Marek Powichrowski Marek Powichrowski
109
BLOG

Rzeczpospolita (wersja 4.5). Krajobraz po imprezie.

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 1

Zacznę od dowcipu być można znanego dobrze wszystkim ale w tym nadzwyczajnym kontekście po-imprezowym – no sory pani Elżbieto – nie da się inaczej. Potem będzie historia realna rodem z PeeReLu.

Po udanej imprezie dzwonią gospodarze do jednego z jej uczestników:

- Mamy dla was przykrą wiadomość, nie przychodźcie już do nas więcej i nie dzwońcie.

- Ale co się takiego stało? -  Pyta zdziwiony uczestnik imprezy.

- Zaginęło tysiąc złotych, potem się co prawda znalazło, ale niestety niesmak pozostał.

A teraz prawdziwa historia.

Impreza imieninowa z udziałem zaprzyjaźnionych gości gdzieś w okolicach późnego Gierka. Dużo alkoholu i żartów z tematów wszelakich. Głównie z polityki. Wszyscy się świetnie bawią. Na zakończenie wychodząc ściskają się i całują serdecznie, jak to po pijaku. Gospodarze sprzątają po imprezie mając porządnie w czubie. Nagle zauważają na półce na buty, pod wieszakami na ubrania mały składany kartonik w ceratowym opakowaniu. Otwierają go i trzeźwieją natychmiast. To była legitymacja tajnego współpracownika SB. Skończyły się przyjaźnie i wspólne imprezowania.

Można teraz snuć jakieś analizy, starać się znaleźć najlepsze porównania, stosować paralele, onomatopeje, parabole i hiperbole ale po co? W obliczu blamażu szefa służb podsłuchowych, podsłuchanego jak sztubak co można dodawać? Media zamarły w napięciu co premier powie w poniedziałek i jaki ma być kierunek ich działania na najbliższe dni. Dlaczego w poniedziałek? Bo teraz dzień i noc  trwają ćwiczenia tego przemówienia, ćwiczenia gestów rąk, mimiki twarzy, przenikliwych spojrzeń, intonacji głosu, doboru emocji. No bo czegoż więcej oczekiwać? Treści? Decyzji? Zmiany? „Państwo wybaczą, jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu”.

Dzień i noc nie gasną światła w gabinetach eskadry budującej wizerunek partii władzy obywatelskiej. Cały czas trwają usilne prace nad językiem migowym dla polityków na okolicznościowe imprezy oraz językiem kamuflażu w kontaktach telefonicznych i SMS-owych z użyciem cen butów, cementu, popularnych karabinków typu wiatrówka (zbrojeniówka!), stanu zdrowia wujków cioć i wszystkich krewnych i znajomych królika.

Nie przysłuchiwałem się treściom tych podsłuchów. Jak mawiał mój kolega z dawnych czasów: co zrobić aby skompromitować PZPR? Wystrczy wejść z zamniętymi oczami do archiwum pod budynkiem KC PZPR na Nowym Swiecie i losowo wybrać pierwszą z brzegu teczkę. Kompromitacja murowana.

Ja czekam na upublicznienie innego podsłuchu, w plusku fal uderzjacych w molo.

 

Edit:

I jeszcze jedna istotna informacja. Przypomniałem sobie dopiero po napisaniu tej notki (minęło około 30 lat od tamtego zdarzenia). Następnego dnia zapukał dzielnicowy i poprosił o zwrot legitymacji. :)

 

 

 

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka