Im dalej w las tym więcej drzew. Im więcej czasu mija od pamiętnego 10 kwietnia, tym bardziej absurdalne padają hipotezy i pytania dotyczące katastrofy TU154.
Pomijając wszelkie teorie spiskowe, zamachowe i inne, których nawet nie chce się przytaczać.
Wczoraj np. tematem numer jeden były włączone komórki. Temat rzucony w kontrwywiadzie RMF FM, przez prokuratora generalnego. I oki, tylko o tym, że telefony pasażerów samolotu były włączone było wiadomo pierwszego dnia, w sumie kilka minut czy godzin po katastrofie.
Jeden z blogerów, pisał, że próbując do dzwonić się do jednego gości Prezydenta, usłyszał rosyjski komunikat o braku możliwości wykonania tego połączenia. Oznacza to, że telefon został zalogowany do jednej z rosyjskich sieci. A takie coś może mieć miejsce tylko w wypadku włączonego, czy tez jak kto woli aktywnego aparatu telefonicznego.
Pewnie nie tylko ów bloger próbował dodzwonić się do jednego z pasażerów. Wiele osób, w tym dziennikarze również podjęło takie próby i usłyszało miły głos pewnej pani, bądź pana który w języku naszych wschodnich sąsiadów informowała, że abonent jest nieosiągalny.
Nikt, jednak tego wątku nie poruszył. Nie przypomniał, że to nic nowego, że Prezydent dzwonił do swojego brata. o tym było wiadomo od dawna. Wczoraj obudziła się prokuratura i media, robiąc nie potrzebny szum wokół czegoś co nie ma żadnego znaczenia dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy.