Leopold K. Leopold K.
426
BLOG

ZDECYDUJĄ wyborcy; polemika z panem Niepokornym.

Leopold K. Leopold K. Polityka Obserwuj notkę 9

 Bloger Niepokorny popełnił artykuł, w którym z rozżaleniem wskazuje na uwarunkowania polskiego wyborcy. Twierdzi, że o wyniku wyborów zadecyduje baba, która ogląda tylko „Na Wspólnej”, że jest jakaś tajemnicza grupa, niezwykle wąska, mająca spektrum zainteresowań szersze niż Tańce z gwiazdami, Vogue czy Cosmopolitan. Oczywiście ta grupa cechuje się jakimiś przymiotami, których reszta nie posiada i to ona będzie ostoją jakiejś wyborczej sprawiedliwości. Z tekstu jednakże przebija się potężny fatalizm, coś co ma krępować ręce, bo przecież demokracja to zbiorowa mądrość lub głupota wyborców.

 

Śmiem się nie zgodzić z panem Niepokornym. Śmiem wręcz twierdzić, że to gloryfikowanie bliżej nieokreślonej grupy, do której pan Niepokorny zapewne się zalicza wedle swego uznania, jest o tyle śmieszne, że nie jest powodowane racjonalnymi argumentami. Jest również dziwne na miesiąc przed wyborami, kiedy jeszcze do końca nie wiadomo, czy aby ta grupa Tefałenów nie zagłosuje przypadkiem na partię, która z TVNem nie jest związana. I co wtedy się stanie? Czy będą owi wyborcy należeć do tej mistycznej grupy wyborców, do której zalicza się pan Niepokorny?

 

Grupa wyborców, którzy swoją wiedzę czerpią właśnie z TVN czy z Polsatu, ma być ponoć bezrefleksyjnym stadem, które swój wolny czas poświęca na oglądanie bzdetów, zaś decyzję podejmuje pod wpływem impulsu płynącego z odbiornika. Pan Niepokorny ze smutkiem twierdzi, że: Ludzie prości, czyli 3/4 społeczeństwa, są sterowani zdalnie jak psy Pawłowa. Wystarczy codzienna dawka nienawiści do Kaczyńskiego i PiSu, aby znacząca część społeczeństwa nienawiść do tej formacji uważała za swoją własną nienawiść. I tutaj pojawia się problem.

 

Po pierwsze jak pokazuje tradycja wyborcza, w elekcji nie bierze udziału połowa wyborców. Czasem trochę mniej, czasem trochę więcej. Gdyby, tak jak pan Niepokorny chce, 75% społeczeństwa było podatnych na wszelką kontrolę, to Platforma Obywatelska wygrywałaby w cuglach wszelkie wybory, z większością wystarczającą do dowolnej zmiany Konstytucji. Tak nie jest.

 

Po drugie owe programy i seriale ogląda znakomita większość społeczeństwa. Zarówno wyborcy oddający swój głos na PO, jak i wyborcy popierający PiS. Znając zarówno jednych jak i drugich nie zauważyłem większej różnicy w gustach telewizyjnych. Obie grupy lubią po ciężkim dniu pracy wrócić do domu, włączyć serial, którego celem ma być odmóżdżenie po harówce, i zapomnieć o problemach, których rozwiązanie leży daleko poza ich zasięgiem. Tak, odmóżdżenie. To jest klucz. Wiąże się to z kolejnym punktem.

 

Po trzecie nie wiem co złego w gruncie rzeczy jest w oddawaniu się takim rozrywkom. Czytanie Dmowskiego czy Baumana (do wyboru w zależności od koloru) po dniu spędzonym na zarabianiu na utrzymanie rodziny, byłoby często swoistym masochizmem. Chleba i Igrzysk – to zawołanie jest znane od dawna i odnosiło się w takim samym stopniu do plebsu, jak i do arystokracji. Na trybunach podczas walk gladiatorów zasiadali zarówno najprostsi z możliwych jak i najbardziej wyrafinowani, teatry, dostępne dla wszystkich, w tym samym stopniu były odwiedzane przez żądnych wyrafinowanych dialogów poetów, jak i przez przekupniów, którzy chcieli popatrzeć na aktorów. Dzisiaj mamy dokładnie do samo. Sport, seriale, filmy, to wszystko oglądają wszyscy. W kinach można zobaczyć przedstawicieli każdej warstwy społecznej. Wódkę kupi zarówno robotnik jak i intelektualista.

 

Jest tylko jedna rzecz, która odróżnia świadomych wyborców od tych nieświadomych. Oczywiście świadomy wyborca różni się tylko tym, że w swojej świadomości uchodzi za świadomego. Pan Niepokorny pisze tutaj o pięknych polemikach, wymianach zdań, przyrównuje wręcz Salon do Agory. A ja się pytam – w którym miejscu. Wystarczy przeczytać komentarze blogerów, których poniosły nerwy. Nie ma tam pięknej wymiany zdań. Są zarzuty o zdradę, o głupotę, o imbecylizm, o zbytnie oddanie premierowi Kaczyńskiemu co wyłącza myślenie, o przesiąkaniu TVN-owskim sposobem myślenia. Gdyby zliczyć wszystkie te piękne polemiki, o których mówi pan Niepokorny, można by odnieść wrażenie, że miast na Agorze jesteśmy na targu pełnym przekupniów w samym środku dnia handlowego.

 

Dlatego też byłbym powściągliwy w tak daleko idących ocenach. Każdy wyborca buduje swoje poglądy w oparciu o to, co widzi i co go przekonuje. Nie ma tutaj wyrafinowanych cyklów myślenia, jest dużo powściągliwości i duża rezerwa do słów polityków. Gdyby każdy z nas miał wybierać na podstawie analizy programu wyborczego i długich polemik, to nikt nie zagłosowałby na żadną z partii. Nie będziemy podnosić podatków; Nigdy nie wejdziemy w koalicję z Samoobroną. W takich warunkach wyborca ma dwa wyjścia. Albo włączy kolejny odmóżdżający program i zagłosuje niezależnie od tego, co mówią gadające głowy, albo nie pójdzie do wyborów. Połowa wybiera to pierwsze (pamiętając, że żadnym politykom do końca nie można wierzyć), druga połowa to drugie. Politycy dawno sami na własne życzenie stracili wiarygodność. I Pan Niepokorny nie wydaje mi się być lepszy od baby, co ogląda Tefałen ani od baby, co słucha Radia Maryja. Bo w czym jest lepszy? W nieoglądaniu programów rozrywkowych? Litości. Miejmy szacunek do każdego człowieka. Nie ważne, czy będzie to intelektualista zaczytujący się w kolejnych filozofach, czy może prosty chłop, który wrócił z pola i ogląda kolejny odcinek Klanu. Obie osoby są potencjalnymi wyborcami, są w stanie oddać głos na każdą ze stron. A takie segregowanie, jakiego dopuszcza się pan Niepokorny, kończy się co najwyżej zniechęceniem. A potem pan Niepokorny dalej narzeka.

Leopold K.
O mnie Leopold K.

Mówimy, jak zawsze, różnymi językami. Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegają od tego zmianie, prawda?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka