Nie ma ważniejszej sprawy dla Polskiego Honoru jak ukaranie osób które, swoim brakiem kompetencji, świadomie czy nieświadomie, naraziły Ojczyznę na traumatyczne doświadczenie z 10 kwietnia 2010 r.
Dlatego nie czekając na kolejne lata wyjaśniania technicznych przyczyn Tej Tragedii, które to wyjaśniania i tak nie przyniosą społecznego consensusu, a czynią niestety także szkodliwe dla Polski implikacje międzynarodowe,
apeluję
o podjęcie możliwych już teraz kroków prawnych, zmierzających do natychmiastowego pociągnięcia do odpowiedzialności sądowej i ukarania winnych zaniedbań, a to:
- b. ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego
- b. ministra Obrony Narodowej Bohdana Klicha
- b. szefa Kancelarii Premiera Rady Ministrów Tomasza Arabskiego
- b. dowódcę 36SPLT Ryszarda Raczyńskiego
- b. szefa BOR Mariana Janickiego
- b. z-cę szefa Kancelarii Prezydenta RP Jacka Sasina.
Każdy z nich – w swoim zakresie – jest winien karygodnych zaniedbań, w wyniku których doszło do Tragedii. Każdy z nich winien jest wyjaśnić przed niezależnym sądem, czy osobiście odpowiada za te zaniedbania, czy też odpowiadają za nie jego przełożeni lub podwładni, którzy, i w jakim stopniu.
Proces tych osób winien rozpocząć się natychmiast i nie istnieją żadne przesłanki, by odeń miało uchylać się państwo polskie.
A oto podstawa tego niezbędnie pilnego działania:
(mówi gen. broni w st. spocz. pilot Stanisław Targosz, były dowódca Sił Powietrznych RP)
- Jeżeli chodzi np. o lotnisko, to uważam, że Rosjanie nie przygotowali go na najwyższym poziomie. Na uwagę zasługuje jednak fakt, iż jest to lotnisko praktycznie nieczynne. Uważam jednak, że organizatorzy wizyty powinni uzgodnić z Rosjanami m.in. sposób zabezpieczenia lądowania samolotu z panem prezydentem na pokładzie i wyposażenie lotniska w środki radionawigacyjne i na tej podstawie określić minimalne warunki dla wykonania tego zadania.
- Wiem, że pan prezydent leciał na nieczynne lotnisko i zadaniem osób przygotowujących tę podróż było dokonanie rekonesansu i ocena zarówno wyposażenia lotniska, jak i możliwości jej wykonania. Myślę także, że można było w czasie przygotowania wizyty uzgodnić z Rosjanami niezbędne wyposażenie lotniska, a jeśli niemożliwe byłoby spełnienie naszych oczekiwań, to wówczas należało zaplanować lądowanie na w pełni wyposażonym lotnisku komunikacyjnym i stamtąd zapewnić transport delegacji na cmentarz polskich oficerów w Katyniu lub całkowicie zrezygnować z tej wizyty. W żadnym wypadku nie można było zakładać, że nic nieprzewidzianego się nie wydarzy.
- Ja nie mam wiedzy, w jaki sposób zabezpieczano wizytę pana premiera na lotnisku w Smoleńsku. Transport najważniejszych osób w państwie powinien być dla wszystkich organizatorów traktowany jako przedsięwzięcie najważniejsze, szczególnie pod kątem zapewnienia jak najwyższego poziomu bezpieczeństwa. Na każdym etapie realizacji tego zadania jakiekolwiek zakłócenie ustalonych procedur winno być powodem przerwania realizacji tego zadania, wdrożenia planu alternatywnego lub powrotu na lotnisko macierzyste. Jak już mówiłem, podczas wykonywania tego typu zadań nie powinno rozważać się możliwości ponoszenia jakiegokolwiek ryzyka.
- Czy to może Rosjanie powinni zorganizować nam tę wizytę? Myślę, że nie. Podkreślam raz jeszcze, organizatorem wizyty była strona polska. Zapewniam, że w Polsce jest wystarczający potencjał, aby tak stosunkowo proste zadanie zrealizować bezpiecznie i na odpowiednim poziomie. Można jednak wysnuć wniosek, że skoro Rosjanie zgodzili się na dwie wizyty, przy czym wizytę prezydenta zlekceważyli, to mieli w tym jakiś cel. I zgoda. Ale oni mają do tego prawo, gdyż prowadzą w ten sposób swoją politykę. Natomiast naszą sprawą jest tak prowadzić polską politykę, aby żadne inne państwo, nie tylko Rosjanie, nie było w stanie przeszkodzić nam w osiągnięciu założonych celów politycznych.
Listopad 2011
(za: http://stary.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101120&typ=po&id=po41.txt )
