Ryuuk Ryuuk
1352
BLOG

Diuna i jej sztuka walki

Ryuuk Ryuuk Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 72

Niewątpliwie jedną z fajniejszych rzeczy, jaką ma Diuna do zaoferowania widzowi, oprócz oczywiście znakomitych efektów specjalnych, są sceny walki. Pomysł, że w tak zaawansowanej cywilizacji najważniejszą umiejętnością żołnierzy jest sztuka walki białą bronią nie jest niczym nowym. Wszystko zależy od tego, jak to zostanie przedstawione, czyli tradycyjnie diabeł tkwi w szczegółach:)

W tym świecie każdy może zostać wyposażony w tzw. tarczę, czyli rodzaj osobistego pola siłowego, które chroni niemal przed wszystkim, przed każdym pociskiem z broni palnej. Co więcej, użycie bardziej zaawansowanej broni, czyli lasera, przeciwko takiej tarczy skazuje na natychmiastową śmierć zarówno użytkownika tego pola siłowego jak i nieszczęsnego laserowego strzelca, przy okazji zabijając wszystkich w pobliżu w atomowej mikro-eksplozji. Trochę zniechęcające prawda? Tarcze jednak przepuszczają powolne obiekty (poniżej 6 cm na sekundę), żeby jej użytkownik mógł oddychać. Z tego powodu najlepszym sposobem na zabicie gościa z takim własnym polem siłowym jest według autora książki ostrze, które powolnym ruchem może je spenetrować.

Tu już doskonale widać, że Frank Herbert nie do końca to przemyślał. Skoro ta cywilizacja jest tak zaawansowana technologicznie, że masowo produkuje tzw. tarcze energetyczne, to nie byłoby dla niej problemem opracować system oddychania, dostarczający tlenu i usuwający dwutlenek węgla pojawiający się wewnątrz tarczy, która w ten sposób nie musiałaby niczego przepuszczać i w ten sposób stałaby się naprawdę doskonałą ochroną. Inną metodą na poprawienie bezpieczeństwa byłoby założenie na ciało ubrania, które byłoby wykonane z odpornego materiału, zatrzymującego te powolne ostrza … dość proste i skuteczne.

No ale przyjmijmy, że w tym świecie nikt nie wpadł na takie nowatorskie pomysły:)

Niewątpliwie najlepszą bronią przeciwko takim polom siłowym byłyby pociski z własnym napędem, które umożliwiałyby penetrację tarczy, takie jakby mini rakiety. Coś takiego nawet pojawia się nawet w pierwszej Diunie (książę Leto jest nią obezwładniony), jednak odnosi się wrażenie, że jest to jakaś niezwykle tajna i bardzo zaawansowana broń. Bez sensu, bo nawet dzisiaj można by coś takiego skonstruować.

Tarcze to jakby średniowieczne pancerze – osłaniają całe ciało, poruszają się razem z nim. Czyli aż się prosi o użycie młotów bojowych, czy jakiejkolwiek innej broni obuchowej. Jedno takie mocne uderzenie głowicą młota, buławą, czy jakąś formą maczugi, zostałoby oczywiście zatrzymane przez to indywidualne pole siłowe, jednak przeciążenie, jakie by przy tym powstało, mogłoby spowodować ciężkie, wewnętrzne obrażenia. Pomysł, by takich Sardaukarów przedstawić z toporami lub młotami bojowymi wydaje się absurdalny, jednak nie bardziej niż z mieczami.

W książce i filmach najskuteczniejszą bronią było jednak ostrze, czyli nóż lub krótki miecz.


Tu widzimy walkę treningową Paula z Gurneyem. Ogólnie zasada jest OK, czyli obezwładnić przeciwnika i „powolnym ostrzem” spenetrować jego tarczę. Tylko po co tyle tych uderzeń i cięć, które byłyby zupełnie nieskuteczne? Pewnie dla efektu:) Zwróćcie też uwagę na wygląd tych mieczy Atrydów, one wcale nie mają gardy. To absolutnie błędne, bo jeśli mamy stosować powolne pchnięcia, czyli dłuższy nacisk, to potrzebne jest nam mocne oparcie dla dłoni. W innym przypadku wilgotna, zakrwawiona lub zwyczajnie spocona ręka może po prostu przejechać po ostrzu.


Walka Duncana Idaho z Sardaukarami jest może efektowna, jednak zaprzecza ona całkowicie wcześniejszym ustaleniom. Wszyscy oni noszą tarcze, jednak Duncan morduje ich pojedynczymi cięciami i pchnięciami, bez wymaganej powolnej penetracji … naprawdę, mogli się trochę bardziej postarać. Mają aktora który się dobrze prezentował i dali mu błędną i nieprzemyślaną choreografię.

Z kolei walki na pustyni przebiegały już bez użycia tarcz, gdyż ich włączenie natychmiast ściągnęłoby na nieszczęsnego użytkownika wściekłe czerwie. Od razu jednak nasuwa się pomysł wykorzystania bardziej zaawansowanej broni od noża. Oddział żołnierzy z klasyczną bronią, zamiast z nożami, byłby bardziej logiczny w tym wypadku:)


Walka z Jamisem jest niezbyt udana i mocno kontrowersyjna. Bo walczą na warunkach fremeńskich, zaś Paul całe życie uczył się walczyć z tarczą, co postawiłoby go w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji. Choreografia i wykonanie są też dość mizerne, aktorzy zaś są słabi i powolni. Pomysł wykonania noża z zęba czerwia wydaje się ciekawy, bo faktycznie kości, kopyta, rogi i zęby zwierząt były od dawna używane przez ludzi jako elementy pancerzy, czy (do pewnego stopnia) uzbrojenia. Jednak ostrze z zęba, nie ważne jak potężnej bestii, nigdy nie będzie tak dobre jak ostrze ze stali. To prawda, że np. ludzka kość udowa zniesie większy nacisk z góry niż jej odpowiednik z hartowanej stali, jednak ludzką kość można złamać po innym kątem nacisku. Ostatecznie jednak nie marudźmy, bo jest to element ubarwiający i słowa ”Niech twoje ostrze pęknie i pryśnie” brzmią dzięki temu dużo lepiej:)


Finałowa walka, jaką na w filmie zaprezentowano, to starcie Paul vs Feyd i jest ona całkiem niezła, trzeba uczciwie przyznać. Jest to niewątpliwie najlepsza taka scena w tym filmie, zdecydowanie najlepsza choreografia i najlepsze wykonanie. Jakby się ktoś zastanawiał to jest Arnis, pochodząca z Filipin sztuka walki, bardziej znana jako Kali (Escrima). Ostatnio jest ona bardzo popularna i zaczyna robić karierę w filmach. Widać też, że aktor grający Feyda bardzo się przyłożył do swojej roli i poświęcił dużo czasu na trening.

Reasumując – w całej powodzi nieudolnych pod tym względem hollywoodzkich filmów Diuna prezentuje się nawet OK. Czasem pokazuje głupoty, jest niekonsekwentna, jednak czasami też udostępnia nam perełki … choć zbyt mało.

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura