seaman seaman
781
BLOG

Pałka praworządności

seaman seaman Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Praworządność w Polsce potaniała i to znacznie, bo od teraz płacimy za nią tylko pół miliona euro dziennie, czyli mniej o 50 procent. Unijny trybunał TSUE bowiem na nowo wycenił ten towar, który ponoć jest u nas deficytowy, choć jego cena spada. Z reguły jest odwrotnie – cena rośnie, gdy towaru braknie, ale praworządność jest widocznie wyjątkiem. Niezbadane są meandry ekonomii politycznej.

Generalnie sprawa z praworządnością  wygląda tak, że najpierw uczeni w prawie mężowie ogłaszają uroczyście, z pompą i zadęciem godnym koryfeuszy prawa, że „idea rządów prawa oznacza zatem podporządkowanie wszystkich obywateli, w tym suwerena, prawu”. Po czym przychodzi do pisania konstytucji i wtedy koryfeusze polityki z podobną pompą i zadęciem zapisują w ustawie zasadniczej, że sędziów Trybunału Konstytucyjnego, czyli najwyższej władzy czuwającej nad porządkiem prawnym w Polsce, wybiera parlament, czyli politycy.

Potem z kolei przychodzi czas na codzienną praktykę praworządności, czyli polityczne targi nad kandydaturami. Wygląda to dokładnie tak, jak przedstawił kiedyś Jan Pietrzak w kabarecie Pod Egidą, tylko że mniej śmiesznie. Następnie, kiedy politycy już wybrali sobie sędziów TK według partyjnego upodobania i klucza, ci sędziowie zachowują się tak, jak życzą sobie politycy, którzy ich wybrali. Nieliczne wyjątki tylko potwierdzają regułę. 

Nie chcę tu epatować spektakularnymi przykładami, podam tylko klasyczny casus z dziejów OFE, kiedy to rząd PO-PSL na gwałt potrzebował gotówki, bo im się budżet posypał. Wtedy to TK dokonał epokowego odkrycia, że składki na fundusz emerytalny zgromadzone w OFE nie są własnością prywatną. Zatem sędziowie wybrani przez polityków orzekli, że politycy wybrani przez obywateli mogą po te środki sięgnąć, żeby załatać budżet spaprany przez tychże polityków. Obywatele składkowicze zaś pozostawieni zostali tak, jak stali, czyli z rozdziawionymi zdumieniem gębami.

Do tego właśnie służy i zawsze służył Trybunał Konstytucyjny już od niepamiętnych czasów stanu wojennego, czyli od powołania go przez juntę wojskową generała Jaruzelskiego. TK był zawsze wierny każdej partii rządzącej. Ja akurat nie mam nic przeciwko temu, oczywiście w sensie zasady. Uważam, że władza pochodząca z wyborów powszechnych powinna posiadać bezwzględny prymat nad pozostałymi władzami. Parlament powinien mieć możliwość odrzucenia każdego wykwitu środowisk prawniczych. I to zwykłą większością.

Trójpodział władzy, owszem, pięknie wygląda w ustawie zasadniczej i w państwowotwórczych adresach polityków. W praktyce życiowej i społecznej słabo się sprawdza i prowadzi do patologii. W zasadzie nie istnieje. Każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie musi uznać, że nie istnieje żaden trójpodział, kiedy szef rządu może być jednocześnie posłem, a sędzia ministrem sprawiedliwości, a po odejściu z rządu ponownie sędzią. Szef każdej partii rządzącej jest posłem i praktycznie rządzi parlamentem, wyznacza i wydaje polecenia marszałkowi. To jest patologia demokracji, a nie żaden trójpodział.

Człowiek żyjący w zgodzie z prawem może być bezdusznym i nic nie wartym draniem – pisze Bronisław Wildstein („Wobec wojny, zarazy i nicości”). A Leopold Tyrmand z zaświatów dodaje, że są pośród nas łotry takiego kalibru, że przez długie, pełne sukcesów życie udaje im się stworzyć wokół siebie tak gęstą aurę fałszywych skromności, bezbronności i wrażliwości, że już nigdy nikomu nie udaje się obnażyć ich przecherstw i jadu („Dziennik 1954”). Tymczasem polskie środowisko sędziowskie nie tępi tych łotrów, lecz zajmują się sobą i załganymi utopiami w rodzaju praworządności.

Ewidentnym przykładem są obecne wybryki kasty prawniczej oraz popierającej te dewiacje postkomuny wszelkiej maści. Sędzia złodziej pozostaje sędzią, bo tak orzekł jego koleś z kasty. Sędzia wypuszcza na wolność szalonego zwyrodnialca, bo mu się aktualny rząd nie podoba. Adwokat strony, która odzyskuje nieruchomość, potem tę nieruchomość nabywa i odsprzedaje z zyskiem, a jego wspólnik w interesach – urzędnik ratusza, decyduje o zwrocie innej nieruchomości siostrze adwokata. Ręka rękę myje, a bogini Temida zakrywa oczy.

To wszystko bowiem dzieje się zgodnie z prawem, z praworządnością, z konstytucją i z demokracją. Również praworządna jest groteskowa równość niszcząca wszelkie hierarchie, nawet te wynikające z natury rzeczy. Obiektywne są rzekome prawa człowieka w rzeczywistości zastępujące porządek prawny, żeby pozbawić obywateli wpływu na tworzenie prawa. Hasło „walki z mową nienawiści” służące tłumieniu krytyki. Piętno faszyzmu do rugowania wszelkiej alternatywy dla jedynie słusznych poglądów. Praworządność jako władza kasty sędziowskiej w służbie nowego totalitaryzmu, dla niepoznaki zwanego demokracją liberalną. Skąd my to wszystko znamy?

Jest jednak pewna pociecha w całym tym demokratycznym przekręcie. Demokracja w Polsce nie zależy od UE, TSUE czy innego postbolszewickiego tworu, lecz tylko od nas, Polaków. Jeśli zgodzimy się na lewacki kołchoz, to będzie nasza porażka, powrót do przeszłości. Jeśli się oprzemy dewiacyjnym utopiom to pozostaniemy wolni.

PS Jest to najprawdopodobniej mój ostatni wpis na Salonie 24, którego właściciel – mam wrażenie – spycha blogi coraz niżej, na kompletny margines. To jego święte prawo, ale mnie nie musi się podobać, więc rezygnuję, bo równie dobrze mógłbym pisać do szuflady.

Jestem tutaj od 2007 roku (piszę od 2009: 1254 notki, 3,854 mln odsłon). Chyba dość jak na jedno miejsce, które zresztą zawsze będę wspominał z sentymentem, a na starość zapewne z rozrzewnieniem.

Piszę asekuracyjnie, że najprawdopodobniej, bo już ze dwa razy odchodziłem:), ale ten trzeci raz jest na serio. Żegnam zatem i pozdrawiam wszystkich bez wyjątku, szczególnie stałych bywalców tego bloga.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka