Marek Powichrowski Marek Powichrowski
258
BLOG

Mordoklejko ty moja!

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 24

W mediach dzieje się tak dużo, że ptaki i świnie nie mają czasu na chorowanie na grypę. Również krowom nie w głowie wściekła choroba i grzecznie produkują mleko, z którego powstają smaczne cukierki „krówki”. Pyyyyszne.

Ale zostawmy te poczciwe zwierzątka obecnie zdrowe jak ślimaki na etatach ryb. Ptasia grypa i choroba wściekłych krów to pryszcz  wobec tego co się działo w Sejmie około tajnego obradowania w ważnych państwa ĄĘ. Naprawdę widok tak rzadki jak przelot Międzynarodowej Stacji Kosmicznej bezchmurną nocą nad naszą piękną polską ziemią. Oto bowiem obradował parlament w sposób tajny tak bardzo i w sprawach naj-naj-najwyższej wagi państwowej, że nie można było nawet odczytać publicznie tematu obrad a broniący się przed pozbawieniem immunitetu nie mógł skorzystać z dowodów bo mu tego zakazano. Jeśli tak dalej pójdzie to nie tylko nie będzie można odczytać tematu obrad ale i posłowie nie będą mogli się wypowiadać wcale (tajnie lub jawnie). Kto by to pomyślał że działania pani ĄĘ nauczającej lud prosty jak trzymać filiżankę do kawy mogą być sprawa najwyższej wagi państwowej. No chyba, że nie chodzi o panią ĄĘ ale o jej męża z partii a jakże lewicowej i a jakże demokratycznej.

Mało tego. Oto premier nie będąc obecnym na tym głosowaniu nie został przez media miażdżony tak jak Jarosław Kaczyński w czasie gdy pojechał do Półtuska zamiast słuchać przemówienia całego Tuska. A jakież to wtedy leciały gromy na JK, a że to z naszych pieniędzy jest mu płacone, a że to jego pisi obowiązek i takie tam  itp., itd. A tu przegrane głosowanie i polowanie na czarownice na garstkę tych, którzy głosowali przeciw lub się wstrzymali a nie na tych czterdziestu kilku znamienitych, których nie było wcale na głosowaniu. Gdyby oni byli to miłująca obywateli partia zrobiłaby co chciała z tym głosowaniem. Oczywiście o nieobecnym na głosowaniu premierze cicho sza, temat tabu.

Premier po całym tym głosowaniu sprawiał wrażenie bardzo z siebie zadowolonego. Schodząc po schodach w Sejmie w asyście teczkowego (czyli tego, który nosi za nim teczkę)  oraz kapciowego (tu nie trzeba wyjaśnień) nagle zauważa, że ma rozwiązaną sznurówkę. Bez wahania zakłada nogę na balustradę i wiąże ją. Gdzieś już widziałem podobną scenkę. Tak, to film „Wszyscy ludzie prezydenta” o złym prezydencie amerykańskim, który nie był z partii demokratycznej (czyli takiego ichniego eselde). Hollywood bardzo nie lubi prezydentów spoza partii demokratycznej. Jak pewnie wszystkim wiadomo to film o śledztwie dziennikarskim Woodwarda i Bernsteina w aferze Watergate. W jednej ze scen dziennikarze spotykają się na ulicy z tajnym informatorem, który chcąc zamienić klika słów z nimi a nie sprawiać przy tym wrażenia, że z nimi rozmawia (czegoś się mógł obawiać w kraju miłującym wolność?), po prostu co chwila zatrzymywał się i wspierając nogę na murku poprawiał to jedno a to drugie sznurowadło. Hmm, dziwne, jakoś nikomu z Hollywood do głowy nie przychodzi aby nakręcić filmu o aferze rozporkowej saksofonisty z partii demokratycznej. Są widać fajni i niefajnni prezydenci. Ale czy Obama w Białym Domu wychodząc do dziennikarzy wiązałby buty? A potem zbliżając się do dziennikarzy rzuciłby im przez ramię, że nie może rozmawiać z nimi bo ma w buzi mordoklejkę? Oni tam w tych purytańskich Stanach mają ciężko. Żyją w okowach jakiś konwenansów, nie to co u nas. Wolność i swoboda.

Gdyby przenieść sytuację z czasów afery Watergate na nasze warunki to jakiż widok ukazałby się naszym oczom? Otóż dziennikarze głównych mediów sympatyzujący politycznie z Woodwarem i Bernsteinem nie zajęliby się wcale naszą kolejną aferą Watergate. Oni wszyscy są przecież ludźmi swojego prezydenta. Nie prowadzą dziennikarskiego śledztwa i zachowują się tak jakby nie mogli nic powiedzieć bo są zajęci międleniem w ustach mordoklejek. Jedna po drugiej.

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka