Ortodoks Ortodoks
429
BLOG

Szarmanckość żula, czyli grzybiarze wg Barszcza.

Ortodoks Ortodoks Polityka Obserwuj notkę 5

 

Chyba każdy miał kiedyś „przyjemność” natrafienia na szarmanckiego żula. Żul taki charakteryzuje się tym, że jest uprzejmy. Wręcz nachalnie. Całuje rączki, kłania się, przepuszcza panie przodem itd. Używa przy tym wyszukanych komplementów okraszonych wieloma przymiotnikami. 100% Wersal? Ano niekoniecznie.
Chyba każdy wie bowiem, że to nadal żul. Że jakkolwiek szarmancki by nie był to wydębione „drobne” wyda na jakąś berbeluchę. Ponadto jest najzwyczajniej w świecie śmierdzący, stąd poddawanie się temu jego „całuję rączki” przyjemne nie jest. Nie grzeszy wyglądem, ale i pod kamuflażem barwnych epitetów kryje się najczęściej cham. Cham, który w życiu codziennym, wobec innych bliźnich, taki miły nie jest. Co to, to nie.
 
Politycy mainstreamowi, ci „budujący szerokie oferty” zachowują się niczym tacy żule. Nasila się to przed wyborami. Te „szerokie oferty” zawierają wówczas masę takich właśnie szarmanckich komplementów kierowanych do różnych „grup elektoratu”. Niestety spod tych komplementów wyziera brudna i podarta marynarka, z której kieszeni wystaje butelka „dykty”. I już wiadomo, że te komplementy to typowo żulerskie mydlenie oczu. Że żadna z przedwyborczych obietnic nie będzie spełniona.
 
Przedmiotem takiej żulerskiej manipulacji (tutaj akurat w rękach PiS, co nie oznacza, że główny konkurent nie robi tego samego) stała się ostatnio Fundacja Republikańska. A jej ustami pan Barszcz*. FR głosi, kierowane do pewnego fragmentu „rynku wyborców”, postulaty deregulacji. W trakcie audycji w Tok FM pan Barszcz słusznie użala się nad skandaliczną liczbą licencji/zezwoleń, które oplatają gęstą pajęczyną cały kraj. Pada nawet liczba 380. Jako przykład pojawia się coś takiego jak licencja „trenera drugiej klasy” lub „selekcjonera… grzybów”. Barszcz uważa, że z tym trzeba walczyć. Podaje nawet całkiem sensowne i realne sposoby jak to zrobić. Całym sercem i rozumem jestem za nim. Umyka mu jednak najważniejsze…
 
Nie wątpię, że pan Barszcz jest przekonany w to, że suflowane przez FR pomysły dotrą do ucha głównego wodza. Problem w tym, że ten nie będzie miał najmniejszego zamiaru ich wdrażać. Akurat PiS jest ostatnią siłą w Polsce chcącą naprawdę oddać coś pod decyzję i odpowiedzialność indywidualnych ludzi. Jak w tym wszystkim miałby się znaleźć postulat likwidacji licencji selekcjonera grzybów? Czy ktokolwiek naprawdę jest w stanie łyknąć, że prezes Kaczyński tak po prostu zgodzi się na to, żeby selekcjonerem grzybów był KAŻDY? Tak bez licencji? Wolne żarty.
 
Już widzę oczyma wyobraźni jak jakiś Kevinek lub Alanek , czy tam inna Dżesika, zatruwa się grzybem sprzedanym przez nielicencjonowanego selekcjonera. Już widzę te telewizyjne reportaże z kilku kolejnych przeszczepów z przewijającym się w tle ciężkim pytaniem „dlaczego do tego doszło”? I widzę też czeredę polityków wszelkiej maści na wyścigi licytujących się ze swoimi pomysłami „zapewnienia bezpieczeństwa”. I oczywiście widzę, to już żart, jak prezes Kaczyński broni koncepcji braku licencji.  
 
Już widzę te barszczowe deregulacje kwestii grzybów. Wolne żarty. Ja zostaję w domu.
 
*nie zanotowałem niestety, czy był to b. minister Mirosław Barszcz, czy może ktoś inny o tym samym nazwisku  - stąd brak imienia oraz ewentualnego tytułu
Ortodoks
O mnie Ortodoks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka