugi Tupolew był w remoncie i gdyby samolotem HEAD był Tupolew M1 to nie było by dla niego żadnego zapasowego.
- Ostatni wpis w ewidencji/kartotece/ lotów o statusie HEAD (prowadził ją Miłosław Kuśmirek podwładny p. dyr. Bonieckiej w Kancelarii Premiera) był taki -Samolot YK (JAK) lot do Smoleńska - dysponent Kancelaria Prezydenta RP. Wpisu dokonano 10 marca co korespondowało ze zgłoszeniem z dnia poprzedniego, tak jak postanowiono na naradzie u min. Sasina o której piszę powyżej. Później żadnych wpisów dotyczących tego dnia już nie było.
- W tym wywiadzie Jarosław Kaczyński mówił na temat samolotu, którym miał lecieć Lech Kaczyński - "...Przez pewien czas byłem przekonany, że będzie to JAK". Ten dopisek "przez pewien czas" to forma autocenzury, chodziło o to, że dawał do zrozumienia, że do wieczora 9 kwietnia nic nie wiedział, iż nastąpiła zmiana samolotu którym Brat miał lecieć do Smoleńska.
-
W raporcie komisji Millera pisze, że na skutek awarii samolotu JAK dziennikarze musieli się przesiąść do innego, zapasowego samolotu tego typu. Ale wyszła na jaw później, w trakcie badania tej sprawy po 10 kwietnia, trudna do wytłumaczenia sprzeczność. Ponieważ dziennikarze rzekomo przesiedli się – ale polecieli samolotem od początku do tego wyznaczonym. Mówi o tym numer samolotu, którym ostatecznie polecieli – taki sam jak we wniosku MSZ do strony rosyjskiej o zgodę na lot. To każe przypuszczać, że awaria była fikcyjna, nie było żadnej przesiadki, a wymyślono to po to by uprawdopodobnić jakieś zmiany tuż przed wylotem delegacji do Smoleńska. By stworzyć zamęt, by trudniej było się połapać w tym – kto jakim samolotem poleciał. W raporcie tłumaczono to w ten sposób, że to była „pomyłka w rozkazie Dowódcy 36SpecPułku.” Dodatkowo w raporcie pisze, że por. Wosztyl dokonał „samowolnej zamiany samolotu JAK na taki, który był zapasowym dla lotu o statusie HEAD”. Zbieg tych okoliczności jest zupełnie nieprawdopodobny. Ta sprawa śmierdzi na kilometr fałszerstwem. To ona ułatwiła mi w znaczącym stopniu rozpoznanie całej mistyfikacji.
Komentarze