Za górami, za lasami, za siedmioma kiełbasami żył sobie gitarzysta niezrównany. Dzięki swojemu talentowi i swojej pracowitości osiągnął najwyższe szczyty muzycznej sztuki. W całym świecie nie było muzyka lepszego od niego. Brakowało mu jednak życiowej mądrości.
Zdarzyło się, że po innym wybitnym gitarzyście odziedziczył najdoskonalszą na świecie gitarę, która wyszła spod ręki najwybitniejszego lutnika w dziejach świata. Niestety gitara ta nie miała strun. Gitarzysta zasięgnął języka i dowiedział się, że jest na świecie sześć firm, które produkują najlepsze struny gitarowe na świecie. Żadna z nich nie była lepsza od innych, wszystkie były jednakowo doskonałe. Nie potrafił się więc zdecydować na żadną z nich i postanowił zamówić z każdej firmy po jednej strunie i założyć do gitary.
Struny były doskonałe, ale każda z nich była inna, każda z nich była doskonała inaczej. Nie współgrały ze sobą. Gitara brzmiała fatalnie. Nie pomogła najwyższa jakość gitary, nie pomogły najdoskonalsze umiejętności gitarzysty. Gry doskonałego gitarzysty na doskonałej gitarze i doskonałych strunach nie dało się słuchać. Toteż muzyk szybko stracił słuchaczy, jego kariera się załamała i wkrótce zmarł ze zgryzoty, opuszczony przez wszystkich.
***
Tak jak ten gitarzysta kupował struny do swojej gitary, tak poprzednie kierownictwo MON kupowało uzbrojenie dla polskiej armii.