Prezes nie bez kozery był kiedyś nazywany głównym destruktorem polskiej prawicy (cofnijmy się do lat 90-tych). Jest wiele sposobów na przegranie wygranej bitwy. Jakie są więc powody endogenne, wynikające z samego ducha Prezesa, jego otoczenia i całej historii jaka za nimi stoi:
- pokazywać nadal Suskiego w tle, majaczącego niczym masywny (i brzuchaty) bodyguard za Prezesem grillującym czy ocieplającym wizerunek w modnym sweterku. Nie oceniam działalności Suskiego, ale w subiektywnym odczuciu jego wartość medialna to leśny dziadek, odpowiednik PZPN-owskiego betonu, mierny ale wierny,
- wypuścić z szafy Antoniego „Przekrwione Oczy” Macierewicza,
- pozwolić JarKaczowi odezwać się więcej niż krótkie podziękowanie dla topowej stylistki, komentującej jego nowy outfit,
- zorganizować festiwal smoleński,
- mała pyskówka z Zerem (i wyzwanie na ring Tomka Bogurodzica Adamka),
To jednak nie koniec. Jest gama powodów zewnętrznych:
- eskalacja konfliktu na Ukrainie i Donaldinho z poważną, lekko nastroszoną miną wzywającą lud na barykady. W tej chwili nie możemy zmieniać władzy!
- w przyspieszonym tempie otwarcie dwudziestu jednokilometrowych odcinków obwodnic Małej Wielkiej Pod Muchomorem, Pcimia, Jelonek i Otwocka, przy kamerach TV oraz dumnej minie ministra Nowaka Bieńkowskiej (aktualnie ona bardziej pasuje do nowego oblicza Wodza)
- pierwsza łopata pod metro w Krakowie – idealny powód żeby przenieść grobowiec Lecha, na chwilę, dla bezpieczeństwa budowy, a później o nim zapomnieć. JarKacz się wk..urzy a skutki będą opłakane.
Żeby było jasne, nie jesteśmy lemingami, po prostu – parafrazując Mariusza MAAAAXa Kolonko – widzimy jak jest, a jak będzie, zobaczymy :-)