Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz
209
BLOG

Co udowodnił raport?

Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz Polityka Obserwuj notkę 27
Czytam raport o WSI – pobieżnie, bo już jestem jedną nogą w górach i zamierzam wszystko to zostawić choćby na dwa tygodnie za sobą. Czytam też komentarze w prasie. Odnoszę wrażenie, że równie dobrze mogłoby tego raportu nie być, i tak z góry można się było spodziewać, co może o nim napisać na przykład Janina Paradowska, Jacek Żakowski czy Katarzyna Kolendo Zalewska (by ograniczyć się tylko do wypowiedzi z „Dziennika”). Raport ma wady, nie jest na pewno dziełem na miarę oczekiwań, które rozbudzono, w kilku miejscach jego autorzy wręcz głupio się podkładają, i jest zrozumiałe, że dziennikarze programowo antyprawicowi, a więc i antyrządowi, chwytają się tego, co pozwala im zdyskredytować nie tylko raport, ale w ogóle, po raz kolejny, cały projekt IV RP. Ale chyba coś za łatwo im idzie bagatelizowanie faktu podstawowego: raport pokazuje WSI jako strukturę nie poddającą się kontroli, swoiste państwo w państwie, nie zajmującą się tym, czym powinno, za to z zamiłowaniem grzebiącą w sprawach, do których w cywilizowanym państwie służby specjalne, wojskowe czy cywilne, mają wstęp wzbroniony. Pokazuje też znaczny stopień demoralizacji żołnierzy WSI, najwyraźniej traktujących pracę w nich nie jako służbę, ale jako okazję do robienia prywatnych geszeftów. To w zupełności wystarcza, by decyzję o ich rozwiązaniu uznać za słuszną, a prowadzenie dalszego śledztwa w poszukiwaniu dowodów ewentualnych przestępstw – za uzasadnione. Zdumiewająca jest dla mnie łatwość, z jaką lewicowi komentatorzy przechodzą nad tym do porządku dziennego. „No gdzie te zbrodnie WSI, o których ja ciągle słyszę”, pyta retorycznie pani Paradowska. Ja nie słyszałem o zbrodniach, ale w sprawach tak ważnych dla państwa samo uzasadnione podejrzenie wystarcza, by podjąć stanowcze decyzje. Chyba, że myśli się jak Leszek Miller, który twierdził, że dopóki minister nie zostanie skazany prawomocnym wyrokiem, to należy go traktować jako całkowicie zdolnego do sprawowania funkcji. Jeśli dobrze pamiętam, tę błyskotliwą wykładnię przedstawił były premier przy sprawie ministra Sobotki i afery Starachowickiej – afery, której znaczenie redaktor Paradowska z taką samą pewnością siebie deprecjonowała, twierdząc, że to jakaś w ogóle niegodna uwagi lokalna sprawa. Sąd nie podzielił jej przekonania, i choć prezydent Kwaśniewski ochronił protegowanego przed karą, co do znaczenia samej sprawy wątpliwości dziś już nie ma. „Przy CIA nasze WSI to były grzeczne dziewczynki”, uderza w podobny ton Jacek Żakowski. Zapomina przy tym, że CIA przy najdrobniejszych podejrzeniach przekraczania uprawnień stawiane były natychmiast na baczność, podczas gdy WSI robiły co chciały. A to oznacza, że miały również nieporównywalnie większą możliwość kamuflowania swych poczynań. Nie wiem, zbyt pobieżnie go przejrzałem, czy raport udowodnił wszystko, co miał udowodnić. Na pewno po raz kolejny udowodnił stronniczość wielu naszych dziennikarzy, których nie interesuje obiektywne wyważanie racji, a tylko wyszukiwanie wszystkiego, co można użyć przeciwko PiS, i bagatelizowanie reszty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka