NostrAdamus NostrAdamus
113
BLOG

Komu świeczkę, komu ogarek

NostrAdamus NostrAdamus Polityka Obserwuj notkę 1


„Ruszyła lawina...” z aprobatą - jak donosi Gazeta Wyborcza - stwierdził Pan Tadeusz Mazowiecki, na wieść o kolejnych przykładach inicjatyw pojednania polsko-rosyjskiego. Możliwe, że nieświadomie nasz były premier trafił w sedno sprawy. Niebywała celność tego spostrzeżenia z miejsca zwraca myśli w kierunku pytania: Właściwie to ile osób, statystycznie rzecz biorąc,  przeżywa spotkanie z lawiną?


Wspomniana już lawina wzbudzona hukiem upadającego Tu-154M jeszcze tego samego, czarnego dnia porywa ze sobą mainstream dziennikarski, bardzo szybko przesuwając środek ciężkości w doniesieniach i analizach medialnych. Początkowo „wszyscy” zastanawiają się, dlaczego pilot popełnił błąd i jaka była w tym rola Prezydenta RP. Z czasem sprawa wyjaśnienia, w którym momencie Lech Kaczyński zmusił pilotów do lądowania, staje się raczej tłem dla dochodzących zewsząd okrzyków zachwytu nad wspaniałomyślnością i empatią rosyjskich braci łączących się z nami w bólu.

Lawina, jak na lawinę przystało, rozpędza się pociągając za sobą wszystko, co napotyka. Jej przemożna siła pcha na czoło, kolejne wybitne jednostki, bo przecież  „nie po to jest światło by pod korcem stało”. Zaczynają więc wyrastać niczym grzyby po deszczu inicjatywy takie jak odczytanie „pa ruski” przez  Pana Daniela Olbrychskiego podziękowań dla Rosjan.
Nad tymi wyrazami wdzięczności warto się zatrzymać na chwilę by zadać pytanie: Za co „Naród Polski”, ustami naszego eksportowego aktora dziękuje Rosjanom? Zdrowy rozsądek podpowiadałby, że chyba nie chodzi tu o podjęcie kroków związanych z katastrofą a wymaganych przez tamtejsze prawo i umowy międzynarodowe. Może zatem dziękujemy za wysoki poziom  tych działań? To zapewne musi być sednem sprawy. Wszyscy mogliśmy przecież  obserwować szybkość z jaką rosyjskie służby zabrały się do naprawy oświetlenia pasa. Tylko co za swołocz wpuściła tam tego dziennikarza z aparatem? Na naszą wdzięczność zasługują błyskawicznie, bo już tego samego dnia, dostarczone  informacje na temat niewystarczających umiejętności członków załogi. Gdyby nie bracia Rosjanie, nigdy nie dowiedzielibyśmy się, że w rejsie do naszego wschodniego sąsiada, za sterami samolotów rządowych zasiadają ofermy nie znający nawet rosyjskich liczebników.
Kłopoty z liczebnikami to w ogóle odrębna sprawa. Jak wszyscy wiemy,  rozpoczęły się od problemów w korespondencji prowadzonej pomiędzy pilotami a wieżą, by  poprzez trudności z doliczeniem się ilości podejść do lądowania, doprowadzić nas do pytania: O której godzinie, tak właściwie ten samolot się rozbił? Dodając do tego skwapliwość z jaką służby rosyjskie zajęły się śledztwem przejmując wszystkie dostępne materiały i dowody w sprawie, choć podobno część jeszcze się wala gdzieś w smoleńskim lesie, mamy już  obszerny obraz tego, za co „Naród Polski” z Panem Danielem na czele musi być  wdzięczny braciom Rosjanom. A to zapewne tylko wierzchołek góry lodowej.


Lawina toczy się dalej. Wszelakiego rodzaju „Filozofowie” także usytuowani w hierarchii kościelnej, proponują by w rocznicę „zwycięstwa” zapalić świeczkę na grobach tych, co na bagnetach przynieśli nam „wolność”. Ach! Taka ogólnopolska akcja palenia zniczy na radzieckich cmentarzach. Zorganizowana i prowadzona przez najjaśniejsze autorytety III RP dała by odpór „demonowi polskiego patriotyzmu”, który nieproszony, bez niczyjej wiedzy i zgody zamanifestował się na przed Pałacem Prezydenckim i w wielu innych miejscach. Jakaż by to była wspaniała okazja dla redaktorów Lisa i Żakowskiego, by na powrót odkłamać obraz Polski przedstawiony w „tendencyjnym i jednostronnym” filmie „Solidarni 2010” spółki Stankiewicz, Pospieszalski.


Lawina pędzi po zboczu. Pomysł międzynarodowego pojednania podchwytuje głośny reżyser. Ten sam, który nie  mógł pojednać się z faktem pochówku Pary Prezydenckiej na Wawelu. W swym kolejnym już liście dla gazety.pl pisze „Pójdę na cmentarz i zapalę świeczkę, bo radzieccy żołnierze walczyli w słusznej, również naszej sprawie.”Zapewne o słuszności i wspólnocie polsko-rosyjskich spraw najlepiej wypowiedzieliby się, gdyby mogli,  więźniowie Katynia, Ostaszkowa, Miednoje... których jak czytamy: „...zabił Stalin i wykonawcy jego rozkazów. To zbrodnia stalinowskiego systemu, nie zwykłych Rosjan.”
No to już wszystko wiadomo. We wrześniu 1939 roku na wskutek postanowień Paktu Ribbentrop-Mołotow,  napadli na nas: od zachodu „Naziści” mówiący językiem „nazistowskim”, a od wschodu „Staliniści” mówiący językiem „stalinowskim”. Można odnieść nieprzyjemne wrażenie, że jedynymi, którzy pozostają zamieszani w śmierdzącą sprawę rozpoczęcia Drugiej Wojny Światowej są Polacy, gdyż ani „Nazistów” ani „Stalinistów” na obecnej mapie Europy nie uświadczysz. Zatem „Katyń musi przestać się za nami wlec, rzucać cień na nasze relacje.” Musi, bo w przeciwnym razie  strategiczni partnerzy, budujący obecnie „Widoczny znak” kolejnego paktu w postaci gazrury na dnie Bałtyku, z przyzwyczajenia mogliby napsuć zdrowia kolejnej generacji Polaków, tak jak to czynili niemal z każdym pokoleniem od ponad 200 lat. Czy tyko aby na pewno to się już nie stało?

 

NostrAdamus
O mnie NostrAdamus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka