Dziobak australijski.
Dziobak australijski.
amelka222 amelka222
2346
BLOG

„Dziobak” – odmiana: polska, rodzina: blogerska

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 53

 

 

Tytułowy „dziobak” nawiązuje do znanego zjawiska socjopsychologicznego, tzw. porządku dziobania. Polega ono na tym, że im wyżej zwierzę usadowione jest w hierarchii stada, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo stania się przez nie obiektem agresji ze strony innych członków stada. I odwrotnie: im niższy jest jego status, tym większe narażenie na ataki

Wiele jest możliwości pokazania, jak to działa w zorganizowanym zbiorowisku ludzkim i jak wyglądają reakcje „stanu hierarchii średniej”, tej usytuowanej centralnie, na ogół także zwykle najliczniejszej, na zagrożenia kryzysowe w różnych sytuacjach.

Ja wybrałam tutaj sytuację, o której da się powiedzieć potocznie, że ktoś kala własne gniazdo. A więc np. mówi publicznie o sytuacji, która dane środowisko jednoznacznie kompromituje.

Co można uznać za kompromitujące? W zależności od kryteriów etycznych – bardzo wiele można zakwalifikować do tej kategorii. Gdyby wybrać za przykład środowiska naukowe – takim „kompromatem”, jak mawiają Rosjanie, jest zwykle plagiat, albo: zatajenie prawdziwego autorstwa jakichś ustaleń i świadome przypisywanie ich innej osobie lub ... sobie samemu. Czyli – jakby na to nie patrzeć – jest to w każdym wypadku jakiś rodzaj oszustwa, kłamstwa. Kłamstwo dokonane z całą premedytacją, przy pełnej świadomości wprowadzania innych w błąd, w świecie nauki jednoznacznie dyskwalifikuje. Eliminuje. Utrąca podstawową wartość wiązaną z obiektywnym badaniem jakiejś rzeczywistości, a wartością tą jest dążenie do ustalenia o niej  prawdy.

Opinia publiczna zwykle pozostaje w błędnym przekonaniu, że udowodnienie naukowcowi plagiatu jedynie go tylko moralnie piętnuje. Tak nie jest. Wyroki w tych sprawach są bardzo jednoznaczne: utrata możliwości wykonywania zawodu na określony czas lub dożywotnio; wysokie odszkodowania z tytułu zadośćuczynienia dla prawdziwego autora. No i faktyczna eliminacja z grona badaczy: osoba taka nie znajdzie zatrudnienia, nie otrzyma kontraktu, spotyka się ze środowiskowym ostracyzmem.

Niekiedy wiele czasu musi upłynąć, by sprawa pokonała zakamarki Korporacji i  ujrzała światło dzienne. Czasami strzela jak grom z jasnego nieba i poraża umysły całkowicie nieprzygotowane na taką niespodziankę. W obu wypadkach rodzi niemałe emocje, gdyż odwieczny dylemat: czy cel  zawsze może uświęcać środki?, niekoniecznie znajdować się musi w grupie problemów prostych. Ilość „za” i „przeciw” niekiedy się równoważy, a ciężar gatunkowy wątpliwości może być  przytłaczający.

Jeśli mamy tutaj operować przykładem „kalającego własne gniazdo”, to wprowadzić musimy Postać, która – nie bacząc na opinię Korporacji – wysyła w świat zewnętrzny informację o Kłamstwie.

Różne są motywy, którymi Postać może się kierować podejmując taką decyzję: poczucie przyzwoitości, wierność zasadzie stawania w prawdzie, chęć zemsty na Korporacji za doznane krzywdy, bądź na którymś ze znaczących członków jej władz. Decydując się na zmierzenie się z prawdą, niewątpliwie i nieodwołalnie wchodzi ona w konflikt z interesami Korporacji. Szanse na zwycięstwo w tej (zawsze) nierównej walce Postać ma wprost proporcjonalne jedynie do słabości Korporacji.

Załóżmy, że Korporacja ma charakter szczególny i wyjątkowy: załóżmy, że jest to np. jedyny ośrodek dowódczy formacji niepodległościowej w totalnie zniewolonym kraju, w łonie którego dochodzi do malwersacji środków gromadzonych w ramach zbiórki narodowej na cele przyszłego powstania.

Ogłosić to publicznie, czy trzymać w tajemnicy?

Załóżmy, że jeden z najbardziej znanych przywódców tego ośrodka buduje swój image na oszustwie, na kłamstwach mniejszych i większych, na grze pozorów, wykorzystując de facto rzeczywiste umiejętności innych osób, pozostających cały czas w cieniu, eksploatując ich zdolności bez większych skrupułów. Eksploatując je - nie do końca zgodnie z autorskimi planami swoich współpracowników - popełnia przy tym strategiczne błędy, które przy konstruowaniu planów powstańczych mogą się skończyć tragicznie, a  zwracane wcześniej uwagi traktuje jak wrogą dywersję.

Powiedzieć o tym publicznie, czy zamilczeć? Tolerować fanfaronadę „gwiazdy”, czy bić na alarm?

Wkurzony autor ważnych ustaleń nie wytrzymuje i zaczyna mówić, wchodząc w rolę naszej wyimaginowanej Postaci.I co się dzieje? Zostaje właśnie uruchomione prawo porządku dziobania: kolektyw Korporacji najpierw prosi o wycofanie zarzutów, motywując to „działaniem na szkodę całej społeczności”. Jak to nie pomaga - jednoznacznie potępia Postać; kiedy i to nie skutkuje – Korporacja uruchamia wszystkie swoje siły do atakowania Postaci, stwarzając wrażenie jej totalnego moralnego potępienia przez ‘większość”.

Czy mam linkiem  wskazać przykład działania tego prawa w środowisku blogerskim?

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Drób hodowlany
Drób hodowlany
amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka