KOSIKOSI KOSIKOSI
909
BLOG

Pokolenie bezrobotnych nieudaczników?

KOSIKOSI KOSIKOSI Polityka Obserwuj notkę 6

Lubię sobie wspominać...Szczególnie przyjemne są dla mnie te wspomnienia, które związane są ze studiami i beztroską. Życie w akademiku, opuszczone wykłady, mnóstwo alkoholu, niezapomniane "akcje" i wszelkiego rodzaju życiowe zakręty. Dzisiaj nawet mi się to śniło, ale był to krótki sen. Nagle ocknąłem się w swoim pokoju numer 206, w domu studenckim numer 1.

Rozglądam się po swoich kolegach... Siedzimy razem przy piwie i palimy papierosy, zerkając od czasu do czasu na to co leci w telewizji. W pokoju szaro od dymu. W głowie czuć przyjemny, znieczulający "szmer" alkoholowy".

Rozmowa się klei. Jak to po alkoholu bywa. Każdy ma coś ciekawego do powiedzenia, każdy wie wszystko najlepiej, każdy czuje że trafił w sedno i przekrzykuje się jeden przez drugiego.

Nie wiem dokładnie o czym rozmawiamy, ale nie interesuje mnie to. Miło było zobaczyć starych znajomych chociaż we śnie. Nawet tak krótkim.

To były miłe czasy. Czasy studiów. Nasza ekipa z akademika trzymała się twardo całe studia i nadal się spotyka. Raz do roku wynajmujemy domek gdzieś nad jeziorem i jedziemy się "upodlić" bez żon i dzieci. Przyjemna tradycja. Robimy grilla, kupujemy mnóstwo wódki, piwa i papierosów. Siedzimy tam 3 dni i nie żałujemy sobie niczego. Na koniec pakujemy "manatki" i wracamy do domu, do swojego codziennego życia, do rodziny i do pracy.

Taka, odskocznia.

Podczas ostatniego wypadku tematy polityczne nas nie ominęły. W końcu sytuacja w kraju ciekawa, to i komentarz był konieczny.  Nie skupię się jednak na sympatiach politycznych każdego z nas czy też poglądach na gospodarkę, a na pewnym fakcie, który dzisiaj odnotowałem i skojarzyłem z przeszłością.

 

Czytałem ostatnio, że w naszym kraju bezrobocie straszne szaleje. Ok. Nie będę kłócić się z procentami i statystykami, jednak przypomniało mi się, że podczas ostatniego spotkania z przyjaciółmi z czasów studenckich, poruszaliśmy między innymi temat bezrobocia i wspominaliśmy ludzi, których poznaliśmy czy to w akademiku czy na wydziale, o których wiemy, że mają problemy ze znalezieniem pracy.

Wnioski były ciekawe. Okazało się bowiem, że wśród tych osób, które nadal, mimo zbliżającej się trzydziestki, żyją ciągle z rodzicami i nie mogą znaleźć pracy, nie ma nikogo, kogo uważaliśmy dawniej za osobę zaradną, zdolną, czy też potocznie zwaną, "ogarniętą".

 

Nie chcę tu nikogo obrazić, ale pamiętam jak dzisiaj, chociaż byłem po piwach kilku, że po zrobieniu krótkiego rekonesansu wyszło na to, że doskonale z pracą poradziły sobie tak zwani "zdolni, ale leniwi", czyli jednym słowem "cwaniaczki", które więcej kombinowały co tu zrobić, żeby zaliczyć, ale się przy tym nie narobić, niż kujony, które w sumie to oprócz zdobywania dobrych stopni, bały się wychylić nos poza swój pokój, o wypiciu piwa z kolegami z piętra nie mówiąc.

Ci których uznaliśmy za idiotów, również niezbyt sobie radzili. Typowe głupki, którzy na studiach robili nie wiadomo w sumie co. Sami nie raz się zastanawialiśmy jak w ogóle zdali maturę. Im też nie szło

Później spojrzeliśmy po sobie (a jakże!). Zawsze młodzi, zawsze zdolni, zawsze inteligentni. Każdy obecnie pracuje. Nie są to wcale stanowiska kierownicze i nie są to dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie, ale dajemy sobie radę. Żyjemy normalnie. Nikt nie umiera z głodu i nikt nie chodzi zimą w adidasach, ale też żaden z nas nie jeździ nowym Mercedesem.

Reszta naszych znajomych, których zapamiętaliśmy jako zaradnych, z tego co wynikło z rozmowy, również znalazła pracę i spełniała się zawodowo.

 

To takie krótkie wspomnienie, ale nasuwa mi się pewien wniosek... Może praca jest? Wybaczcie, ale co chwila słyszę z każdej strony jak w tym kraju źle jest, jak to on nie płonie i jak to nie chyli się ku upadkowi... Cholera, ciężko mi się z tym zgodzić, bo osobiście, to żyje mi się całkiem nieźle i nie narzekam, a nie miałem bogatych rodziców którzy załątwili mi jakąkolwiek pracę, kupili mieszkanie czy ustawili w życiu.

Do wszystkiego dochodzę małymi kroczkami sam i jestem zadowolony bo widzę że moje starania przynoszą rezultaty.

Nie jestem zły, czy smutny, bo najzwyczajniej w świecie umiem zadbać o siebie i swoją rodzinę.

Może tak czasem zamiast narzekać jak to przez straszne i złe PO albo miliardy innych, niewinnych czynników zewnętrznych, nie mamy pracy, nie idzie nam w życiu i nie możemy sobie poradzić, a nikt nie chce nam pomóc, spójrzmy na samych siebie i przed lustrem powiedzmy sobie prosto w oczy co zrobiliśmy aby było lepiej i czy staramy się wystarczająco mocno?

 

Może to nie kraj i nie rząd jest zły... Może to Ty, jesteś po prostu... Nieudacznikiem?

 

 

KOSIKOSI
O mnie KOSIKOSI

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka