Melwas Melwas
58
BLOG

Czarno-Biały Świat

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 70

Oglądam właśnie powtórkę Magazynu 24 godziny na TVN24. Rozmawiają Michał Karnowski i Sylwester Latkowski. Oglądam z coraz większym zdumieniem, przyglądając się łopatologii prezentowanej przez redaktora "Dziennika".

Zderzenie dziennikarza śledczego o pokaźnym doświadczeniu, który wie o czym mówi i publicysty politycznego, który myśli, że wie o czym mówi, pokazywało tak jaskrawy kontrast między dwoma postawami, że trudno było go nie zauważyć. I trudno w tym momencie powiedzieć coś dobrego o postawie dziennikarza "Dziennika". Redaktor Karnowski sam chyba nie był świadomy, jak bardzo się kompromitował się tą rozmową, co chwila nakręcając się i wyśmiewając się z Latkowskiego, a tym samym prezentując ten sam żenujący poziom, który przedstawiał Lis rżąc w TokFM.

Jednak nie chodzi tylko o chamskie zachowanie Karnowskiego. W tym co prezentował dziennikarz można bowiem dostrzec zwiastun tego, co zacznie się dziać już teraz. Otóż wygląda na, że redaktor Karnowski to pierwsza gwiazda nowej tezy, która z świadomością redaktora bądź bez niej będzie głównym sztandarem PiS. Teza ta brzmi, iż skoro Kaczmarek kłamał w sprawie spotkania z Krauze, skoro kłamał w sprawie PZPR, skoro kłamał w wielu innych sprawach, które wypunktował Latkowski na antenie - to znaczy że kłamał zawsze. Bez wyjątków. Po prostu zawsze.

Nie wiadomo, czy Karnowski zdawał sobie sprawę z tego, że to co mówi, to kompletna bzdura. Że jego logika i analityczny umysł zaprowadziły go na zupełne manowce. Trudno było dojrzeć choćby objawy samorefleksji w zachowaniu dziennikarza, który z uporem godnym lepszej sprawy próbował bronić czegoś, co obronić się nie da.

Latkowski (ledwo przebijający się spoza słowotoku rozmówcy) powiedział Karnowskiemu coś, co jest niezmiernie ważne w obecnej sytuacji, a czego prawicowy redaktor najwyraźniej nie jest w stanie zrozumieć. Świat nie jest czarno-biały. Nie ma jednoznacznie dobrych, czy złych ludzi. Nie ma ludzi, którzy kłamią zawsze, nie ma takich, którzy zawsze mówią prawdę. Tymczasem redaktor Karnowski zapatrzony w taśmy CBA, w podsłuchy, stenogramy i zachłystujący się smrodem kłamstw Kaczmarka wierzy w czarno-biały świat. Dziwna to wiara.

Nie ulega wątpliwości, że na dzień dzisiejszy, prokuratura i CBA wykonały dobrą robotę. Nie znamy wszystkich szczegółów, nie wiemy czy coś nie zostało przez Engelkinga i Barskiego pominięte. Nie wiemy tego, ale można stwierdzić z dużą dozą pewności, że prokuraturze należą się słowa pochwały. Dziś prokuratura Ziobry pokazała skuteczność.

To, co przedstawiła dzisiaj (wczoraj) jest niezmiernie ważne. Pokazywało styk polityki, biznesu, służb i patologie jakie tam występują. Na pewno nie jest to ten wielki Układ, o którym mówił Kaczyński. Na pewno nie jest to to, czego oczekiwali wyborcy. Wykryty układ bowiem nie istniał poza Kaczyńskimi, nie walczył z nimi - to świat Kaczyńskich stał się częścią bardzo groźnego i szkodliwego środowiska.

Na dziś, nie mamy oczywiście dowodów, co do winy Kaczmarka w sprawie przecieku, jednak można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, iż właśnie Kaczmarek był jednym z tych sukinsynów, którzy narażali zdrowie agentów służb. Na pewno nie jedynym. Woszczerowicz, Maksymiuk... Pałac Prezydencki. Wciąż nie wiemy wszystkiego. Możliwe nawet, że nigdy się nie dowiemy. Możliwe, że dowody nie będą wystarczające. Trzeba jednak mieć nadzieję, że sprawa ta zostanie wyjaśniona do końca i że prokurator Barski nie będzie już musiał zbywać dziennikarzy słowami, że zadają pytania "nie na temat".

Wracając jednak do głównego bohatera ostatnich, trudno nie stwierdzić, iż Kaczmarek okazał się niewiarygodny. Kompletnie niewiarygodny. Tym bardziej zastanawiające i smutne jest to, iż właśnie taki człowiek piastował jeden z najważniejszych urzędów w Polsce. Za tą nominację pełną odpowiedzialność ponosi PiS i dzisiejsza konferencja prokuratury nie powinna tej kwestii przesłaniać. PiS wiedział o aferalnych ciągotach Netzla, mógł wiedzieć o wielu niejasnościach w portrecie Kaczmarka a mimo to powołał ich na to stanowisko. Już to kompromituje Kaczyńskiego na całej linii.

Gdy mówimy o wiarygodności Kaczmarka, tym samym wracamy do redaktora Karnowskiego. Wydaje się, że dla dziennikarza sprawa wydaje się zamknięta. Były minister kłamał. Nie wolno mu w ogóle wierzyć. Wszystko, co mówi to kłamstwo. Można takie zwroty mnożyć - pewnie jutro mnożyć będą je posłowie Karski, Kurski, Kuchciński, Gosiewski i wszyscy inni wierni żołnierze z Ziobrą na czele.

Jednak czy od redaktora Karnowskiego nie powinniśmy wymagać więcej? Czy nie jest bowiem tak, iż idąc właśnie takim tokiem myślenia dochodzimy do ślepego zaułka? Co należałoby zrobić w świecie Karnowskiego? Czy nie zlikwidować instytucję świadka koronnego - instytucję, która w wielkim stopniu przyczyniła się do upadku potęgi największych gangów w Polsce? Czy nie wytrącić sobie z ręki jeden z najpotężniejszych oręży w walce z przestępcami? Do takiego absurdu prowadzi rozumowanie Karnowskiego.

Najważniejsze w tym całym zamieszaniu, jakie powstanie po rewelacjach prokuratory jest jedno. Nie można pozwolić, by dzisiaj - gdy Kaczmarek będzie (słusznie) odsądzany od czci i wiary uciekło nam coś bardzo ważnego. Nie można pozwolić, byśmy wzorem tekstów Michnika poszybowali gdzieś wysoko, na dziwne poziomy abstrakcji - gdzieś tam, gdzie znajduje się czarno-biały świat zer i jedynek.

A tą bardzo ważną rzeczą, która może nam uciec jest na pewno krzta prawdy, która może (nie musi) leżeć w zeznaniach byłego ministra. Bo, co jeśli choć 10% tego, co mówi Janusz Kaczmarek jest prawdą, jeśli nawet 5% lub super ważny 1%? Czy nie warto sprawdzić jego słów, które być może mogą rozjaśnić wiele aspektów powiązań różnego typu na szczytach władzy? Czy nie jest to konieczne, byśmy w kształtowaniu państwa prawa poszli do przodu? Redaktor Karnowski nie chce tego sprawdzać. Woli stać w miejscu, rozkoszując się łopatologiczną prostotą obecnej sytuacji.

Ceniłem Karnowskiego jako dziennikarza, toteż gdy dzisiaj słuchałem go było mi zwyczajnie głupio - głupio, że Karnowski mimowolnie ustawia się po drugiej stronie sporu z Michnikiem - sporu, który nie ma żadnego styku z rzeczywistością. Pokazał ten typ myślenia, który mógłbym wybaczyć politykom, lecz trudno wybaczyć dziennikarzowi, którego uważa się za obiektywnego. Sylwester Latkowski pokazał, że widzi świat przedstawiony między innymi przez prokuratorów jako świat szary, Michał Karnowski widzi ten świat tylko w dwóch barwach.

Komu wierzyć? Ja wierzę w szary świat Latkowskiego.

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka