Dwa dni temu poczyniłem notatkę na temat tego, jak ważna jest edukacja w procesie twor zenia nowego patriotyzmu.
Dziś dostajemy informację, że rząd planuje zdelegalizować jedną z najbardziej (jeśli nie jedyną) patriotycznych organizacji w tym kraju - ZHR.
Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej charakteryzuje się tym, że odwołuje się do uniwersalnych wartości chrześcijańskich - wychowuje młodzież w duchu dekalogu i miłości bliźniego. Poza tym kształci ją na wielu płaszczyznach poprzez obozy wakacyjne, zimowe, uczestnictwo w uroczystościach państwowych i lokalnych, upamiętnianie historii.
ZHR jest niewątpliwie organizacją, która w dużym stopniu socjalizuje młodzież i dzieci. Tak naprawdę to w takich organizacjach młodzież uczy się prawdziwie nieść pomoc drugiemu człowiekowi, uczy się samodyscypliny i ogłady, ma kontakt z uroczystościami państwowymi. Jest to organizacja silnie rozwijająca uczucia i postawy patriotyczne.
Jednakże w Polsce XXI wieku mamy do czynienia ze zjawiskiem tzw. odwrotnej dyskryminacji. W imie niezdefiniowanej poprawności politycznej, skłaniamy się do likwidacji organizacji, która nie niesie za sobą żadnego zła. Teoretycznie w naszym państwie istnieje wolność wyznania i praktykowania swojej relgii - dlaczego więc katoliccy harcerze mają stracić prawo do manifestowania swojej religii?
Osobiście wątpie, by planowana ustawa PO i RP przeszła przez fazę komisji. A jeśli przejdzie, to oznacza to tylko tyle, że nie żyjemy już w Polsce - kraju demokratycznym i szanującym dorobek przeszłości. Wtedy okaże się, że żyjemy w polszcze - kraju bez własnej tożsamości, dążącym do zatracenia i wymazania swojej historii. Do kraju bez ludzi, ale z robotami. Do kraju bez wartości, ale z relatywizmem. Do kraju odwrotnej dyskryminacji.
