W blogu Pawła Kowala zadałem kilka - w mojej ocenie najistotniejszych - pytań w głośnej ostatnio sprawie o. Tadeusza Rydzyka.
Znając polskie realia nie mogę bowiem wykluczyć, że o. Tadeusz Rydzyk osobiście bądź kierowane przezeń instytucje spotykają się z celowymi utrudnieniami ze strony organów administracji państwowej i/lub samorządowej bądź innych organów państwowych.
Jeśli to prawda, jeśli tak jest w istocie, to kwestię ostatniej wypowiedzi o. Rydzyka należy rozpatrywać najpierw w kategoriach merytorycznych. Jako obywatel chciałbym poznać podnoszone przez o. Rydzyka fakty i okoliczności im towarzyszące z punktu widzenia pracy różnych organów, na które łoży polski podatnik. Być może mamy bowiem do czynienia z sytuacją zakrzyczenia, gdy winny krzywdziciel usiłuje szukać przysłowiowej dziury w całym, czyli w wypowiedziach pokrzywdzonego, by wyłgać się od odpowiedzialności. W aspekcie poznawczym nota dyplomatyczna polskiego MSZ jest dla polskiego obywatela bezwartościowa.
Powtórzę przeto pytania z blogu Pawła Kowala:
1. Czy rację ma o. Tadeusz Rydzyk narzekając na postępowanie organów państwa bądź organów administracyjnych w sprawach, które są przedmiotem jego zainteresowania i które próbuje zrealizować zgodnie z prawem krajowym?
2. Czy w swoich działaniach o. Tadeusz Rydzyk rzeczywiście zetknął się z niezrozumiałymi utrudnieniami, niekorzystnymi decyzjami, które zostały później uchylone bądź nawet z postawą, którą określa się mianem szykanowania albo urzędniczej "bezduszności"?