Na polską scene polityczną wparadowała nowa - stara partia pod przywództwem I leśnika RP Pawła Piskorskiego. Gdyby nie parada Andrzeja Olechowskiego prawdopodobnie nikt nawet nie zwróciłby na to uwagi. Pomimo faktu, iż w epoce w której żyjemy zmartwychwstania powinny trafiać jednak na czołówki wszystkich mediów.
Unia Wolności jest ugrupowaniem niezwykłym. Niczym terminatora, nie da sie jej zniszczyć. Nawet w pozornie zniszczonym robocie gdzieś w układach scalonych tlą sie drobiny mechanicznego życia wyczekującego na elektryczny impuls (kasa misie, kasa). Kiedy tylko ten impuls się pojawia martwy pozornie zezwłok drga, powstaje, zaczyna się mnożyć i powielać. Wykonuje zapisany program
Józef Pinior i Władysław Frasyniuk już złożyli deklarację o współpracy z SD. Parlamentarzyści którzy wstąpili do SD to również resztki UW i jej późniejszego klona - demokratów.pl. Mówi się o możliwości transferu z okolic VIII ligi czyli o wstąpieniu do SD Dariusza Rosatiego.
SD nie jest partią nową. Jest tylko kolejną skorupą pod którą przeskoczyła iskra i do której ruszyły z podłogi resztki robota o znanej od lat nazwie. Tym razem drgniecie spowodowali wyrzuceni, przegrani, nie spelnieni i zepchnięci na drugi tor. Oprócz tego czynnika - braku silnego punktu zaczepienia na obecna chwilę nic tych ludzi nie łączy. To znacząca różnica w porównaniu np z demokratami.pl (zwanymi pieszczotliwie równiez demokratami.prl), którzy jednak na samym początku prezentowali się jako grono tożsame ideologicznie.
Próbą podniesienia tej formacji w oparciu o ideologię stanowiło chyba "Liberte" i "Projekt - Polska" - ale formuła tego przedsięwzięcia była tak sztuczna i oparta na tak calkowicie obcych realiom politycznym założeniach, że musiała zakończyc się klęską. Za słaby był nawet impuls elektryczny (kasa misie, kasa!) związków z Lewiatanem i paroma niemieckimi fundacjami.
W sezonie ogórkowym sukces zainteresowanie wzbudzi nawet założenie Narodowej Partii Eskimosów z Suwałk. Prawda jest jednak taka - że kolejna reinkarnacja tej samej formacji pokazuje faktycznie kryzys i zużycie się tego obozu. Jest go w stanie zelektryzować bowiem nawet skompromitowany, ale pałający chęcią odwetu na Tusku Piskorski i pozbawiony jakichkolwiek kadr i zaplecza terenowego Olechowski. To już nie jest ten sam Terminator znany z poprzednich lat. Kolejne rozpady i samoistne złożenia sprawiły, iż tym razem wyłania się jedynie chwiejące na nogach, kubistycznie poskładane monstrum.
Jego żywot nie będzie długi. Ale nie obawiajmy się. Niezależnie, co stanie się z kolejnym wcieleniem UW, nawet gdy się znów rozleci albo upadnie, to kiedyś znowu do nas powróci.
Jaki kształt przybierze wtedy - tylko Allah raczy wiedzieć.
MC